Meinl FX Pedal
Dodano: 09.01.2012
Rodzaj sprzętu: Akcesoria
Dostarczył: MEINL
And Now for Something Completely Different - jak to zwykł mawiać John Cleese w legendarnych Monty Python. Niemiecka firma Meinl jest znana z wielu eksperymentów. Co tym razem wymyślili twórcy talerzy i armii perkusjonalii?
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Urządzenie przedstawione na powyższym zdjęciu przypomina raczej efekt gitarowy aniżeli cokolwiek, co może mieć wspólnego z perkusją. A jednak? Sam pomysł jest niezwykle prosty i aż dziw bierze, że nikt nie wpadł na pomysł, by eksplorować mocniej tę część elektronicznego pukania w bębenki. Niemcy, jak to mają w swoim zwyczaju, zamiast się kłócić między sobą połączyli siły i skonstruowali coś nowego. Tym razem Meinl połączył się ze specjalistami od pickupów - firmą Shadow.
Budowa
Pudełko ma nieziemsko prostą konstrukcję. Pedał, przycisk, mały ekranik. Na przedniej części wyjście mono i stereo na klasyczne "jacki", pokrętło głośności i wejście zasilania (9V). Do tego wdzięczny napis "made in Germany". Pudełko jest metalowe z drewnianymi (dębowymi) bokami. Pedał powlekany jest prostą gumą celem uniknięcia poślizgu. W malutkim urządzonku zamkniętych jest dziesięć brzmień, w którego skład wchodzą: Kick bass, cyber kick, tamburyn, podwójny tamburyn, clave, klask, cowbell, cabasa, podwójna cabasa.
Uzytkowanie
W użyciu pedał jest niezwykle prosty. Wystarczy podpiąć go do np. pieca gitarowego i? grać. Naciskając na przycisk zmieniamy brzmienie, natomiast naciskając na pedał po prostu gramy. Nic prostszego. Na małym wyświetlaczu pokazuje nam się numer porządkowy danego brzmienia. Zdecydowanym minusem jest oczywiście brak możliwości wgrania własnych brzmień, ale generalnie można mówić tu o wielu rzeczach, jakie mogłyby się pojawić (pamięć, sekwencje, itp. itd.) zważywszy na to, co wyprawiają potentaci perkusji elektronicznych. Tymczasem mamy najprostsze z możliwych elektroniczne urządzenie do wystukiwania rytmu. Zdecydowanie lepiej sprawdza się, gdy gramy na instrumentach perkusyjnych aniżeli na zestawie.
Może być doskonałym dodatkiem np. dla cajonistów. Także gitarzyści mogą skorzystać z tej zabawki i postukiwać sobie podczas gry. Próbki są przyzwoitej jakości, nie będzie obciachu, gdy sobie dostukamy nogą beat w chwili, gdy będziemy przebierać łapkami po naszych perkusjonaliach.
Podsumowanie
Fajna zabawka, bardzo prosta zarówno pod kątem konstrukcyjnym, jak i obsługiwania. Naprawdę wiele rzeczy przychodzi do głowy na myśl o możliwych dodatkach, jakie mógłby wprowadzić producent, ale? po co? No, może za wyjątkiem opcji wgrania własnych próbek. Wiele by to sprawy nie skomplikowało, a dużo by wniosło pod kątem gry. Oczekuję, że pomysł zostanie rozwinięty w niedalekiej przyszłości.
{Podsumowanie Plusy:
+ prostota obsługi,
+ jakość wykonania,
+ użyteczność.
Minusy:
- brak możliwości dogrania własnych próbek,
- cena (polski uczeń elektronicznej zawodówki jest w stanie to zrobić poniżej sugerowanej ceny w okolicach 750-800 zł.)}
Test ukazał się w numerze lipiec/sierpień 2011.
Dystrybutor: GBM Polska
Testował: Maciej Nowak