Meytal Cohen
Dodano: 19.06.2011
Kochani, mamy XXI wiek, świat zmienia się bardzo szybko i mało kto pamięta o tym, jak jeszcze w połowie lat 90-tych nieznani muzycy i zespoły promowały się w zinach czy też poprzez podziemną dystrybucję. Dziś własnymi siłami, dzięki ciężkiej pracy, jesteśmy w stanie dokonać bardzo dużo. Wszystko to dzięki Internetowi. Tak robi Meytal?
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Młodsze pokolenie nie wyobraża sobie świata bez internetu. Obecnie mamy możliwość natychmiastowej komunikacji z niemal najdalszymi zakątkami świata. Możemy pokazywać swoje filmiki nagrywane w pokoju, garażu wujka Stefana czy na ogródkach działkowych babci Łucji. Wystarczy rozstawić bębny, ustawić byle kamerkę i grać. Oczywiście, i tutaj apetyt rośnie w miarę jedzenia i filmiki z mizernymi próbami eksploracji podstawowych zagadnień perkusyjnych giną w otchłani sieci. Meytal Cohen, urodziwa Żydówka mieszkająca w Los Angeles to doskonały przykład, jak można doskonale wykorzystać Internet w celu promocji swojej osoby. Każdy z jej filmików ma co najmniej kilkaset tysięcy odsłon, a profil na facebooku zasypywany jest setkami komentarzy i pochwał, którymi nie może się pochwalić wielu tzw. uznanych bębniarzy śmigających w znanych kapelach. Na pewno ma na to wpływ ten prosty fakt, że Meytal jest dziewczyną, do tego dziewczyną mogącą się naprawdę podobać spoconej rzeszy bezkoszulkowych bębniarzy.
Oglądając jej filmiki widać progres, jaki czyni na przestrzeni miesięcy. Wizualnie nie ma zbyt wiele wspólnego z takimi perkusistkami, jak Sheila E, Beata Polak czy Cindy Blackman, które mimo swojego olbrzymiego uroku grają rasowo, zza ucha z powerem godnym rasowych wymiataczy. Meytal prezentuje - nazwijmy to niewdzięcznie - damski, delikatny styl, ale kiedy np. obejrzymy jej interpretację utworu Tom Sawyer Rush to, cholera, tam wszystko się zgadza i siedzi! Dziewczę jest bardzo dobrze ułożone i mocno stąpa po ziemi, gotowe w każdej chwili zmierzyć się z najtrudniejszym wyzwaniem, a te pojawiają się coraz częściej i są coraz bardziej wymagające. Konsekwentnie dąży do celu systematycznie odhaczając kolejne osiągnięte etapy swojej drogi ku górze. Meytal to dziewczyna, za którą nie stoją wielkie firmy, nie ma chodów w postaci wujków, dziadków czy innych ciotek w firmach, które mają napisane "winda kariery". Do wszystkiego dochodzi własną pracą. Dlatego rozmowa z nią była interesująca z wielu względów. Ma do tego wyjątkowo uroczy głos, którym to opowiedziała nam o swoim życiu, grze na bębnach i planach na przyszłość...
Oglądając jej filmiki widać progres, jaki czyni na przestrzeni miesięcy. Wizualnie nie ma zbyt wiele wspólnego z takimi perkusistkami, jak Sheila E, Beata Polak czy Cindy Blackman, które mimo swojego olbrzymiego uroku grają rasowo, zza ucha z powerem godnym rasowych wymiataczy. Meytal prezentuje - nazwijmy to niewdzięcznie - damski, delikatny styl, ale kiedy np. obejrzymy jej interpretację utworu Tom Sawyer Rush to, cholera, tam wszystko się zgadza i siedzi! Dziewczę jest bardzo dobrze ułożone i mocno stąpa po ziemi, gotowe w każdej chwili zmierzyć się z najtrudniejszym wyzwaniem, a te pojawiają się coraz częściej i są coraz bardziej wymagające. Konsekwentnie dąży do celu systematycznie odhaczając kolejne osiągnięte etapy swojej drogi ku górze. Meytal to dziewczyna, za którą nie stoją wielkie firmy, nie ma chodów w postaci wujków, dziadków czy innych ciotek w firmach, które mają napisane "winda kariery". Do wszystkiego dochodzi własną pracą. Dlatego rozmowa z nią była interesująca z wielu względów. Ma do tego wyjątkowo uroczy głos, którym to opowiedziała nam o swoim życiu, grze na bębnach i planach na przyszłość...
