Cindy Blackman Santana - Give the Drummer Some

Dodano: 17.09.2020
Artur Baran
Pojemność silnika (Ocena perkusisty)

80 /100
Pojemność baku (Ocena płyty)

60 /100

Mieszanina stylistyczna z wyraźnie zaznaczonymi jazzowymi korzeniami. Kilka słów o solowym albumie Cindy Blackman Santany "Give the Drummer Some".

Napęd: Cindy Blackman Santana

Typ silnika: jazz, funk, rock, pop

Trasa: Niejeden bębniarz chciałby mieć taką pozycję startową i zaplecze jakie ma Cindy. Wiadomo, że nie jest to gwarantem sukcesu i trzeba umieć wykorzystać posiadany potencjał.

Produkcją zajął się Narada Michael Walden, który ma w swoim dorobku wiele albumów nagranych zarówno jako bębniarz lub właśnie jako producent. Z pomocą przyszedł małżonek perkusistki, czyli sam Carlos Santana. Poza tym słyszymy tu gościnnie Johna McLaughlina, Kirka Hammetta oraz Vernona Reida. Czy Cindy udało się to przekuć w świetny album?

Płytę otwiera cover Jonha Lennona „Imagine”, gdzie Cindy dostała błogosławieństwo od samej Yoko Ono. Klimat wersji jaką słyszymy miał być inspirowany utworem „American Woman” Lenny’ego Kravitza, z którym Cindy współpracowała. Niestety, wyszło to chaotycznie, chociaż wydaje się, że wszyscy są pewni wysokiej jakości tej wersji z racji umieszczenia jej na otwarcie płyty, co ostatecznie jest zdecydowanie nietrafione.

Na albumie wyczuwalna jest mocno obecność Carlosa i jego gitary, co w pewien sposób kreuje ogólny melodyjny charakter albumu. Płyta jest jednak przede wszystkim bardzo perkusyjna, a Cindy stara się mieszać wiele stylistyk muzycznych i niezależnie od tego ubarwiać je urozmaiconą grą. Ta mieszanina gatunkowa wychodzi w sposób jedynie dostateczny, tak jakby autorka chciała sygnalizować swoją różnorodność, a nie podkreślić tego konkretem, jak chociażby zagrane na pół gwiazdka „Evolution Revolution” z Kirkiem Hammettem.

Wiele kompozycji ma zakończenie rzeczowym bębnieniem np. „I Need a Drummer”, „Superbad”, „We Came to Pray”. Kilka utworów to w zasadzie utwory perkusyjne np. “Miles Away” lub „Mother Earth”. Cindy jest bardzo sprawną perkusistką, prezentującą styl, który na potrzeby niniejszego opisu można nazwać w skrócie starą szkołą amerykańską. Jej solówki są gęste i w miarę urozmaicone, ewidentnie dostosowane do charakteru kompozycji. Świadczy to o wielkim doświadczeniu artystki. Jej popisy, mimo wysokiego poziomu trudności, są łatwo przyswajalne i nie mamy tu wyrachowanych, męczących niewprawione ucho wzorów matematycznych. Dlatego, jeżeli celem Cindy było wyjście z bębnami do poza perkusyjnej publiczności to wyszło to ambitnie ze względu na inteligentnie zaprezentowaną formę przekazu. Natomiast ogólnie całość wyszła niezbyt porywająco z racji zwykłej jowialności samych kompozycji, przez co wysiłek perkusyjny nie jest w pełni wykorzystany.

Odpowiadając na pytanie postawione na początku należy rzec krótko – nie jest najgorzej, bywa nieźle, czasami miło, ale przy takim zapleczu i wiedzy stać ją na więcej (albo może właśnie nie stać?)

Wrażenia z jazdy: Mieszanina stylistyczna z wyraźnie zaznaczonymi jazzowymi korzeniami. Przewijająca się gitara Santany nadaje płycie charakterystyczny klimat. Bardzo dużo solówek perkusyjnych umieszczonych w kontekście i zagranych z wyczuciem.

Odcinki specjalne: Na tak bardzo perkusyjnym albumie na wyróżnienie zasługuje stanowczo rewelacyjne „Mother Earth”. Nieźle też wypadają „Velocity” oraz „Twilight Mask”.

 

Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.