Marilyn Manson - We Are Chaos

Dodano: 14.09.2020
Maciej Nowak
Pojemność silnika (Ocena perkusisty)

50 /100
Pojemność baku (Ocena płyty)

40 /100

Marilyn Manson wraca z nowym albumem. Jak "We Are Chaos" prezentuje się pod kątem perkusji?

Napęd: Jamie Douglass i Brandon Pertzborn

Typ silnika: rock alternatywny, rock industrialny

Trasa: Muzyka Mansona ma to do siebie, że w zasadzie w każdej odsłonie ma swoich sympatyków, stąd często skrajne opinie na temat zawartości kolejnych albumów. Wynika to głownie z racji braku ścisłych ram, chociaż wykrystalizowany styl artysty rodzi oczywiste skojarzenia, ale przede wszystkim buduje oczekiwania na coś ciekawego.

W przypadku opisu najnowszej płyty trzeba się posłużyć odpowiednią optyką. Muzykę jaką tu mamy z pewnością nie możemy nazwać kiepską. „Dont Chase The Dead”, który wygląda jakby swym biesiadnym refrenem był szyty grubymi nićmi pod singiel albo beatlesowy „Paint You With My Love” na pewno znajdą miłośników, ale… W kontekście tego, że muzyka jest sygnowana przez tak inspirującego i wpływowego artystę oraz ze względu na wspominane oczekiwania na coś ciekawego (już nawet nie nowego, po prostu ciekawego), to jest słabo, bez konkretów i pachnie wizytą seniorów w letnisku z wodami zdrojowymi.

Warstwa perkusyjna u Mansona zawsze była ciekawym tematem, bo pełniła wiele funkcji. Oprócz oczywistego trzymania time’u, duży nacisk kładzie się na brzmienie, dostosowując je do wizji utworu poprzez dodawanie loopów i zmienianie barw. Wiąże się to z możliwością dodawania, naprawiania, przekształcania tego co wymyśliliśmy za zestawem.

Ciekawsza wydaje się kolejna rola, bardziej wymagająca, której niestety nie znajdziemy za wiele na tej płycie, mimo że bywało u Mansona z tym fajnie. Chodzi o możliwości kreowania melodyjnych podkładów, które często nadają charakter utworom np. poprzez pompujące, hipnotyzujące ostinato, ale nie tylko. Tu niestety w tej kwestii jest nuda. Jeszcze w pierwszym utworze jako tako można wyczuć chęć skorzystania z możliwości jakie dają bębny (brzmieniowo i rytmicznie), pomimo użycia dość błahego rozwiązania. Później jest jednak fatalnie i jak już to są to bardzo mało wnoszące, wtórne zagrywki i pomysły. Weźmy takie „Perfume” czy rozpoczynające się od bębnów „Keep My Head Togheter”. Tym samym obaj perkusiści mogą sobie wpisać do CV udział na płycie, ale nic poza tym.

Wrażenia z jazdy:  Chciałoby się nazwać płytę dojrzałą i kompletną, ale nie ma na to absolutnie żadnych szans. Brzmi to bardziej jak płyta wakacyjna, urlopowa. Próba zawarcia wielu rzeczy w jednym. Niestety te rzeczy mają formę śladową, jakby lider bał się być stanowczym. Po prostu brak tu sprecyzowanych treści i to w jakąkolwiek stronę. Piękne słowa i wizje Mansona w materiałach promocyjnych nie zaszpachlują miałkości tej płyty.

Odcinki specjalne: „Red Black and Blue” wydaje się najbardziej interesujące, jeżeli chodzi o wielowymiarowe wykorzystanie perkusji lub ogólnie – warstwy rytmicznej.

 

Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.