Nad czym pracujesz obecnie?
Przede wszystkim nad moją stroną i kawałkami video na youtube. Chcę nagrać zdecydowanie więcej video. Uważam, że to niesamowite, jak udało mi się zgromadzić wokół siebie tyle osób z całego świata. Odzew jest bardzo duży. Robię to, co kocham i przy tym daję ludziom radość. Także nauczam. Uwielbiam zachęcać ludzi do tego, by zaczęli działać, by dzięki mnie zaczęli stawiać te pierwsze kroki i z czasem osiągnęli to, co sobie wymarzyli. Przypomina mi to zawsze, jak ciężką pracą jest osiągnięcie pewnego poziomu w grze na bębnach i jestem wdzięczna, że mogę coś takiego robić. Ćwiczenie jest czynnością, która może być frustrująca. Progres jest bardzo powolny, więc często nie zwracamy uwagi, jak naprawdę ruszyliśmy do przodu na przestrzeni lat. Kiedy cofniesz się do czasów, jaki poziom prezentowało się na samym początku, gdy się zaczynało grać to zaczyna się doceniać moment, w którym się obecnie znajdujesz i dodatkowo daje ci to motywację do dalszych ćwiczeń, jeszcze intensywniejszych. Oprócz tego, tak jak wspomniałam, jestem w trakcie składania kolejnego kawałka i video, na którym będzie można zobaczyć pewną niesamowitą skrzypaczkę- wiolonczelistkę. Otrzymuję wciąż wiele pytań odnośnie kolejnych teledysków z Toxicity. Wydaje mi się, że jestem wręcz zmuszona do tego, by to zrobić. Maszyneria więc cały czas jest w ruchu, byłabym chora, gdybym siedziała bezczynnie.
Kiedy zdecydowałaś się grać na bębnach? Jak wyglądała twoja droga?
Jak byłam mała zawsze kochałam muzykę, a najlepszą jej częścią był rytm. Pamiętam, że kiedy mój brat słuchał 'Wild Boys' Duran Duran, miałam w zwyczaju podkręcać na maksa głośność, gdy wchodziła tam partia bębnów. Pamiętam to uczucie. Pojawiał się uśmiech na twarzy i byłam po prostu szczęśliwa. Wciąż to uwielbiam! Tak na serio zaczęłam grać na bębnach nieco później. W domu jednak bębny były poza jakąkolwiek dyskusją. Kiedy powiedziałam mamie, że chcę grać na perkusji powiedziała mi, że kiedy mój brat był młodszy, wypożyczyła dla niego bębny, które strasznie zniszczył. Kosztowało ją to dużo pieniędzy, więc zamiast bębnów zapisała mnie do klasy stepowania... To naprawdę niesamowite, kiedy teraz o tym myślę, byłam bardzo młoda, wszyscy byli ode mnie zdecydowanie starsi, ale na serio to lubiłam i byłam całkiem niezła! Skończyło się to wtedy, gdy mój rosyjski nauczyciel został deportowany, ale trochę rzeczy jeszcze pamiętam. Wydaje mi się, że bębny zaczęły na serio odgrywać rolę w moim życiu w okolicach siedemnastego roku życia. Zaczęłam słuchać takich kapel, jak: Pantera, Metallica, Led Zeppelin, Korn, pierwszy Limp Bizkit? Nie mów o tym nikomu, bo czuję lekki obciach(śmiech).
Jasne, zaufaj mi (śmiech).
