Bez niepotrzebnych wstępów. Przed Wami dwa wywiady z Inferno. Pierwszy, świeży jak poranna kajzerka, zrobiony po premierze "Blasphemers Maledictions" Azarath oraz drugi, nieco starszy, pochodzący z okresu kiedy materiał na ten krążek dopiero powstawał. Mamy nadzieję, że taka odwrócona chronologia przypadnie Wam do gustu.
Trudno wyobrazić sobie bardziej piekielny pseudonim artystyczny niż Inferno. Pomimo tego perkusista Behemoth i Azarath okazał się osobą nad wyraz sympatyczną i rozmowną. W czasie naszej rozmowy w wielu momentach w jego głosie słychać było entuzjazm oraz fascynację tym, co robi od blisko dwudziestu lat. Warto nadmienić, że wywiad przeprowadzaliśmy kilka dni po pierwszej próbie Behemoth od roku. Jeśli więc interesuje Was, jaka atmosfera panuje teraz w zespole, jak będzie wyglądała odświeżona setlista na jesiennych koncertach formacji i czy Zbyszek puszcza swoim rodzicom płyty, na których bębni, zachęcamy do lektury!
Jak Twój stan zdrowia? Gdy rozmawiałeś ostatnio z naszym Magazynem skarżyłeś się na stan kręgosłupa.
To się nazywa protruzja. Struktury dysku się degenerują i dochodzi do protruzji krążka międzykręgowego, co przejawia się pęknięciem pierścienia włóknistego i wysunięciem się jądra miażdżystego poza obrys krążka międzykręgowego. Jestem teraz po rehabilitacji i obecnie jak na razie nic strasznego się nie dzieje, choć, przyznam Ci się, że cały czas to czuć...
Pomimo tego, korzystając z obowiązkowych wakacji od Behemoth, zarejestrowałeś nowy album Azarath. Nagrałeś tam jedne ze swoich najlepszych partii perkusyjnych w karierze.
W Azarath mam więcej miejsca na szaleństwa i manewry. Właściwie już budując jakiś riff na gitarze mam mniej więcej zarys bębnów, więc wszystko wychodzi bardziej naturalnie. Przychodząc do sali prób gram to, co już mam wcześniej ułożone. Nie ma tutaj wielkiego kombinowania. Czasami tylko w studio robię mały rearanż i to wszystko.
Trochę mnie zaskoczyłeś tym, że mówisz, że to w Azarath masz większe pole manewru. To jednak przecież w Behemoth wydajesz się bardziej kreatywny. Choćby na ostatniej płycie pojawiły się plemienne bębnienie. Azarath to jednak bardziej deathmetalowe granie zgodnie z zasadą "do przodu i jak najszybciej się da"!
No właśnie nie najszybciej! (śmiech) Zwróć uwagę, że nowa płyta jest mocno zróżnicowana. Połowa numerów jest utrzymana w wolnych i średnich tempach. Behemoth i Azarath to dwa różne zespoły, do których pewne elementy pasują lub nie. Zawsze staram się to jakoś wyśrodkować i wykalkulować, co bardziej siadzie w jednej a co w drugiej grupie. Azarath jest bardziej zakorzeniony w tradycji i nie wychodzimy poza ramy gatunku. W Behemoth dzieją się już różne rzeczy. Przykładowo, wymienione przez ciebie, plemienne kotły. Myślę, że nie raz jeszcze wykorzystam tego typu rozwiązania.
Wielu muzyków potwierdza, że najlepsze płyty nagrywali w trudnym dla siebie okresie. Nowy Azarath to, zdaniem wielu osób,Wasza najlepsza pozycja w dyskografii. Z pewnością czas powstawania materiału na nią był dla Ciebie trudny choćby ze względu na chorobę Nergala. Czy pisanie materiału na "Blasphemers" było dla Ciebie pewnym odreagowaniem całej sytuacji?
