Misiek Ślusarski (Exlibris)
Dodano: 05.05.2015
Exlibris to rosnąca heavymetalowa siła na polskim rynku. Zespół jako jeden z niewielu został również doceniony poza granicami, żeby wspomnieć tylko o pełnych zachwytu nad twórczością grupy Niemcach! Za napęd odpowiada w nim Misiek Ślusarski.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Gdy się poznaliśmy wiele lat temu, grałeś w Zero Signal - kapeli, aspirującej do połamanego metalu w stylu grupy Death. To chyba nie do końca były twoje klimaty. Potem było kilka innych składów. Czy Exlibris, w którym grasz ponad 6 lat, to wreszcie to, czego szukałeś?
Moja droga muzyczna przeszła przez różne odmiany rocka i metalu. Z każdego składu starałem się wynieść jak najwięcej. Chwilę wcześniej łupałem w thrashowym Chaosphere, chwilę potem w hard rockowym Joy Machine, ale w każdym bandzie dawałem 100% siebie. Nigdy nie byłem fanem death metalu (czy melodyjnego, szwedzkiego czy jakiegokolwiek innego), natomiast Zero Signal dało mi bardzo ważną lekcję - metronom i świadomość, że można trochę połamać i pomieszać na bębnie. Tak to się układało. Chwilę potem poznałem Voltana - klawiszowca - i przyszedł "hejvi metal". W Exlibris kontynuuję drogę metronomu, bo gramy z podkładami i inaczej się nie da oraz drogę łamania, bo jak czasem chłopaki coś wymyślą, to idź pan w ch... (śmiech).
Jak to jest, że Exlibris istnieje tyle lat, zawsze poruszał się w takiej stylistyce i musieliście tak długo czekać na "wyjście z mroku"? A teraz nawet Niemcy pieją w zachwytach? Kwestia stabilizacji składu, odrobiny szczęścia, kontraktu z Metal Mind czy czegoś jeszcze innego?
Absolutnie wszystkie te aspekty. Numery na Humagination (poprzedni album, MMP 2013) łupaliśmy od kilku lat i w końcu podjęliśmy decyzję o rejestracji, z podejściem - a nuż się uda i ktoś to wyda. W połowie sesji zmieniliśmy wokalistę - Krzysiek przyszedł, położył swoje linie i to był chyba ten moment, kiedy doszedł piąty puzel i powstał twór kompletny. Metal Mind był pierwszym strzałem - wysłaliśmy płytę pocztą, bez żadnych znajomości, protekcji etc. Muza się obroniła, płyta miała niezłą sprzedaż, jak na debiut heavymetalowy (poprzedni Skyward został wydany własnym sumptem) i teraz walczymy dalej.
Opisz, proszę, swój sprzęt. Powiedz coś więcej o bębnach, blachach i wszystkim, czego używasz na co dzień. To, co posiadasz, wystarcza ci, czy cały czas poszukujesz?
Od lat jestem wierny kilku markom i nie szukam specjalnie zmian. Pałki to Ahead sygnatura Larsa Ulricha - pozdrawiam larsowych hejterów środkowym palcem - sprzęt niezawodny, niezniszczalny i dla mnie niezastąpiony. Blaszki to Paiste 2002 - udało mi się zbudować spory set i nawet nie patrzę na inne blachy. Co do samych beczek, to od lat gram na Ludwigu i jestem właśnie w trakcie zmiany setu, opowiem następnym razem. Natomiast płytę nagrywałem na Pearl MMX - wspaniałość i wielki ukłon w stronę Maćka Krenca z Woodys Backline i Adasia Szczęsnego za przysłowiowy ratunek w ostatniej chwili. Naciągi Evans, futerały Redcases od Hesu - rodzima produkcja - polecam!
Jak to jest z tym rock & rollem za bębnami? Każdy lubi wypić jedno czy dwa piwa przed graniem, ale to od bębniarza zależy utrzymanie koncertu w punkcie.