Robiłam wtedy specjalizację w kierunku teatralnym i kiedyś w jednej z klas były pewnego rodzaju ćwiczenia ze śpiewu. W ten sposób dowiedziałam się, że jest u mnie w szkole sala muzyczna. Wtedy to pierwszy raz stanęłam twarzą w twarz z zestawem perkusyjnym. Od tego momentu wszystko na czym mi zależało to odbębnić klasę i lecieć do domu pobębnić na garach pożyczonych od mojej koleżanki z klasy. Wydawało mi się wtedy, że jest za późno na naukę gry. Kiedy wspomniałam o tym mojemu nauczycielowi od śpiewu powiedział mi, że absolutnie nie jest za późno i że perkusistka z The Corrs zaczęła grać w wieku 18 lat. Było to dla mnie dość przekonujące. Tak więc znowu zaczęłam męczyć swoją mamę na temat bębnienia, ale odpowiedź wciąż była "nie". Znowu wróciła historia z moim bratem i rozwalonym zestawem. Byłam już wtedy wystarczająco dorosła, by nie słuchać tego, co się do mnie mówi. Złapałam więc pracę w ciągu dnia, pracowałam na promocji z jakimiś sokami w markecie. Pamiętam, miałam taki ciuszek, który był bardzo? pomarańczowy i strasznie obcisły. To było dla mnie bardzo wstydliwe i krępujące, ale dzięki temu miałam wystarczająco kasy, by kupić sobie w końcu swój pierwszy koszmarny zestaw bębnów Mapexa. Jak widzisz, swój okres buntu przechodziłam dość późno, ale musisz przyznać, że przeszłam go na całego.
Widzę, ale nie urodziłaś się w Stanach?
Urodziłam się w Izraelu i jestem najmłodsza z całej naszej siódemki. Mam cztery siostry i dwóch braci. Mój tata był instruktorem jazdy samochodem podczas, gdy moja mama zajmowała się kwestiami finansowymi. Pewnego razu tata stał na chodniku i wyjaśniał dwóm kursantom na motorach jakieś rzeczy, nagle naćpany kierowca staranował ich i w konsekwencji mój tata zmarł. Mama nigdy nie wyszła powtórnie za mąż. Miałam wtedy 7 lat i było to bardzo traumatyczne przeżycie dla całej naszej rodziny. Moja mama poradziła sobie jednak, trzymała nas wszystkich razem w garści. To było dla niej bardzo ważne, by wszyscy z nas poszli do szkoły i zdobyli wykształcenie. Czworo mojego rodzeństwa to prawnicy, jedna siostra jest stomatologiem, a jeden brat farmaceutą. Ja miałam przeznaczone zostać lekarzem, ale póki co plan ten się nie ziścił. Moja rodzina wspomaga mnie bardzo i bardzo kibicują mi w osiągnięciu sukcesu, ale póki co muszę zarobić naprawdę sporo kasy, by zostawić ich w tyle, wiesz co mam na myśli (śmiech).
No tak, brałaś lekcję gry na bębnach?
Tak, w przeciągu tygodnia, odkąd dostałam zestaw. Trafi łam na naprawdę dobrego nauczyciela. Wydaje mi się, że ma to duże znaczenie. Uczyłam się u niego przez dwa lata, zanim trafi łam do szkoły muzycznej i przeniosłam się do LA. Nie byłam wtedy za bardzo przygotowana do tego, by przenieść swoją grę na kolejny - szkolny poziom, ale zdecydowałam się tak czy inaczej pójść do szkoły, przez co rozminęłam się z pierwotnymi planami pójścia do szkoły medycznej. Wydaje mi się, że lekcje są zawsze bardzo użyteczne, daje ci to możliwość spojrzenia na pewne sprawy z innej perspektywy. Ciągle korzystam z lekcji i staram się brać co najmniej jedną w tygodniu.
Jakiego sprzętu używasz? Bębny nie są za bardzo znane w Polsce.