Na pewno to wywarło dość duży wpływ. Nie był to łatwy okres. Dlatego też te dźwięki są bolesne, smutne i złe. Przyznam, że było to w jakiś sposób inspirujące, choć wolałbym drugim razem nie przeżywać okresu takiej inspiracji
A jak odbyła się sama sesja nagraniowa? Jako Azarath słynęliście z bardzo imprezowych sesji. Pamiętam, że Malta wspominał kiedyś, że nagrywanie "Infernal Blasting" było jednym z najekstremalniejszych momentów w jego życiu. Teraz było podobnie czy był to typowy profesjonalizm?
Nie było żadnych tego typu wyczynów. Mieliśmy za to siedem tygodni intensywnej pracy. Czasami zdarzył się jakiś wypad do baru. Generalnie byliśmy jednak bardzo skupieni na pracy nad materiałem. Gary siadły w ok. 4-5 dni, ale walka z materią była dosyć oporna. Testowaliśmy mnóstwo różnych pieców, werbli, kolumn gitarowych. Dopasowywaliśmy barwę wokalu do muzyki, gdyż Marek (Lechowski, wcześniej udzielający się w Anima Damnata, Throneum i Thunderbolt - przyp. jw.), po raz pierwszy zaśpiewał z nami na płycie.
Oglądając ostatnie DVD Behemoth, "Evangelia Heretica", również widać, że raczej się uspokoiliście. Czy na trasie jako zespół nastawiacie się już głównie na typowe, profesjonalne przygotowywanie się do kolejnych koncertów a tzw. "rock'n'roll" przeszedł na drugi plan?
Musi być pomiędzy tym równowaga, na wszystko jest czas i miejsce.
Azarath cały czas jest najbardziej podziemnym zespołem w porównaniu nie tylko z Behemoth, ale też Nomad czy Vesanią. Nie ciągnie Cię, żeby bardziej wypromować tą grupę? Nie mówię o tym, byście nagle stali się bardziej mainstreamowi, ale by więcej osób o Was usłyszało.
Nie mam ciśnienia w tej kwestii. Dzięki temu gramy, kiedy chcemy, kiedy mamy czas i ochotę. Jeżeli komuś to, co tworzymy, się podoba, tym bardziej nas to cieszy. Mainstreamowe sytuacje pozostawiam jednak tego typu zespołom. W Azarath bardziej chodzi o satysfakcję, spełnienie i realizację samego siebie na gruncie muzycznym i ideologicznym.
Jesteś kojarzony ze stricte metalowym graniem. Czy chciałby pograć inne gatunki? Kiedyś miałeś już przygodę z gotyckim Artrosis. Jednocześnie wspomniałeś kiedyś, że nagrywanie lżejszej muzyki nie sprawia Ci radości. Dlaczego? Spełniasz się jako muzyk grając tylko i wyłącznie death metal?
Wychowałem się na takich dźwiękach i do dziś najbardziej one mnie cieszą. Sesja z Artrosis była pewną przyjacielską przysługą. Bardzo mile ją wspominam, ale najbardziej wciąż realizuję się w ostrzejszym graniu.
Czy nie boisz się jednak, że kiedyś w kwestii osiąganie brutalności w muzyce możecie osiągnąć pewien banał i przesadę? Odnoszę wrażenie, że przykładowo w Behemoth często balansujecie na granicy kiczu a profesjonalnego, metalowego grania.
Wiesz, mieliśmy nawet wczoraj w czasie naszej czwartej próby od powrotu Adama (z Inferno rozmawiałem 24 czerwca - przyp. jw.) rozmowę na temat przyszłego materiału Behemoth. Doszliśmy do prostego wniosku - nie ma, o czym myśleć i co analizować. To wszystko musi nam wyjść naturalnie. Jeśli pojawiają się jakieś riffy, które się nam podobają, to tak zostaje. Nie ma w tym żadnego planu i kalkulacji, jak ta płyta ma wyglądać. Gramy dokładnie to, co czujemy.
Właśnie! Skoro już wspomniałeś o próbach. Czy są one robione tylko pod jesienne koncerty, czy powstają już jakieś pomysły na nowe utwory?
