Michał Łysejko (Decapitated)
Dodano: 13.08.2015
Kiedy Decapitated pożegnało się z Kerimem, wiele osób było w wielkim szoku, ponieważ młody muzyk świetnie pasował do tego zespołu.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
W życiu jednak przychodzi czasem taki moment, że trzeba się rozstać, bo każdy ma inną wizję swojego świata. I choć partie bębnów na płycie Carnival Is Forever wyrywały membrany z głośników, Kerim ruszył z powodzeniem dalej przed siebie. Na jego miejscu zasiadł Paweł "Pawulon" Jaroszewicz, były garowy Vader, świetny technik i tytan pracy. Możliwe, ze Vogg zauważył w nim ten potencjał i cisnął Pawulona niemiłosiernie, aż ten stał się prawdziwą maszyną zniszczenia, co zresztą udowadnia na płytach Hate czy swojej Antigamy. Cuda za bębnami to jedno, a chemia między muzykami to drugie. Coś nie żarło na tej linii, więc panowie rozstali się definitywnie.
Po długim czasie pojawiła się informacja, że nowym perkusistą został Michał Łysejko, który jest jednym z najmłodszych i najbardziej utalentowanych perkusistów metalowych. Pojawił się niepokój i zamieszanie w metalowym środowisku, to naturalna reakcja, kiedy zachodzą takie zmiany w wielkich zespołach. Kiedy ukazała się najnowsza płyta Blood Mantra, wszyscy odetchnęli, ale nie mogło być inaczej, ponieważ w zespole światowej klasy nie ma miejsca na pomyłki.
Poznajcie go, bo jest bardzo sympatycznym, młodym perkusistą, o którym mówi się w coraz szerszych kręgach. Grę na bębnach rozpoczął w wieku 14 lat, ale na poważnie gra dopiero od 4 lat, a ma zaledwie 25. Kiedy usłyszał, że Decapitated poszukuje perkusisty, od razu wysłał film z prezentacją swoich umiejętności. Nie było łatwo, ale udało się.
Rozmawiał: Paweł Larysz
Foto: Romana Makówka
Wywiad ukazał się w numerze kwiecień 2015.
Po długim czasie pojawiła się informacja, że nowym perkusistą został Michał Łysejko, który jest jednym z najmłodszych i najbardziej utalentowanych perkusistów metalowych. Pojawił się niepokój i zamieszanie w metalowym środowisku, to naturalna reakcja, kiedy zachodzą takie zmiany w wielkich zespołach. Kiedy ukazała się najnowsza płyta Blood Mantra, wszyscy odetchnęli, ale nie mogło być inaczej, ponieważ w zespole światowej klasy nie ma miejsca na pomyłki.
Poznajcie go, bo jest bardzo sympatycznym, młodym perkusistą, o którym mówi się w coraz szerszych kręgach. Grę na bębnach rozpoczął w wieku 14 lat, ale na poważnie gra dopiero od 4 lat, a ma zaledwie 25. Kiedy usłyszał, że Decapitated poszukuje perkusisty, od razu wysłał film z prezentacją swoich umiejętności. Nie było łatwo, ale udało się.
Decapitated to jeden z największych zespołów metalowych świata. Jak się czujesz, będąc częścią tak utytułowanego zespołu?
Czuję się dobrze! Wiem, że codziennie muszę pracować na to, by jak najlepiej spełniać swoją rolę. Szczególnie grając w zespole, w którym wcześniej bębnił Witek, Kerim, i Paweł. Poprzeczka postawiona jest bardzo wysoko.
Jak wyglądała droga do tronu perkusyjnego Decapitated?
Gdy dowiedziałem się o tym, że Decapitated szuka bębniarza, wysłałem filmik zgłoszeniowy, ale był za słaby i przeszedł bez echa. Na szczęście wspólny znajomy, mój i Wacka, pokazał mu promo reklamujące moje lekcje gry na bębnach i namówił, żeby mnie przetestował. Drugie video zrobiło lepsze wrażenie. Prawdę mówiąc, na początku, gdy dowiedziałem się, że do trasy zostały 2 tygodnie i trzeba zrobić 12 numerów, w ogóle nie chciałem przyjeżdżać, uważałem to za niemożliwe do wykonania, ale jakoś się udało.
Bardzo szybko wkomponowałeś się w styl zespołu. Czy muzyka Decapitated była ci wcześniej znana, czy dostałeś materiał i ciężko pracowałeś, żeby stać się częścią zespołu?
Od lat słuchałem Decapitated, więc muzyka była mi znana, szczególnie The Negation i Organic Hallucinosis. Nie zmienia to faktu, że początki były ciężkie. Przyjechałem do Krakowa, Wacek siedział ze mną w sali prób codziennie i walczyliśmy. Po 2 tygodniach ruszyliśmy w trasę z Lamb of God.
Płyta Blood Mantra jest fantastyczna, kompozycja światowej klasy. Słucham jej codziennie od początku do końca, od pierwszej do ostatniej sekundy. Praca w studio była wyczerpująca?
Dzięki! Tak, praca w studio zawsze jest wyczerpująca. Szczególnie, gdy producentem i mózgiem jest Vogg. Po powrocie do domu nie wiedziałem, jak się nazywam. Ale warto było!
Gratuluję absolutnie fantastycznych partii perkusyjnych na BM. Jesteś ich kompozytorem czy wspólnie z zespołem układaliście partię bębnów?