Obecnie gram na DC California Custom. Jak tylko zagrałam na nim pierwszy raz wiedziałam - to jest to - i że nie zdobędę o wiele lepszych bębnów. Ważą tyle co nic i mają to szerokie niskie brzmienie. Są bardzo proste do nastrojenia, co jest świetną rzeczą ze względu na to, że strasznie cienka jestem w tym temacie. No i oczywiście naprawdę łatwe w transporcie, co jest dodatkowo fajne ze względu na to, że jestem mała (śmiech). Jeżeli chodzi o blachy to mam swoje sygnowane blachy Soultone?a. Oczywiście ręczna robota i brzmią obłąkańczo świetnie! Każda z nich ma swój własny, jedyny w swoim rodzaju charakter. Jeżeli chodzi o crashe to poszukuję otwartych brzmień bardziej w stronę talerzy cienkich i jasnych. Hi hat jest bardzo ciemny - heavy dark. Brzmi wyraźnie i dokładnie. Mój ride jest moim ulubionym, waży chyba z tonę, jest bardzo, bardzo masywny, jego bell jest naprawdę, jak żaden inny! Zapraszam więc na moją stronę www.Meytalcohen.com po więcej informacji na temat sprzętu!
Ok, będziemy sprawdzać. Co dalej, jak nagłaśniasz bębny swoich do nagrań?
Do nagrań używam mikrofonów Behringera i wykorzystuję je zaledwie dwa. Szybko i łatwo. Mikrofony w pełni ogarniają cały mój arsenał, oczywiście na pewno pomaga to, że mam naprawdę świetny zestaw talerzy i bębnów. Obecnie używam BD T-1 i overheada B-2. Używam tylko dwóch mikrofonów póki co, ale zamierzam omikrofonować cały zestaw, jest to trochę kosztowne i nie jest łatwo o dobry sprzęt w przyzwoitej cenie. Tak czy inaczej zamierzam to zrobić już niedługo. Jeżeli chodzi o pałki używam Vic Firth Extreme 5A. Uwielbiam je, ponieważ są nieco dłuższe i jest to pomocne przy tak krótkich rękach, jak moje. Przez lata używałam Extreme 5B, ale doszłam do wniosku, że są za duże na moje cienkie ręce, więc przeskoczyłam na 5A. Zauważyłam też, że zwiększył się tygodniowy limit połamanych pałek (śmiech), ale czuję, że trzymam pałki już nieco lepiej, co pozwala mi na większą swobodę i kontrolowanie gry. Jeżeli można to chciałabym podziękować panom: Iki Levy z Soultone, Dave Hooper z Behringer i Ben Davis z Vic Firth. Dzięki wielkie za waszą pomoc i olbrzymie wsparcie.
Mówisz o poprawie trzymania pałek, chciałabyś poprawić jakieś elementy swojej gry?
No pewnie, całą chmarę! Przede wszystkim? wspomniane trzymanie pałek. Jest u mnie bardzo duża różnica pomiędzy prawą a lewą ręką i staram się to jakoś wyrównać. Dlatego poświęcam bardzo dużo czasu na ćwiczenie rudymentów. Kolejna rzecz to płynność gry, orkiestracja szesnastek na całym zestawie. Chciałabym, by były bardziej solidne i różnorodne. Wszystko to oczywiście przy metronomie. Staram się także poprawić umiejętność sprawnego robienia transkrypcji. Czasami wręcz szukam dziury w całym, gdy chcę coś spisać i zajmuje mi to zbyt dużo czasu, muszę koniecznie to poprawić. Oczywiście też dwie stopki. Chcę grać je bardziej przejrzyście, no i rzecz jasna szybciej. Wszystko to zajmuje bardzo dużo czasu i potrzeba do tego też dużo cierpliwości, ale chcę to wszystko usprawnić, chcę być lepsza. I będę!
Internet odgrywa decydującą rolę w twojej karierze?
Tak, Internet jest zdecydowanie kluczowy, jeżeli chodzi o moja karierę. Pierwsze video, jakie wrzuciłam na youtube było z trasy, którą zagraliśmy w Australii. Miało bardzo dużo odsłon. Później kolega nagrał mnie, jak gram Judith i miało to jeszcze więcej odsłon. Największym przełomem było jednak nagranie Toxicity. Z pomocą moich przyjaciół nagraliśmy w domu wersję Toxicity, po czym nagraliśmy video na zewnątrz przy użyciu małej kamery, zaraz koło mojej salki prób. Zrobiliśmy całość w mniej niż tydzień. Starałam się strasznie zrobić kolejne video, ale to nie było do końca to, o co mi chodziło. Nie potrafiłam sama wszystkiego złożyć. Byłam w LA od paru lat, nie do końca wiedziałam, jak to sprzedać, jak wyjść z tym na zewnątrz. Bardzo mocno walczyłam ze sobą i myślałam o tym. Był już nawet taki moment, że na serio zastanawiałam się, czy aby tego nie rzucić, pójść do szkoły i złapać jakąś zwykłą pracę. W końcu spotkałam Lior Ron. Lior jest jedną z najbardziej utalentowanych osób, jakie poznałam. Był w stanie bez problemu złożyć to wszystko w jedną całość. Lior Ron Music jest studiem w LA robiącym rzeczy dla telewizji i filmu. Są tam jednymi z najbardziej utalentowanych i kreatywnych osób. Pracują na całym świecie, więc serdecznie ich polecam, przyjrzyj im się.