Próby są przygotowaniem pod koncerty. Wymieniliśmy blisko połowę kawałków z poprzedniej setlisty. Musimy przećwiczyć numery, których albo nigdy nie graliśmy, albo graliśmy bardzo dawno temu.
A zdradzisz, jakie starsze kawałki będziemy mogli usłyszeć w czasie nadchodzących gigów?
(Tu Inferno wyraźnie się ożywił) Będzie "Moonspell Rites"!
To z jednej z pierwszych demówek!
Z MCD "And the Forests Dream Eternally".
Może zagracie Lasy Pomorza"? Wielu starszych fanów tęskni za tym numerem?
"Lasów Pomorza" na pewno nie będziemy grali. Pojawi się coś z "Pandemonic Incantations", może coś z "Demigod" - jakieś numery, których wcześniej nie graliśmy. Z "Evangelion" pojawi się "The Seed ov I", który również nigdy wcześniej nie był prezentowany na żywo. Setlista, jak widzisz, ulegnie sporemu odświeżeniu.
Nie koncertowaliście od blisko roku?
Jak jest z takimi sztandarowym utworami jak przykładowo "Decade of Therion", czy musisz sobie przypominać te partie perkusji po tak długim czasie ich nie grania?
Pijany, obudzony w środku nocy bym to zagrał! Myślę, że z gitarami jest już trochę trudniej. To już są jakieś progi, konkretne dźwięki, które trzeba sobie szybko przypomnieć. Jeżeli jednak chodzi o rytmikę to, jest za mocno zakorzenione by to zapomnieć.
A jaka atmosfera panuje w czasie omawianych przez nas prób? Teraz, po powrocie Adama, macie zapewne duży głód grania.
Trochę się tego początkowo obawialiśmy. Oczywiście pierwsza próba była trudna, ale po wczorajszej wszystko zagrało jak trzeba. W czasie grania niektórych numerów były ciarki na plecach. Jest dobrze!
Wasz oficjalny powrót na scenę nastąpi jesienią. Przed Wami w czasie trasy zagrają Morowe i Blindead - nie są to typowe metalowe formacje. Jak odnosisz się do tego, że Nergal zaprosił na tour tego typu zespoły?
To są bardzo wartościowe zespoły. Myślę, że to dobra polityka, by zapraszać tego typu kapele na trasę. Jeśli tylko jest z ich strony chęć, dlaczego nie? Poza tym Havoc (Mateusz Śmierzchalski, założyciel Blindead i gitarzysta Behemoth w latach 1999 - 2004 - przyp. jw.) grał z nami przez długi okres, znamy się od dawna. To wyszło dość naturalnie.
Rozumiem. Od dawna nurtuje mnie jedna kwestia. Nergal w jednym z wywiadów powiedział, że stara się w pewnym sensie "wprowadzić" death metal na salony. Co o tym sądzisz? Jak Ty sam czujesz się na tzw. "salonach? Pamiętam, że pojawiłeś się w Dzień Dobry TVN.
Tam czułem się fatalnie i zrobiłem to tylko dla Niego (w programie Inferno apelował o oddawanie szpiku dla Nergala - przyp. jw.). Generalnie unikam mediów bo bardzo cenię sobie prywatność. Przed kamerami i obiektywem źle się czuję.
Przez sukces Behemoth stałeś się jednak bardziej rozpoznawalny? Czy zdarza Ci się, że fani zespołu podchodzą do Ciebie na ulicy?
Do tego już się przyzwyczaiłem. Całe szczęście nie muszę wychodzić rano w make-up'ie po bułki. (śmiech)
(Śmiech) Wspomniałeś przed chwilą o próbach. Nachodzi mnie teraz pewna refleksja. Czy przez pryzmat tego, że Behemoth odniósł sukces zarówno artystyczny jak i komercyjny nie jest Wam trudniej grać agresywniejsze dźwięki? Muzyka metalowa wyrasta w końcu z pewnego buntu.
