Dream Theater - Parasomnia

Dodano: 11.02.2025
Maciej Nowak
Pojemność silnika (Ocena perkusisty)

70 /100
Pojemność baku (Ocena płyty)

70 /100

"Nie mówmy tu o jakiejś taryfie ulgowej z racji okresu aklimatyzacji po tylu latach nieobecności…"

Napęd: Mike Portnoy (Inside Out, 2025)

Typ silnika: metal progresywny

Trasa: Nie uciekniemy od porównań. Zarówno do czasów „bezportnoywoskich”, jak i „pierwszego okrążenia” jego bytności w zespole. Tym bardziej, że sam zespół nie pozostawia innej możliwości samą treścią niniejszego albumu. Mamy przed sobą cały arsenał doskonale znanych środków wyrazu, które są podane w bardzo czytelny sposób, bez silenia się na oryginalność, co na swój sposób jest uczciwe i przynosi pożądany efekt, ale o tym poniżej w podsumowaniu.

Dużo tu elementów żywcem wziętych z „6DOIT”, „Scenes from Memory”, ale też „Images and Words”. Ten kierunek ma zaskakująco dobry efekt także w innej kwestii. Wiemy, że muzycy są wirtuozami i czasami chęć pokazania „jacy to jesteśmy świetni” wychodziła przez ostatnie kilkanaście lat za bardzo na pierwszy plan i stawała się piekielnie pretensjonalna, wręcz nudna. Tutaj mamy oczywiście karkołomne partie, ale nie są one ordynarne i wynikają z ogólnego charakteru i DNA zespołu, a nie konieczności dopieszczania własnego ego oraz podkreślania dobrej kondycji (szczególnie, gdy jesteśmy zalewani „shredderami” z każdej strony). Dzięki temu wyważeniu mamy więcej tak pożądanej relacji w aranżach przyczyna-skutek. Ale… No właśnie, jest tu pewna specyficzność. Jaka? Biorąc pod uwagę tempa i konstrukcję piosenek możemy poszatkować 80% treści tego albumu między sobą, nie tworząc wielkiej różnicy w porównaniu z tym co mamy w obecnej wersji! Ale tak to już jest z tym gatunkiem muzycznym, gdzie cała zabawa polega na umiejętnym złożeniu klocków, które w zasadzie znamy od kilkudziesięciu lat. Tym bardziej, że „Parasomnia” jest pewnego rodzaju albumem koncepcyjnym, chociaż nie ma tak bezpośrednich wzajemnych muzycznych łączników, jak np. było to w pełnym koncepcie „Scenes…”.      

Zespół sprytnie rozegrał sprawę brzmienia, które jest kompatybilne z zawartością. Brzmienie albumu często zdeterminowane jest przez jego treść. Posłuchajmy „Scenes...”, Train…” czy „6DOIT”. Na „Parasomnia” mamy wszystko jasne, przejrzyste, ciepłe, grzeczne, bez grama sugestii. Tylko że to też działa, bo wpisuje się doskonale w ten auto odtwórczy medley, przez co wszystko się odpowiednio zazębia.  

James La Brie - chyba najbardziej kontrowersyjny muzyk w zespole – w bardzo bezpiecznych rejestrach wokalnych, nie sili się na specjalne „salta”, które niestety tak koszmarnie kładzie na koncertach już od wielu lat. Jego stonowana obecność nie zmienia faktu, że od dawna melodia wokali w piosenkach Dream Theater to tak naprawdę jej brak. James śpiewa bądź melorecytuje tekst w zasadzie w oparciu o kilka tych samych schematów. To niestety przekłada się na monotonię i brak dystynktywności, która musi być nadrabiana przez instrumentalistów. Ci są tutaj w dobrej formie i jak to było powiedziane wyżej, grają z zapasem, dopalając tam, gdzie trzeba, a nie tam, gdzie się da.

Wreszcie tak wyczekiwany przez wielu Mike Portnoy. Nie mówmy tu o jakiejś taryfie ulgowej z racji okresu aklimatyzacji po tylu latach nieobecności, nie dlatego że współtworzył potęgę Dream Theater, ale dlatego, że nagrał trzeci (chociaż niepotrzebny) Liquid Tension Experiment i solową płytę Petrucciego, no i że był najbardziej podpalony do wspólnej gry. A gdy do tego dodamy jego ogólne doświadczenie oraz aktywność, mamy muzyka, który wchodzi w zespół z buta. No i tak jest, wchodzi z całym bagażem swoich sztandarowych zagrywek, które zostały ograne do znudzenia przez niego oraz armię fanów przez ostatnie 25 lat i czyni go jednym z najbardziej inspirujących perkusistów wszech czasów (tak, wszech czasów). Jego gra tak mocno zakorzeniła się w świadomości fanów - bo przecież wykreowała styl zespołu - że nie potrzebujemy na tej płycie kosmicznych partii, by to wszystko było ze sobą spójne. Przynajmniej na tym pierwszym po latach albumie. Co będzie dalej? Czas pokaże. Portnoy nie ma szans zbliżyć się technicznie do swojego poprzednika, tylko że chyba nikt tego nie oczekuje, a niektórzy wręcz panicznie odcinają się od takiego kierunku. Z pewnością trzeba tu podkreślić swoistą miękkość całego zestawu, tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę pedantyczne brzmienie całości. Z resztą to był element, na który mocno narzekał Mangini, który od zawsze musiał walczyć o brzmienie perkusji, by dodać jej więcej organiczności i nie wpychać je w apteczne, kanciaste ramy.   

Wrażenia z jazdy: Fani dostali to czego chcieli. Dostali dream theaterową retrospekcję w postaci czytelnego, „bezkolizyjnego” albumu. Wszyscy grają tu bezpiecznie, korzystając bezceremonialnie ze sprawdzonych elementów, które zbudowały markę zespołu. Faktem jest, że działa tu też aspekt psychologiczny polegający na świadomości obecności Portnoya, który przecież zawsze był kimś więcej niż tylko perkusistą w zespole. Kapela nie wychyla nosa na centymetr poza swój pewny grunt, którego ubijanie skończyło się wraz z płytą „Octavarium”. Dream Theater wchodzi w tryb AC/DC, Iron Maiden, czy innych kapel, które nagrywają albumy dobre, solidne, ale nic nie wnoszące. Chociaż akurat ta płyta z wiadomych względów pełni mocną pozamuzyczną rolę. Ogólna reakcja fanów na tę płytę nasuwa skojarzenia do legendarnego inżyniera Mamonia z filmu Rejs: „Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem”.

Odcinki specjalne: Powtarzalny i znany na dystansie całej płyty, po tylu latach nie robi już takiego wrażenia, chociaż dla większości dalej jest poza zasięgiem i bezwzględnie jest tym jednym jedynym Mikem Portnoyem. Całość gry Mike’a można tu sprowadzić do jednej piosenki, zamykającej albumu „The Shadow Man Incident”. Tam jest najciekawiej i najwięcej się dzieje.

Perkusista - online
Platforma medialna
Magazynu Perkusista
Dołącz do nas
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.