Łukasz Marcinkowski (The John Doe?s Burial)
Dodano: 19.03.2012
Po kilku latach egzystencji na scenie, zmianie nazwy, roszadach personalnych i wreszcie, wyklarowanym stylu, nastał czas zaprezentować deathcore?owców z The John Doe?s Burial szerszemu audytorium. Okazje ku temu pojawiają się sukcesywnie z miesiąca na miesiąc, gdyż zespół regularnie koncertuje, w związku z czym przeprowadziłem rozmowę z perkusistą zespołu - Łukaszem Marcinkowskim.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
W pewnym momencie zawiesiliście działalność jako John Doe, i mimo, iż nazwa tego nie sugeruje, powróciliście z nowym materiałem i pomysłami. Co zadecydowało o powrocie już jako The John Doe?s Burial?
Głównie zmiana składu. Odszedł wokalista, że tak powiem, "mój brat", z którym założyłem ten zespół, i z którym graliśmy razem przez ok 8 lat. Poza tym, chcieliśmy iść w trochę cięższe klimaty i nadać temu wszystkiemu pewnej atmosfery i klimatu. Nazwa zmieniła się tak żeby nadal nawiązywała do John?a, ale podkreślała fakt, iż on już nie żyje i nie powróci. Jak ciekawostkę dodam, że w krótkim video, w którym pakujemy denata do plastikowego worka i odstawiamy do fury pogrzebowej, znajdował się właśnie nasz były wokalista
Początkowo porównywano was (całkiem zresztą zasłużenie) do The Black Dahlia Murder. Bardziej surowe brzmienie i swoista toporność (paradoksalnie w dobrym tego słowa znaczeniu) były atutem. Dziś, Twój zespół przeszedł nie małą metamorfozę i to, co prezentujecie choćby w singlu "Z Serca Nocy?? jest sporym krokiem naprzód. Co ty o tym sądzisz?
W dzisiejszych czasach rewolucja w muzyce jest równie ciężka jak sam metal, zawsze będzie się porównywanym brzmieniowo lub tematycznie do innych kapel. Jeśli jest się zestawianym z tymi dobrymi to tylko pozytywna sprawa, i należy się z tego cieszyć. Co do kroku naprzód, to jest on w dużej mierze uzależniony od inspiracji przy pisaniu materiału. Kręciła nas trochę brutalniejsza muza i tak to poszło
Owy singiel został zobrazowany w formie wideoklipu. Za jego realizację odpowiada Mania Studio. Jak doszło do tej współpracy i dlaczego zdecydowaliście się na promocję The John Doe?s Burial pół na pół w języku polskim i angielskim?
Z Mania Studio znamy się od dłuższego czasu. Realizowali nasze video ze studia do poprzedniego materiału oraz "Burial Trailer". Znają się na robocie i za każdym razem jesteśmy zadowoleni ze współpracy oraz efektów. Dlatego kiedy trzeba coś zobrazować wracamy do nich. Co do podziału piosenki na polski i angielski to było zupełnie przypadkowe. Na początku ten kawałek składał się z dwóch, i graliśmy to jako intro i piosenkę właściwą. Dobrze leżały obok siebie, więc postanowiliśmy zebrać je do kupy i chyba wyszło dobrze...
Co z resztą nowych utworów? Kiedy możemy spodziewać się longplaya/EP?
EP lada dzień, co do LP to raczej problem natury budżetowej. Przed premierą klipu ciężko było nam się znów przebić na światło dzienne, więc postanowiliśmy część budżetu zaplanowanego na studio skierować właśnie na video. Teraz wiemy, że było to dobre posunięcie.
Zostawmy na chwilę kwestie związane z zespołem, a skupmy się na Twojej osobie. Jesteś perkusistą z wieloletnim stażem. Jak zaczęła się Twoja przygoda z bębnami? Domyślam się, że Ty jeszcze mogłeś mieć kontakt z Amati (śmiech).