Czy nie jest trudniej? Absolutnie! Dlaczego?
Jeżeli czujesz się komfortowo, rzadziej odczuwasz agresję.
Jest jeszcze tak wiele rzeczy, które nas wkurzają. To byłoby za proste.
Przykładowo, jakie są to sytuacje? Procesy za obrazę uczuć religijnych, jakie ciągną się za Adamem?
Jest sporo takich sytuacji. Podejście ludzi do wielu spraw. Nie mówię o polityce, ponieważ nie mam w tym już żadnego rozeznania. Bardziej chodzi o religię i cały związany z nią system. Człowiek jest przeładowany agresją i to musi znaleźć gdzieś ujście.
Dużo podróżujecie z zespołem. Czy zauważyłeś, że w stosunek do religii ludzi w innych krajach różni się od tego w naszym kraju?
Diametralnie się różni. Polska jest wciąż państwem wyznaniowym. Wystarczy spojrzeć na proces Adama. Nie chce mi się tego nawet komentować.
A państwa Ameryki Południowej?
Może tam. Widzisz, tam są zaś ekstremalni maniacy, jeśli chodzi metal.
Słyszałem. Sam chyba kiedyś powiedziałeś, że to tam jest teraz najlepsza publika na koncertach.
My w Polsce jesteśmy jednak bardziej cywilizowani. Tam jest naturalna dzicz, która u nas istniała na przełomie lat 80. i 90. - kompletne szaleństwo i brak kontroli. Nawet w Rosji jest już bardziej grzecznie?
Mieliście jakieś ekstremalne sytuacje w Amerykę Południowej?
Tam zawsze coś się dzieje. Jakieś bijatyki? Jakiś zespół nie zagrał bisów i ich wokalista dostał od jakiegoś maniaka w brzuch. Po koncercie Dark Funeral jakiś fan wpadł do kościoła i zabił księdza. To już ekstrema.
To przypomina bardziej klimat z Norwegii z początków lat 90?.
My jesteśmy jednak już bardziej cywilizowani. Idąc w Polsce na koncert widzisz przed klubem ludzi stosujących grzecznie w kolejce. Dzieje się tak jak w Europie Zachodniej. W Ameryce Południowej jest stale głód. Jest rynek, na którym nie ma oficjalnych wytwórni, działa mnóstwo piratów. Można tam znaleźć mnóstwo pirackich kopii płyt, które kosztują grosze. Tam nie ma żadnej kontroli.
A jak miałbyś porównać tamte koncerty z typowymi mainstreamowymi festiwalami jak OzzFest czy Sonisphere, gdzie lepiej Ci się gra? W Ameryce Południowej może i jest gorsza organizacja, ale tam traktują Was zapewne jak gwiazdę. Jak podchodzili do Was organizatorzy większych zagranicznych festiwali?
Świetne warunki i wzorowa organizacja. Jest wspólny catering dla wszystkich kapel, jest ustalony czas setów, każdy wszystkiego przestrzega. Jest porządek i wspaniała atmosfera.
A jak grało się na Sonisphere? Rozmawiałeś z muzykami Wielkiej Czwórki Thrashu?
Chwilę rozmawialiśmy z Ulrichem. Z muzykami Slayera właściwie się znamy. Koncertowaliśmy i imprezowaliśmy razem. Duże festiwale to naprawdę świetna sprawa! Na początku był z tym tylko problem, bo musisz przyzwyczaić się do dźwięku na dużej scenie.
A gdzie dziś lepiej Ci się gra? W małych klubach czy na stadionach?
W małych klubach ze względu na klimat i kontakt z publiką.
Wspomnieliśmy przed chwilą o Slayerze. To zespół, który był dla Ciebie z pewnością inspiracją na początku kariery?
A jak wpływy innych kapel odbija się na repertuarze Behemoth? Sami twierdzicie, że staracie się już na nikim się nie wzorować. Czy więc zdarza się, że odrzuciliście jakiś nowy numer z powodu, że za bardzo przypominał styl innej formacji?