W porządku. To ci otworzyło drogę dalej?
Po sukcesie Toxicity byłam w stanie zdobyć endorsement. Wszystkie moje talerze były połamane i nie miałam zupełnie kasy, by kupić nowe, mój zestaw był w zdecydowanie kiepskiej kondycji? Więc wyobraź sobie, jak bardzo byłam szczęśliwa, gdy pojawiła się możliwość współpracy z Soultone i DC California. Mija zaledwie pół roku, odkąd zaczęłam budować swoją karierę w Internecie i jak do tej pory wszystko świetnie idzie w odpowiednim kierunku. Jestem strasznie wdzięczna za to wszystko i jednocześnie podekscytowana tym, gdzie życie zaniesie mnie dalej!
No dobrze, ale zastanawiałaś się, co by było, gdyby nie było takich możliwości, jakie daje Internet?
Cóż? Tak naprawdę nie muszę się nad tym zastanawiać, Byłam tam i nie było mi łatwo walczyć o koncerty i modlić się o jakiś przełom. Ja nie czekam na takie rzeczy, ja je po prostu robię! Jestem ciągle obecna, robię swoje i mam możliwość bycia wszędzie. Mam silne podstawy i ciągle się rozwijam, idę do przodu. Gdy dasz sobie szansę wszystkie okazje idą wtedy w parze. Pojawią się prędzej czy później.
Grasz różne gatunki muzyki, ale widać, że lubisz porządnego rocka. W tym gatunku chciałabyś się specjalizować?
Nie lubię i nie chciałabym być wrzucana do jakieś szufl adki stylistycznej, lubię po prostu dobrą muzykę. Lubię groove?y latynoskie, podoba mi się gospel, soul, r?n?b i reggae, więc jestem całkiem szeroko otwarta na wszystkie stylistyki pod warunkiem, że to dobra muzyka. Nie jestem przekonana do elektroniki, wydaje mi się, że muzyka powinna mieć duszę. Ale kocham metal i to była przyczyna, dla której zaczęłam grać na bębnach. Bardzo fajne jest też to, że moje imię tak bardzo przypomina ten gatunek muzyki (śmiech). Wiele osób myśli, że jest to mój pseudonim sceniczny, tymczasem jest to moje prawdziwe imię! Uwielbiam robić covery kawałków metalowych, ponieważ jest to ciekawe pod kątem wizualnym, oprócz tego jest to doskonałym ćwiczeniem, no i oczywiście daje mi to największą radochę!
Jesteś piękną kobietą, mijając cię na ulicy nigdy bym nie powiedział, że ta laska gra na bębnach. Jak to wszystko ogarniasz?
Dziękuję ci bardzo. Kiedy zaczęłam słuchać metalu, zaczęłam się wkręcać w cały ten świat. Uwielbiałam chodzić z przyjaciółmi do klubów metalowych i skakać do swoich ulubionych kapel. Nie było NIC, żadnej lepszej zabawy, jak tylko waląca z głośników Aenema. Gdy byłam młodsza, oczywiście, ubierałam się dość metalowo, ale powiedzmy sobie szczerze, wyrosłam z tego. Zawsze bardziej chodziło mi o muzykę, mniej o wygląd. Tym bardziej dzisiaj, ubieram się w coś, co jest wygodne, uzależnione to też jest od humoru danego dnia. Mogę wyjść w spodniach z naszywkami, swetrze i adidasach albo w modnym damskim ciuszku. Lubię zakupy, "robić włosy" i makijaż, ale lubię też metal i bębnienie! (śmiech) Umiem wbrew pozorom bardzo dobrze parkować i gdy wracam do domu jeżdżę wielkim Kawasaki, tak więc wydaje mi się, że pasuję do obu światów.