Powiem więcej - nawet zaczynałem na Polmuzie. Tak naprawdę zacząłem jako basista ale to potrwało rok i trochę. Mieliśmy z pierwszym zespołem próby w domu moich rodziców, gdzie stał cały sprzęt. Perkusista wpadał tylko na próby, a ja miałem dostęp do tego cały czas i tak sobie pogrywałem. W końcu chłopak wyjechał na studia, kapela się rozpadła i okazało się że całkiem nieźle idzie mi na tej perce i tak to już zostało. Droga była następująca Polmuz - > Amati -> Powerbeat -> Pearl -> Mapex i myślę że ten ostatni zostanie ze mną na długo, bo do dobre bębny - seria Saturn do tego rama Pearl i reszta to już w cały świat... (śmiech)
Jesteś samoukiem czy pobierałeś lekcje? Który z perkusistów odcisnął największe piętno na Twoim stylu gry?
Przyznam się że mam z tym mały problem. Zacząłem trochę od środka, zamiast nauczyć się podstaw grania na werblu itd., wziąłem się od razu za granie w kapeli i trzeba było grać hc, potem blasty a na podstawy nie było już czasu i to się trochę za mną ciągnie. Byłem parę razy na kilku lekcjach, ale jak się zajmowałem za dużo podstawami to zaraz prędkość siadała i znowu problem, bo trzeba było jeszcze chodzić do szkoły, potem pracować i ogólnie to stypa! (śmiech). Mimo wszystko polecam pobieranie lekcji i edukację muzyczną. Może się przydać. Jeżeli chodzi o inspiracje to na pewno był to Docent. Z żyjących to oczywiście Inferno ale tak jak mówię - to tylko inspiracje i motywacja do ćwiczeń. Gdyby któryś z nich odcisnął na mnie swoje piętno to pewnie zapierdzielałbym trochę lepiej (śmiech)
W charakterystyczny sposób grasz blasty. Nie wiem, czy wynika to z powiedzmy, oszczędnego podejścia do tematu, ale grasz je rzadko i są bardzo selektywne. Chciałbyś by było ich w waszej muzyce więcej, czy traktujesz to jako dodatek?
Trochę inne podejście do blastów da się usłyszeć w kawałku, którego jeszcze nie udostępniliśmy. Tak czy inaczej jest to kwestia techniczna - nie jestem jeszcze wirtuozem i staram się grać tematy, które dobrze idą, i które dobrze wpasowują się w muzę podkreślając jej charakter. Zostawiam więcej przestrzeni gitarzystom. Zespół składający się z samych wymiataczy, mający na celu autopromocję każdego po kolei, to moim zdanie słaby pomysł na robienie muzy. W Cannibal Corpse jest słaba perka ale gitary rządzą. W Behemoth gity słabiej, ale perka zabija. Wszystko ma swoje miejsce - moje jest za gitarami i myślę, że to daje efekt który przynajmniej nam pasuje. Jeśli chodzi o opinie na temat naszej twórczości, to są one różne, ale wygląda na to, że przyjmują model który prezentujemy jako fajny i między innymi o to chodziło.
Co sprawia Ci największą trudność w grze? Nad czym chciałbyś popracować?
Nie ma co dużo mówić. Lewa ręka i tyle w temacie.
Na jakim sprzęcie grasz obecnie
Bębny Mapex Saturn, stopka Pearl Demon Drive, rama Pearl a blachy to różnie - głównie Sabian i Zildjian. " Po jednej rodzinie..." (śmiech)
Nasi rodacy zasłynęli na świecie Czarcim Kopytem. Inne firmy nie pozostają w tyle i na rynku prócz Demon Drive pojawiła się choćby SpeedCobra. W grze nadal pozostaje świetny Axis oraz Trick. Miałeś kontakt z tym sprzętem? Oprócz Drive?a?.
Szczerze? Wszystkie są fajne, i każdą z osobna chciałbym mieć na własność, ale przeczytałem kiedyś bardzo fajną recenzję AXIS. Wiesz, facet opisuje doskonałą polszczyzną i językiem literackim walory techniczne i na koniec rozczarowanie... SAMA NIE GRA. Tak to niestety z tym sprzętem jest.