Dokładnie tak robimy. Nie raz już tak się stało, że stwierdziliśmy: "To brzmi podobnie lub prawie tak samo". Wtedy riff leci do kosza.
Czyli to jest kluczem do bycia oryginalnym?
Wiesz, my nie musieliśmy się nigdy zamartwiać, że chcemy być oryginalni. W tej muzyce już prawie wszystko zostało powiedziane. Dokładając jednak pewne elementy można jeszcze nagrać naprawdę świetny materiał. Nigdy nie uważałem, że Behemoth i Azarath są bardzo oryginalnymi zespołami. Tutaj liczy się szczerość. Jeśli jest to słyszalne, to oznacza, że plan jest wykonany doskonale.
Odnośnie oryginalności - słyszałeś nowy album Morbid Angel? Wielu fanów narzeka na nich, że oddalili się od swojego stylu. Na płycie pojawiły się elementy industrialu.
Jestem fanem "Altars of Madness" a ich nowa płyta w ogóle do mnie nie trafiła, zupełnie ją zignorowałem.
Jak odnosisz do takich wolt stylistycznych w muzyce? Wyobrażasz sobie, że Behemoth nagrałby taką płytę?
Mam nadzieję, że nigdy takiego albumu nie nagramy.
Nie jestem fanem tego typu muzyki.
A jeśli nie byłby to ten typu muzyki? Przykładowo, moglibyście w styl Behemoth wpleść elementy innej stylistyki, rozszerzyć tego typu elementy jak plemienne bębnienie z poprzedniej płyty.
Oczywiście, romanse z innymi stylami są najbardziej wskazane. O ile oczywiście nie przesłania to kolorytu całego stylu. Przyznam, że mam ortodoksyjne podejście, jeśli chodzi o metal. Jestem raczej oldschoolowcem. W Behemoth jednak pierwsze skrzypce gra Nergal. Mam jednak do niego zaufanie. Za każdym razem robi świetny materiał. Po dołączeniu naszych wspólnych aranży, całość zawsze zahula jak trzeba!
Jak powstaje u Was nowa muzyka? Czy to faktycznie Adam jest głównym kompozytorem?
On przynosi konkretne riffy, nad którymi siadamy w czwórkę i obrabiamy. Ja robię do tego bębny. Aranżujemy wszystko w sposób, który nam odpowiada. To prosta procedura.
Powiedz, kiedy możemy się spodziewać nowej płyty Behemoth?
W przyszłym roku raczej nie ma na to szans. Być może wtedy ją nagramy.
Kończąc, powiedz jeszcze jak do Twojej muzyki odnoszą się Twoi rodzice. Kiedyś wspomniałeś, że Twoja mama była śpiewaczką, zaś tata również perkusistą?
Niewiele maja dziś z tym wspólnego. To były ich młodzieńcze lata.
Ale czy puszczasz im płyty Behemotha?
Nie puszczam ich swoich płyt (śmiech). Konfrontacja z tą muzyką mogłaby nimi zbyt mocno wstrząsnąć. Oni mają swoje życie, to inne pokolenie. Oczywiście wspierają mnie, ale nie będę doprowadzał na siłę do konfrontacji z tą muzyką. (śmiech).
Rozmawiał: Jacek Walewski
{M4_image 0}
Wiele wydarzyło się w szeregach Behemoth od czasu wydania ostatniej płyty Evangelion. Bardzo wiele, nie tylko pod względem muzycznym. Rozmawiamy z Inferno, który w szeregi perkusistów Paiste wszedł tak krwisto, że w ich fabryce wciąż mówi się o jego sesji zdjęciowej, szeptem i z krucyfiksem w ręku. W oczekiwaniu na kolejne koncerty Behemoth na arenach Tartaru zamieniliśmy więc bezpośrednio parę słów z Inferno celem zapoznania się z najbliższymi planami perkusisty.
