Hi-hat Dixon PSH9290C
Producent bębnów - firma Dixon bardzo często nas zaskakuje. Na targach NAMM oglądaliśmy ich nowości i jak zwykle mieliśmy do czynienia z dobrej jakości sprzętem w bardzo, ale to bardzo przyzwoitej cenie. Czy tak też będzie w przypadku niniejszego statywu? Zobaczymy?
Statyw na lince to bardzo użyteczna innowacja. Sprawdza się w wielu okolicznościach niezależnie od stylu muzycznego. Generalnie można jednak rzec, że największy pożytek mają z nich perkusiści, grający muzykę progresywną, jednak nie znaczy to, że w innych gatunkach nie spotkamy tego urządzenia. Wszystko zależy od naszej inwencji twórczej i potrzeby posiadania takiego rozwiązania technicznego.
Spójrzmy najpierw na poszczególne elementy składowe urządzenia. Hi-hat mamy ustawiony na dwóch nóżkach, niezależnie od siebie składanych. Mają wysuwane długości, również niezależnie od siebie, przypominające nieco nóżki, jakie spotykamy w centralkach. Możliwości operowania są idealne celem dopasowania w parę pedał naszego statywu do pedału od centralki. System "pociągowy" to klasyczne rozwiązanie, jakie można spotkać w hi-hatach, w naszym przypadku pedał podłączony jest do mechanizmu na dwóch stabilnych łańcuchach. Kabel łączący bazę z ramieniem ma długość 183 cm. W niektórych przypadkach może być nieco za krótki, żeby stawiać go z lewej strony, a ramię wieszać z prawej np. koło floor tomu. Dlatego widzimy go w praktyce bardziej zestawionego z pedałem od centrali. Oprócz tego mamy klasyczną maszynkę tak samo, jak klasyczne zasady naciągu i regulacji siły.
Tak, jak wspomnieliśmy, baza składa się z niezależnych nóżek, które możemy zestawiać i kręcić nimi w dowolnych pozycjach. Jest to olbrzymi plus. Z drugiej strony wymagać będzie nieco cierpliwości, zanim ustawimy stabilnie nasz statyw, ponieważ nóżki z dwoma regulacjami (odchył i długość) muszą być bardzo równo rozłożone, żeby zapobiec chybotaniu. Pierwsze próby gry za pomocą tego statywu spotkały się z lekkim oporem i pedał działa skokowo, co jest rzeczą niedopuszczalną w takich statywach. Po drobnej regulacji i oliwieniu zadziałał, jak należy. Wniosek - musimy przygotować, a przede wszystkim rozruszać sprzęt przed zaawansowanym użytkowaniem. Podczas gry nie zauważyliśmy zbyt dużej latencji, która by wpływała na komfort i w konsekwencji jakość gry. Hi-hat reagował prawidłowo na nacisk na pedał. Zanim jednak zajmiemy się grą, musimy zaopatrzyć się w klamrę, żeby przymocować sprzęt do jakiegoś statywu. Platforma stopy jest bardzo stabilna i nie sprawia problemów jej złożenie i rozłożenie.
Na prezentowany statyw musimy spojrzeć przez pryzmat ceny. Jest to podstawowe kryterium, ponieważ nasz Dixon jest praktycznie o połowę tańszy od pearlowskiego Eliminatora (o DW nie wspominając) i przy takiej różnicy cenowej musimy liczyć się z tym, że jakość sprzętu nie będzie tak znakomita.
Trzeba w tym miejscu przyznać, że Dixon pozytywnie zaskakuje. Nie mamy tu do czynienia oczywiście z taką perfekcją, jak w DW, nie oszukujmy się, ale mimo wszystko po drobnych zabiegach adaptacyjnych możemy mieć niezły statyw hi-hatowy na kablu. Sprzęt sprawdzi się wśród bębniarzy początkujących i półprofesjonalnych, dla których tego rodzaju statyw był zawsze w sferze marzeń. Ich priorytety zakupów obejmowały potrzebniejszy sprzęt, a kupno zazwyczaj drogiego statywu kablowego było raczej przeznaczone dla zawodowców. Tymczasem za niecałe 500 złotych możemy rozwijać swoje pomysły i technikę gry na dwa otwierane hi-haty. Tak więc już na wczesnym etapie naszego perkusyjnego rozwoju mamy okazję sprawdzić, jak nam się będzie grało przy użyciu hi-hatu na kablu.
{Podsumowanie Plusy:
+ stosunek jakości do ceny.
Minusy:
- w tej grupie cenowej obiektywnie brak.}
Test ukazał się w numerze marzec/kwiecień 2012.
Dostarczył: Sound Trade (www. soundtrade.pl)