Mapex Black Panther - Blaster
Nazwa Czarna Pantera wielu perkusistom kojarzy się z wielką mocą i uderzeniem. Dzięki uprzejmości firmy Music Info dostaliśmy świeżutki zestaw Mapexa w wersji Blaster.
Jest jeszcze drugi model Pantery - Velvetone, ale o nim kiedy indziej? Nie trzeba być aż nadto spostrzegawczym, by zauważyć pewną prawidłowość w polityce firmy. Na początku na rynku pojawiły się werble Black Panther. Mamy ich obecnie w zestawie aż 14, świadczy więc to o niczym innym, jak o sporej popularności serii. Rzeczywiście, w przystępnej cenie mamy do dyspozycji bardzo ciekawy instrument zarówno pod kątem brzmieniowym, jak i wizualnym.
Kwestią czasu było, kiedy Mapex wprowadzi na rynek całe zestawy Black Panther. W tym roku mieliśmy okazję dokładniej przyjrzeć się nowym beczkom tej jakże popularnej u nas firmy. Wyszły dwa z planowanych czterech modeli - Blaster i Velvetone. My dziś przyjrzymy się bliżej temu pierwszemu.
Budowa
Ku naszej uciesze bębny zapakowane były oddzielnie, tzn. producent nie starał się oszczędzać na kartonach. Każdy tom miał swoje miejsce, nie był włożony jeden w drugi, a to już dobrze rokuje, ponieważ ze składaniem świeżych bębenków różnie bywa. Nagle może się okazać, że z pewnymi rzeczami trzeba się na początku nieco siłować. Tym razem wszystko było już pozakładane i leżakujące całą noc w studio bębny gotowe były do przeprowadzenia nagrań, oczywiście po uprzedniej kosmetyce.
Blaster składa się z 5,1 mm warstwy amerykańskiego klonu. Ciekawe, ponieważ wiadomym jest, że Mapex produkuje swoje zestawy w Azji, ale nie stoi to na przeszkodzie, by zadbać o dobry budulec. Oprócz klonowych korpusów bębny zaopatrzone są we wspomagający ring wykonany z orzecha o grubości 3,4 mm. Centralka jest grubsza, ma 7,4 mm z 3,4-milimetrowym ringiem. Małe, zgrabne lugi i hardware w kolorze czarnym dodaje zestawowi nieprzeciętnego uroku.
Bębny wyglądają bardzo drapieżnie i tajemniczo jednocześnie. Nasz zestaw obejmuje największą dostępną konfigurację o wymiarach: centrala 22 na 18, tomy 10 na 8 i 12 na 9 oraz floor tomy 14 na 14 i 16 na 16. Krawędzie bębnów zaokrąglone są w systemie 5:5, przez co naciąg przylega do korpusu dokładnie na samym środku. Jeżeli chodzi o obręcze to założone są Mapex Sonic Saver czyli autorski pomysł firmy, mający w swoim zamyśle mniejsze niszczenie pałek w czasie uderzenia (lub rąk, gdy niczym Tommy Aldridge czasami zagramy łapami). Chodzi o zakrzywienie ich krawędzi i gładkie zakończenie. Nóżki obu floor tomów oczywiście są amortyzowane, co jest kolejnym bajerem, który nie wpłynie decydująco na brzmienie, ale zawsze przyjemnie jest wiedzieć, że firma stara się zadbać o takie detale. Detale, które są dobrze dopracowane i mimo ich wielości nie widać fuszerki. Nóżki centralki wysuwają się bardzo daleko i bęben spokojnie osadzony jest gotowy do kolejnych kopniaków. Lakier położony jest równo, nie widać niedopatrzeń. Można z pewnym przekonaniem rzec, że bębny ubrane są w bardzo ładny garnitur.
Brzmienie
Bębny stroiliśmy przy pomocy naszego stroika DrumDial, który opiszemy wkrótce. Cały proces przebiegł bardzo szybko z jednym zastrzeżeniem. Jeden z tomów zaczął nam troszeczkę rzęzić. Okazało się, że jedna wewnętrzna śrubka mocująca lug nie była do końca przykręcona. Dlatego w czasie zmiany naciągów proponujemy obskoczyć śrubokrętem wszystkie śrubeczki i podkręcić je nieco, bo rzeczywiście niektóre były luźno. Śruby strojące natomiast działają bez zarzutów, chociaż mogłyby być nieco luźniejsze.
Po pierwszym przesłuchaniu stojących luzem bębnów wydawało nam się, że brzmią bardzo wysoko z charakterystyczną "manierą piłeczki do ping ponga". Rozciągnęliśmy brutalnie kolanem naciągi, ponownie nastroiliśmy i bębny zabrzmiały nieco lepiej, ale nadal nie byliśmy przekonani. Rozstawialiśmy zestaw celem przygotowania do nagrań i? nagle bębny zagadały. W kontekście odnalazły się bezbłędnie. Konkretny, przejrzysty atak, dość ciepłe brzmienie i w miarę szeroka dynamika. W miarę, ponieważ bębny wspaniale brzmią, gdy są potraktowane ciosem "miecza obusiecznego". Wydobywamy z nich pełnię możliwości. Mocno osadzone ciosy o ciepłej barwie ze stanowczym atakiem. Zaraz po uderzeniu otrzymujemy dość jasny strzał w ciepłym otoczeniu, co doskonale wywarza zestaw. Centralka chodzi miarowo i selektywnie, doskonale komponując się z resztą zestawu. Być może jest to zasługa głębokości, ponieważ 20 cali mogłoby ją bardziej rozmyć i zaczęłoby dudnić. Cały zestaw jest spójny i wielce przyjemny w grze.
Podsumowanie
Bębny Mapex Black Panther Blaster to wspaniała propozycja dla zdecydowanych perkusistów, poszukujących bębnów ciepłych i "szybkich". Doskonale sprawdzą się w sytuacjach wymagających selektywności i siły. Bębny nie są mulące i ospałe. Są to beczki żywe i energiczne. Jakość wykończenia stawia je niemal na równi z mistrzami w tej dziedzinie (DW, Tama). Doskonałe bębny do nowoczesnej muzyki, wbrew pozorom sprawdzą się w wielu gatunkach, nie tylko w gęstym metalu. Jedynie gatunki wymagające trójkowego grania "do tyłu" mogą być przez ten zestaw nie do końca satysfakcjonująco obsłużone. Świetna propozycja Mapexa, za którą - niestety - trzeba odpowiednio zapłacić, ponieważ nasza duża konfiguracja (centrala, dwa tomy i dwa floory) kosztuje prawie 9 tys. Mapex oprócz świetnych werbli Black Panther doczekał się także doskonałych beczek, idących w duchu serii.
{Podsumowanie Plusy:
+ jakość wykończenia,
+ siła i sprężystość brzmienia,
+ spójność setu.
Minusy:
- brak hardware w zestawie}
Test ukazał się w numerze wrzesień/październik 2011.
Dystrybucja: Music Info
Testowali: Maciej Nowak, Paweł Sapija