Przerwaliście nagle koncerty ze względu na szokującą diagnozę o stanie zdrowia Nera. Co się działo od tej pory?
Kiedy dowiedzieliśmy się, jaka jest diagnoza, lekko zbaranieliśmy. Prędzej bym podejrzewał sprawy psychiatryczne lub zawał serca ze względu na jego tryb życia i usposobienie, a tu? Masz babo placek. Tak naprawdę cały czas tym żyjemy, tą jego chorobą, cały zespół. Ale nie spoczywamy na laurach i zajęliśmy się swoimi zespołami, żeby nie zwariować. Jest to swego rodzaju uzależnienie. Zajęliśmy się swoimi rzeczami, muzyką, zespołami, no i rzeczami, na które nigdy nie mieliśmy czasu. W moim przypadku jest to zadbanie o stan zdrowia, które nie jest w najlepszym stanie. Troszkę się naprawiam i reperuję.
No, kręgosłup. Zwyrodnieniowe sprawy, cholera, jak to fachowo nazwać?? Protruzja. Dysk jest zmiażdżony pod naciskiem kręgów i wystaje poza obręb, i naciska na nerwy rdzenia kręgowego. Na szczęście dziś się dowiedziałem, że nie będzie potrzebna żadna operacja. Mam cały szereg zadań, by to się nie poszerzało i nie psuło.
Co się na to złożyło? Ciągła gra?
Wszystko, stary, wszystko. Lata wyładowywania przyczep, bo kiedyś przecież techniki nie było.
No tak, a ty kawał chłopa jesteś i kręgosłup ma co dźwigać.
No, teraz zrzuciłem z dyszkę (śmiech). Elegancko.
Gitara kiepsko brzmi, jak się walnie w nią pałeczką. Co robi bębniarz taki, jak ty z gitarą w ręku?
Tak sobie teraz myślę i kurewsko bym się cieszył, gdybym był gitarzystą. Powiem ci, że dużo gram. Komponuję razem z Bartkiem riffy do Azarath. Teraz mam przerwę w bębnach, więc żeby nie zastygnąć totalnie, gram na gitarze. A poza tym wiadomo, że bębny są najbardziej niewdzięcznym instrumentem, no i pewnie tak już pozostanie, no nie?
No tak. Rozumiem, że nowy materiał Azarath się tworzy?
Czego się możemy spodziewać?
Materiał bardzo smutny, ponury i przygnębiający, ale też agresywny i szybki. Mnóstwo klimatu i przestrzeni.
W styczniu mam sesję bębnów, więc do marca powinniśmy wyrobić się ze wszystkim. Chcemy zmienić studio, chcemy zmienić ludzi. Inne osoby przy nagrywaniu, miksie i masteringu. Troszeczkę poeksperymentować.
Nie wychodzę tak daleko. Z Azarath nagrywamy wtedy, kiedy nam się chce, kiedy mamy na to czas, kiedy czujemy, że mamy coś do powiedzenia, jest wena i te melodie, które chodzą po głowie. Całe szczęście, potrafię je odnaleźć na gryfie, chociaż gitarzysta ze mnie marny, jak cholera.
No chyba nie aż tak źle, jak z perkusją?
(śmiech) Z bębnami jest jeszcze gorzej.
Nie. To znaczy teraz zagrałem razem na koncercie z Decapitated w Gdyni, a we wrześniu miałem jeden koncert z Azarathem w Olsztynie. To wszystko. Z Decapitated zagrałem Conquer All, który grają na każdym koncercie, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni. Orion zaśpiewał go w Warszawie, a Seth zagrał na gitarze w Rzeszowie.
Behemoth po całej Polsce, Słowo się szerzy?
Powiedz mi, co sądzisz o tych opiniach pewnych grup katolickich, że Nera sięgnęła "kara boska".
Że Nera sięgnęła kara boska?? Większych bzdur już chyba nie można powiedzieć.
Instytucje kościelne oficjalnie mówią, że są obecnie pod dużą presją i czują się atakowane przez antagonistyczne środowiska.