Grasz na dwie centrale, co u wielu popularnych perkusistów jest, ku mojemu rozczarowaniu, tylko wizualnym dodatkiem. Co oprócz dodatkowych kilogramów do wnoszenia daje Ci dodatkowy bęben taktowy?
Dwie centrale były zawsze moim marzeniem, które chciałem kiedyś spełnić i po latach udało się. Kosztowało to trochę kasy i cierpliwości w oczekiwaniu na sprzęt z za oceanu. Muszę powiedzieć, że za pierwszy raz zebrałem zestaw do kupy to poczułem i usłyszałem różnicę jaką dają dwie centrale, wygoda gry i bardziej naturalne zachowanie się lewej stopki celującej w środek naciągu. Do tego dochodzi większy komfort pracy w studio. Precyzyjniej zbiera się sygnał z dwóch centrali niż z jednej, do której zainstalowana jest podwójna stopa. Niestety muszę rozczarować, ale nie jest to aż tak kolosalna różnica jakiej można by oczekiwać.
Jesteś zwolennikiem triggerów? W środowisku wciąż panuje przekonanie, że ten ??gadżet?? istnieje głównie po to, by oszukiwać.
To nieprawda, moim zdaniem jest wręcz przeciwnie. Triggery może i potrafią wyciągnąć słabsze uderzenia ale z drugiej strony uczą równej gry. Triggery nie wybaczą krzywego grania, są krótkie i selektywne - jak coś pójdzie nierówno to od razu wszyscy to usłyszą. Do tego sprzętu trzeba się trochę przyzwyczaić. Do tego dochodzi kolejna sprawa związana z obyciem na scenie. Jak akustyk słabo zna się na nagłaśnianiu metalu + jeszcze zobaczy, że wyciągasz drugą centralę, a bankowo nie ma drugiego takiego samego mikrofonu do stopy, to może zrobić z tego co najwyżej kapcia zasłaniającego całą muzę i psującego brzmienie kapeli na koncercie. Jak masz triggery, to podajesz akustykowi sygnał i masz takie brzmienie na jakim ci zależy. Jeśli chodzi o podejście ideologiczne, to śmiało można sobie próby albo w studio nagrywać na mikrofonach, ale tak jak mówiłem wcześniej, triggery też potrafią pogonić do ćwiczeń na wyrównanie uderzeń, bo to po prostu dobrze słychać.
Jak według Ciebie prezentuje się nasza scena? Jest ktoś kto zasługuje na szczególną uwagę?
Moją uwagę na dłuższy czas przyciągał Behemoth, gdyż lubię gęste blasty i szybkie tempa. Co do mody na deathcore, to muzycznie wolę death metal, ale jak zwał tak zwał - ważne żeby było ciężko i do przodu.
Zagraliście wspólny koncert z telewizyjną sensacją - Eris is my Homegirl. To dobrze, że metal pojawił się w telewizji? Jak zapatrujesz się na całą tę sytuację?
Dla mnie ma to takie samo znaczenie jak to że Nergla całował się z Dodą - małe. Ta sytuacja niewiele zmieni, bo metal jak był ciężki tak jest i nie sądzę żeby nagle świat się zmienił i ludzie w domach zamiast w radio słuchać popu domagali się metalu. Dobrze, że chłopaki się odważyli i na dobre im to wyszło, przyciągają sporo młodzieży na koncerty, a ta też jest ważna bo kiedyś podrośnie i sama będzie organizowała koncerty i zakładała kapele. Pozostałe aspekty są dla mnie mało istotne. Nie można namówić do takiej muzy, dlatego, że pokazują ją w TV, trzeba po prostu lubić dobre pierdolnięcie i tyle.
Dzięki za rozmowę. Ostatnie słowa dla Ciebie.
Uczcie się grać na instrumentach, zakładajcie kapele, organizujcie koncerty, wspierajcie metal...
Grzegorz "Chain" Pindor
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…