Czujesz się w jakiś sposób niedowartościowana lub lekceważona z racji tego, że jesteś dziewczyną?
Są dwa aspekty bycia dziewczyną za bębnami. Z jednej strony zdecydowanie mocniej przykuwasz uwagę, natomiast z drugiej dziewczyna jest bardzo mocno narażona na krytykę. Nie jestem oceniana jedynie przez posiadany talent. Większość ludzi zwraca uwagę najpierw na wygląd i dopiero później na to, co masz muzycznie do zaoferowania. Dlatego masz strasznie duże ciśnienie na to, by udowodnić, że dziewczyna potrafi grać, wtedy też przyciąganie uwagi swoją osobą nie jest już jedynie tanią sztuczką. Przede wszystkim istnieje bardzo duża presja. Cokolwiek zrobisz, ludzie będą mieć zawsze coś do powiedzenia. Nie czuję się niedoceniona i niedowartościowana. Czuję się z moją kobiecością naprawdę dobrze. Nie staram się walczyć z moją naturą i naturą innych. Jestem dziewczyną i lubię nią być, ale lubię też bębnić! Powinnam więc zasadniczo pracować mocniej, by udowodnić swoją wartość, ale to ok, bo to tylko mnie wzmocni, prawda?
Jaką radę dałabyś młodym polskim dziewczynom, które chcą grać na bębnach?
Bierzcie lekcje i ćwiczcie wytrwale co najmniej trzy godziny dziennie. Wierzcie w siebie i gońcie swoje marzenia, jakby były ostatnim autobusem dnia?
Masz listę marzeń osób z którymi chciałabyś nagrać swój solowy album?
Naprawdę ciężko mi wybrać, ponieważ jest pełno. Ale gdybym mogła w chwili obecnej mój dream-team to chciałabym tam mieć takich muzyków, jak: Les Claypool (Primus) na basie, Steve Vai i Clint Lowery (Sevendust) na gitarach oraz Corey Taylor (Slipknot) i M. Shadows (Avenged Sevenfold) na wokalach, amen! (śmiech)
A gdybyś mogła dołączyć do dowolnego zespołu... Kto by to był? Dream Theater ma wolny etat?
Tool, ale nie ma takiej możliwości, by istniał Tool bez Danny?ego Careya. Sevendust byłby kolejnym? jak nie pierwszym. To był mój ulubiony zespół przez bardzo długi czas. Home i Animosity to moje dwa ulubione albumy, które miały niebagatelny wpływ na mój styl gry. Tak samo Korn - to kolejna wielka inspiracja dla mnie. Wzięłam swoją pierwszą lekcję gry na bębnach, ponieważ chciałam wiedzieć, jak się gra intro z numeru Ball Tongue, który jest drugim kawałkiem z ich pierwszej płyty. Avenged Sevenfold to także zespół, w którym marzyłoby mi się zagrać. Jest bardzo dużo kapel, z którymi czułabym się zaszczycona grać. Mike Portnoy opuścił Dream Theater i wiele osób pisało do mnie, że gdyby stała się możliwość przesłuchania, powinnam pójść i spróbować swoich sił. Gdybym naprawdę miała okazję to jasne, że bym poszła!
Jak się widzisz w następnych 20 latach swojej kariery?
Chciałabym wykorzystać cały potencjał, który we mnie drzemie. Chcę się ciągle rozwijać i być coraz lepszą w tym co robię, dołączyć do świetnej kapeli i zrobić tour po całym świecie. Chcę dalej rozwijać temat moich projektów na youtube. Kiedy osiągnę swoje cele jako perkusistka chciałabym zaangażować się mocniej w branżę fi lmową. Kocham teatr i chciałabym w jakiś sposób połączyć grę na bębnach z grą na scenie. Nie mam tego jeszcze wszystkiego do końca ułożonego, ale wierzę, że finalnie będzie czad!
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…