Moim zdaniem, czas najwyższy, trzeba zrobić z tym porządek, przez ostatnie lata przecież totalnie nas okradali. Jeżeli będzie szansa zagłosować na takiego gościa, jak Palikot to z pewnością pójdę i zagłosuję. Generalnie to polityka zupełnie mnie nie interesuje, ale obija mi się o oczy i uszy to, co ten koleś robi i mówi, i myślę, że jest to jakaś sensowna alternatywa.
Jakie jest zatem twoje stanowisko odnośnie procesów, jakie wam wytaczano?
Ja już naprawdę nie wiem, co o tym sądzić (Inferno rzekł to wyjątkowo bezsilnym głosem), bo się czuję, jak w średniowieczu, ciemnogrodzie. Nie jestem w stanie pojąć, jak ludzie mogą mieć takie poglądy, stary, to jest, kurde, nieprawdopodobne! To się w głowie nie mieści, obraża zdrowy rozsądek i racjonalne myślenie człowieka. To są chorzy ludzie tak, jak Kościół, oni widzą, że kończy się trzymanie bata nad owieczkami i ludzie zaczynają myśleć samodzielnie. Nie są w stanie zaprzeczyć jakiejkolwiek nauce. Nauce przez duże N, a nie nauce Kościoła. To jest kwestia czasu, kiedy to wszystko runie z wielkim hukiem i powstaną w tych budach dyskoteki. W zasadzie wszystko byłoby tam lepsze niż ci goście, czy to szpital, czy to żłobek, czy to dyskoteka, nawet miejsce schadzek. Przynajmniej służy przyjemności człowieka.
Jak wspominasz koncert z Big 4 w Warszawie? Na parę minut przed koncertem, jak cię widziałem, nie wyglądałeś za wesoło?
Stary, ja nigdy nie wyglądam za wesoło przed koncertami. (śmiech - ale tylko mój). Totalna spinka, stres i sraczka w majtkach. Po pierwszych hi-hatach dopiero mi przechodzi. Mimo wszystko wydaje mi się, że dość pewnie podeszliśmy do tego koncertu. Bez kompleksów, pewnie. Ja tam oczywiście srałem pod siebie, jak zwykle, ale ogólnie było ok., być może spowodowane tym, że mieliśmy wcześniej próbę. Tam to wszystko zahulało, sprzęt został, później wyszliśmy i zajebaliśmy. Wiedzieliśmy, że wszystko chodzi, sprzęt się nie sypie bo to jest też element, który wywołuje stres. Ja wiesz, mam często w nocy koszmary, że wchodzę na scenę, a tu jakiś trigger nie działa albo Malta puszcza intro, a tu walą mi się statywy?
Kolejny w ekipie, któremu śnią się bębny. Jak odbierasz ten koncert?
Później stałem obok i obserwowałem, jak grają kolejno. Anthrax mnie nie zachwycił, bo nie lubię ich z Belladonną, wolę zdecydowanie z Bushem. Natomiast wiadomo - bębenki, to sobie obejrzałem troszeczkę, jak sobie pogrywa. Megadeth - moim zdaniem - zagrał perfekcyjnie, ale nudno i bez życia. Slayer jak to Slayer, klasycznie bez owijania w bawełnę, weszli, nabili i zeszli. Natomiast Metallica tak pierdolnęła, że mnie zdmuchnęło. Nie spodziewałem się tego po nich, prawdę mówiąc.
Nie zagraliście dalszych koncertów z nimi?
Nie, bo koncert w Finlandii był już odwołany ze względu na chorobę Adama, ale wszystko przed nami!
Czy jest jakaś szansa, byśmy zobaczyli się podczas klinik lub warsztatów?