Dwa lata temu graliśmy mini trasę po Polsce - na plakatach widniała Łódź, ale ja twierdzę, że w życiu w Łodzi nie grałem (śmiech). Od tego czasu mocno się pilnuję, bo rzeczywiście odpowiedzialność na mnie jest ogromna, klik, loopy i to, czy całość jedzie, zależy przede wszystkim ode mnie. Natomiast po koncercie... (chwila rozmarzenia) Scenarzyści Kac Vegas mogliby podłapać parę numerów. Prawda jest taka, że Exlibris to raczej imprezowa ekipa - rock’n’roll żyje i ma się znakomicie. Zresztą szukajcie nas po koncertach w okolicy baru, to sami zobaczycie (śmiech).
Gdybyś miał wymienić jedno twoje największe osiągnięcie muzyczne to byłoby to?
Ależ ciężkie pytanie... Ale jak jedno, to chyba będzie to wydanie Humagination. Od tej chwili Exlibris stał się zespołem rozpoznawalnym i zauważanym. Mnie osobiście dało to mnóstwo wiary w sens istnienia tego zespołu i mega kopa w zad, motywujący do dalszej pracy. No i te zdjęcia z fankami, aż chce się żyć!
Nowa płyta Exlibris, kolejna dla wydawcy Metal Mind, który jeszcze sam się o nią upomniał w tak krótkim czasie. Była presja czy zdrowa adrenalina?
Humagination zebrała wybitnie dobre recenzje. Podobno była najwyżej ocenianą płytą metalową na portalach internetowych na świecie w 2013 roku - wg. Ranker.com. Naturalnym było, że będziemy pisać kolejny materiał, tyle, że MMP upomniał się o nas jakieś pół roku wcześniej niż założyliśmy sami. Spięliśmy się i napisaliśmy, natomiast nic nie było na siłę, nie mieliśmy nad sobą kata, raczej właśnie była to pozytywna adrenalina. Presja zaczęła się przy nagrywaniu wokali, miksach i okładce - tak naprawdę wyrobiliśmy się w ostatniej chwili, ale udało się.
Powiedz coś więcej o sesji nagraniowej u Tomka Zeda Zalewskiego i czego możemy się spodziewać po tym materiale - zarówno perkusyjnie, jak i całościowo?
U Zeda nagrywałem pierwszy raz. Mimo braku jacuzzi i łóżka wodnego, warunki są znakomite. Dla mnie tak właśnie powinna wyglądać sesja - w dzień praca, wieczorem knajpa, noc na glebie, prysznic i od nowa. Całość poszła bardzo sprawnie i szybko (cały materiał w dwa i pół dnia). Z jednej strony pojechałem bardzo dobrze przygotowany, a z drugiej Zed jest bardzo fajnym i ciepłym facetem, więc samo nagrywanie przebiegło w super atmosferze. Perkusyjnie jest to chyba najbardziej skomplikowany materiał, jaki nagrywałem - jest trochę łamańców, zmiany metrum, dziwne akcenty i pauzy oraz sporo akcentowania na stopach - było wyzwanie, ale zostało opanowane. Aftereal jest naturalnym rozwinięciem Humagination. Słychać, że jest to cały czas Exlibris, natomiast moim zdaniem ta płyta jest trochę trudniejsza, bardziej skomplikowana muzycznie, również teksty są mroczniejsze. Na pewno za to jest pięknie ubarwiona gośćmi - zaprosiliśmy Dzikiego z Wild Pig i Mech, Rutka z Corruption i Spirit, Toma Englunda z Evergrey oraz - fanfary - Zbigniewa Wodeckiego, który nagrał niesamowite solo na skrzypcach w jednym z utworów. Teraz pozostaje nam promowanie na żywca. Na początku stycznia zagramy duży koncert premierowy w Warszawie (szykujemy sporo atrakcji, żeby poza muzyką dać ludziom mega show - drżyj, Behemocie), a wczesną wiosną ruszamy w Polskę, zaczynając w Niemczech (śmiech). Śledźcie naszego Facebooka, chowajcie swoje córki i do zobaczenia pod sceną i przy barze!
Rozmawiał: Przemek Łucyan
Wywiad ukazał się w numerze styczeń 2015
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…