Zza ucha - Kicking & Grooving
Ideą moich warsztatów jest ukazanie, jak istotnym elementem gry na perkusji w muzyce metalowej, głównie w jej najmocniejszych odmianach – black czy death metal, stanowi muzykalność.
Naszym celem głównym jest muzyka, która wychodzi z naszych uderzeń, które generujemy swoim ciałem. Na podstawie kilku tematów chciałbym otworzyć wam oczy na to, jak szerokie spektrum możliwości daje nam zestaw perkusyjny. W naszej serii nie zabraknie także czysto ekstremalnych patentów, ale zostaną one podane na nieco innej tacy. Co jest drugim, po blastach, mokrym snem każdego perkusisty metalowego? Wiadomo – stopy!
KICKING & GROOVING
Na temat grania stopami napisano już ogrom instruktażowych poradników i nakręcono setki filmików. Na ma więc to sensu, abym powtarzał tak wyeksploatowane tematy. Technik grania stopami także jest wiele i każda wymaga ogromu pracy, aby osiągnąć efekt co najmniej zadowalający. Ja gram jedynkami i bardzo to lubię. Ważne jest dla mnie brzmienie naturalne, dlatego bardzo mocno skupiam się na odpowiedniej dynamice i artykulacji. W sytuacjach studyjnych bardzo rzadko używam triggera na stopie, dlatego też tak bardzo dbam o precyzję i odpowiedni atak. Ale to temat na oddzielny epizod.
Skoro więc nie będziemy rozwodzić się nad technikami nożnymi, to czym właściwie się zajmiemy? Jak zawsze – skupimy się na feelingu i muzykalności. Zaprezentuję wam dwa bardzo proste, a jednocześnie bardzo efektowne sposoby na to, co zrobić z rytmiką, kiedy mamy rozpędzone stopy. Jak zwykle też w naszym przypadku to tylko drobna propozycja, bo możliwości jest ogrom.
Często, gdy gramy długie serie stopami, otaczająca nas muzyka aż sama krzyczy nam do ucha, że coś z tym rytmem można przecież jeszcze zrobić. Ze stopami jest jak z blastami. Czasami ciosy bezpośrednie są najskuteczniejsze i zwyczajne ciągi nóg i najbanalniejszy układ rąk sprawić może, że ciarki nam biegają po plecach. Są jednak sytuacje, kiedy riff sam się prosi o coś więcej. Wtedy możemy skorzystać z niniejszej porady i pokombinować, czym by tu zająć nasze ręce. Do dzieła!
Przykład I
Jest to zagrywka, polegająca na zamykaniu hi- -hatu lewą ręką. Skoro mamy zajęte nogi i nic nie robiącą lewą rękę, to dlaczego by jej do czegoś nie wykorzystać? No, ale po kolei. Najpierw opanujmy ruch naszych rąk w wolnym tempie. Przykład wideo w 110bpm.
Następnie spróbujmy dodać do tego stopy grane szesnastkami. Tempo 110bpm oraz 150bpm.
Przykład II
Ten patent polega na gaszeniu (łapaniu) crashy po każdym uderzeniu. Zasada bardzo podobna, jak w poprzedniej propozycji.
WAŻNE! Pamiętajcie, że zarówno gaszenie crashy, jak i zamykanie hi-hatu lewą ręką nie może być przypadkowe. WSZYSTKO dostosowujemy do tempa, w jakim gramy. Właściwie to zawsze wszystko dostosowujemy do tempa i jest to niezwykle istotna umiejętność. Pracujcie nad tym.
Praca rąk wygląda jak poniżej. Materiał wideo w tempie 110bpm.
I tym razem także dodajemy do tego stopy szesnastkowe. Materiały wideo w tempach 110bpm i 150bpm.
Pamiętajcie o złotej zasadzie, aby zawsze ćwiczyć w tempie dostosowanym do naszych możliwości. Moje tempa są tylko przykładem i wcale nie muszą być takie, jak wasze. Po raz kolejny staram się pobudzić waszą wyobraźnię, więc nie pozwólcie dać się jej ograniczać. To, co jesteście w stanie zagrać czy zaaranżować, zależy tylko od was. Kombinujcie, ale za żadne skarby się z nikim nie ścigajcie. Muzyka to nie sport i nie dajcie się sprowokować na jakieś durne wchodzenie na ambicje. Kluczem do tego, aby nasze bębny brzmiały dobrze jest nasze dobre samopoczucie. Każdy rozwija się w swoim tempie, każdy odczuwa dźwięki inaczej i każdy z nas przekłada emocje na zestaw perkusyjny na swój jedyny i niepowtarzalny sposób. Nie pozwólcie, aby jakieś chore wyścigi uśpiły waszą wrażliwość muzyczną, bo to jest coś, co jest jedyne i niepowtarzalne.
To ostatni z sześciu odcinków w cyklu ‘Zza Ucha’. Jeśli w jakikolwiek sposób przydało się to choćby jednej osobie, jeśli choć jedna osoba czytając lub oglądając filmy na YouTube pomyślała sobie, że to jest dobre i wzięła sobie moje wskazówki do serca, to mogę przyznać, że było warto. To dla mnie też było ogromne wyzwanie. Możliwość pracy z takimi ludźmi, jak Maciek Nowak (red. naczelny Mag. Perkusista), Rafał Habrajski (Drummers From Hell), Piotr Polak (Dobra12 Studio), Ilona Matuszewska (zdjęcia), EvilEm (zdjęcia) czy Robert Szczepański (zdjęcia) to była dodatkowa ogromna motywacja, by stanąć na przysłowiowych rzęsach, aby dać wam pełnowartościowy materiał instruktażowy. Dziękuję za szansę, wsparcie i dobre słowo!
Ogromne podziękowania przesyłam także firmom Mapex Polska / Zibi, Istanbul Agop Cymbals / Silesia Music Center, Agner Drumsticks, Roland Polska, Vruk Drummaster, BullCases / Hesu – wasze wsparcie jest dla mnie bezcenne. Nie potrafię słowami określić swojej wdzięczności. Dziękuję za wszystko!
A wam, moi drodzy czytelnicy, chciałbym życzyć dużo motywacji. Z talentem być może się rodzimy, ale bez pracy możemy go swobodnie spuścić w kiblu, bo do niczego nam się nie przyda. Nikt nie usiadł na rowerze i od razu nie pojechał, nikt nie wskoczył do wody i od razu nie popłynął, nikt nie chwycił za pędzel i od razu nie stworzył malarskiego arcydzieła, nikt nie siadł za perkusję i od razu nie zagrał ku uciesze tysięcy fanów.
Kojarzycie Maćka Gołyźniaka? No pewnie, że kojarzycie! Czyli zapewne już wiecie, że trzeba ćwiczyć. Dziękuję i do zobaczenia gdzieś kiedyś!
Łukasz Icanraz Sarnacki
P.S. Będzie mi miło, jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoimi postępami i spostrzeżeniami. Bez problemu zajdziecie mnie na niebieskim portalu społecznościowym.
Zdjęcie: Ilona Matuszewska