Oj nie, człowieku. Ostatnio Darek do mnie dzwonił, bo miał zagrać jakiś warsztat, ale musiał nagle lecieć do Norwegii. Był tam jedynym ekstremalnym bębniarzem i zapytał mnie, czy bym go nie zastąpił. W momencie, gdy zapytał już pojawił się u mnie paraliż, drżenie głosu. Mówię mu: "Słuchaj, stary, bardzo bym chciał, ale ja sobie nie poradzę z tym psychicznie, bo nie jestem medialną osobą, to raz. Dwa, unikam tłumów wszelakich, a trzy to co ja będę komuś pokazywał, jak sam potrzebuję lekcji i pokazania mi jakichś patentów, bo wciąż gram, jak paralityk".
Powiedz coś o swoim nowym secie blach.
Paiste, moim zdaniem, to najlepsze blachy na świecie. Gram na nich już około roku, a oficjalnie od maja. No i powiem ci, że na razie nie było żadnych ofiar, a zagraliśmy około 120 koncertów, czyli bardzo dobry wynik.
Tak, to ładny wynik, tym bardziej, że miotełkami to ty raczej nie grasz.
No nie. Wolę pałki takie zdecydowanie bardziej rockowe (śmiech). To jest duża blacha, musi wybrzmieć, trzeba więc w nią pierdolnąć. Takie crashe 19 cali nie mogą być muskane bierkami.
Twoja sesja zdjęciowa z talerzami też narobiła trochę szumu.
Trzeba było zrobić zdjęcia promocyjne, więc nie mogło to być coś infantylnego i banalnego. Przecież nie stanę przy drzewie z blachą z uśmiechem debila. Wpadłem na pomysł, żeby zastosować jakieś artefakty. No i mamy. Pojechałem do Białegostoku, do Agnieszki Krysiuk, dobrej koleżanki, która robi świetne zdjęcia. Wszystko było ustawione, jak należy i oto wynik i efekt.
Erik Paiste niemalże cygaro połknął, jak to oglądał?
(śmiech) No właśnie, o taki efekt mi chodziło. Nie mogłem im dać banalnych zdjęć.
Grasz też teraz na Czarcim Kopycie.
W tym tygodniu miałem dostać nowy egzemplarz. Zażyczyłem sobie pewne modyfikacje, jeżeli chodzi o stopę. Chciałem obniżyć platformę, żeby obie były symetryczne, przesunąć jeszcze jeden element i parę udziwnień, co spowoduje, że będzie mi się lepiej na niej grało. Byłem u Władka dwa razy w fabryce, mieliśmy okazję porozmawiać, pokazał mi, jak to wszystko wygląda. Gwarantuję ci, nie ma tam gównianych elementów, zero badziewiarstwa. Nie widziałem jeszcze tak perfekcyjnie wykonanej stopy.
Macie już plany z Behemothem?
Planujemy już przyszły rok, powolutku. Jak Adam dojdzie do siebie, nie od razu przypierdalać z grubej rury, tylko dać sobie trochę czasu. Na pewno będziemy grać próby i będziemy chcieli troszeczkę podłupać nowego materiału i wykorzystać to, że siedzimy tutaj na miejscu.
Powiedz coś o nowym DVD Evangelia Heretika.
Na dzień dzisiejszy to, co widziałem, bardzo mi się podoba. Uważam, że jeżeli chodzi o same koncerty to są najlepsze rzeczy, jakie do tej pory wydaliśmy. Zwłaszcza koncert z Paryża. Uważam, że jest zajebiście zmontowany i zmiksowany. Oddaje to, czym jest ten zespół.
Dwugodzinny materiał. Jedna godzina to będą wywiady ze wszystkimi członkami zespołu, a druga godzina to będą ujęcia zza sceny itp. ponadprogramowe występy kulturalno rozrywkowe (śmiech).
Grasz dalej na Spaunie, ale macie przecież chwilowy przestój. Beczki stoją?
Ściągam teraz swojego customa ze Stanów, żeby mieć go na sesję na styczeń-luty. Chcę mieć tutaj dwa Spauny, na tym czarnym pewnie będę grał koncerty.
Kliniki? Kliniki to ja mogę sobie rano trzaskać (śmiech). No!
Zdjęcia:Agnieszka Krysiuk