Bębny były już w większości napisane przez Wacka. Wynikało to głównie z zawirowań na stanowisku bębniarza podczas robienia materiału. Ja dołączyłem do zespołu miesiąc przed wejściem do studia. Ostatni szlif nadaliśmy wspólnie na próbach oraz w studio.
Wacek jest absolutnym profesjonalistą i domyślam się, że współpraca z nim to wielkie wyzwanie. Jak wygląda wasza współpraca, jest chemia?
Tak, współpracuje nam się dobrze i myślę, że będzie coraz lepiej. Żeby praca z Wackiem się układała, trzeba się przyłożyć, poświęcić i posiadać swego rodzaju elastyczność - wtedy wszystko jest ok.
Decapitated to zespół świetnych muzyków czy paczka fajnych ludzi, którzy tworzą rodzinę?
Jedno i drugie.
Grając z Decapitated, jesteś na pewno bardzo zajęty. Czy masz jeszcze czas, żeby uczyć gry na perkusji i pracować z Morowe i innymi zespołami?
Prawdę mówiąc, póki co skupiam się tylko na Decapach. Po pierwsze gramy sporo koncertów, po drugie będąc w domu wolę pracować nad warsztatem i po prostu odpocząć. Możliwe, że ta sytuacja z czasem się zmieni i zaangażuję się w jakiś projekt. Z regularnym zespołem może być gorzej ze względu na brak czasu. Lekcji udzielam nadal, jeżeli tylko jestem w domu na dłużej!
Jesteś bardzo młodym perkusistą, który rozwija się w błyskawicznym tempie. Co jeszcze chciałbyś osiągnąć jako perkusista?
Prócz rzeczy tak oczywistych jak warsztat, feeling i finezja w graniu na bębnach, chcę osiągnąć jak najwięcej z zespołem i wypchnąć go wspólnymi siłami na jeszcze szersze wody.
Co dla ciebie jest istotne w graniu na perkusji, na co szczególnie zwracasz uwagę, nad czym ciągle pracujesz?
Mało jest dla mnie rzeczy nieistotnych w grze na perkusji. Od czasu, gdy gram w Decapitated, ogromną uwagę zwracam na groove, puls i w metalu na siłę uderzenia. Obecnie pracuję głównie nad dokładnością oraz - co wynika z dokładności - nad szybkością.
Grasz z wielką swobodą na perkusji i bardzo przyjemnie się ciebie słucha. Ile miałeś lat, gdy rozpocząłeś grę na perkusji?
Zacząłem grać, mając 14 lat, ale nauką bym tego nie nazwał. Od około 4 lat traktuję granie zupełnie na poważnie.
Co spowodowało, że zacząłeś traktować na poważnie grę na perkusji?
Niechęć do robienia w życiu czegokolwiek innego i chodzenia do normalnej pracy. Poza tym zauważyłem, że poświęcając się, wkładając w coś serce, czas i pieniądze, jest duża szansa, że zacznie nam się to wszystko zwracać z nawiązką.
Poruszasz się w różnych gatunkach muzycznych. Który z nich jest ci najbliższy? Metal, rock, funk, fusion, pop?
Najbliższy jest mi oczywiście rock, metal. Powiedzmy, że znam podstawy pozostałych gatunków, mam zamiar je zgłębić w najbliższym czasie.
Muzyk sesyjny to coś dla ciebie, czy bardziej interesuje cię granie w stałym zespole, jak np. teraz w Decapitated?
Zdecydowanie chciałbym być kojarzony z jednym zespołem, w tym wypadku z Decapitated. Natomiast jestem jak najbardziej otwarty na współpracę o charakterze sesyjnym - szczególnie w studio. Zawsze można się czegoś nauczyć i dobrze bawić!
Pracujesz codziennie nad swoim warsztatem perkusyjnym?
Tak.
Jak wygląda twój dzień ćwiczeń?
Gdy jestem w domu wygląda to tak: Rano trzy godziny ćwiczę na padach. Godzinę poświęcam na ręce, godzinę na nogi i godzinę na nogi plus ręce. Później chwila przerwy i kolejne 3 godziny gram na bębnach. Ćwiczę fragmenty bądź całe numery Decapitated, zaczynając od wolnych temp, powoli je zwiększając. Uczę się nowych groove’ów, patentów. Staram się na każdy dzień mieć konkretny plan. Wiem dokładnie, nad czym dziś będę pracował. Póki nie poprawię danego elementu, każdy dzień wygląda identycznie. Na koniec oczywiście improwizuję, gram ulubione numery etc. Jeżeli mam wolny wieczór, siadam jeszcze na godzinę do pada i uczę się nowych rudymentów albo szlifuję te już mi znane.
Co myślisz o polskim rynku metalowym? Jaki jest jego poziom z twojego punktu widzenia?
Myślę, że Polska metalem silna! Mamy dużo dobrych, znanych na całym świecie bandów i coraz więcej młodych, obiecujących kapel. Ostatnio świetne wrażenie zrobiła na mnie Materia, która supportuje nas na polskiej trasie Blood Mantra Tour. Fajny band i na maksa spoko ziomki. Zresztą podobnie, jak pozostałe zespoły z trasy - Thy Disease i The Sixpounder!
Materia to silny i odważny zespół. Wystąpili w Must Be The Music i dotarli do ścisłego finału. Co myślisz o takich programach, warto z nich korzystać, żeby się pokazać szerszej publiczności?
Zależy od muzyki, jaką gramy i od celów, jakie chcemy osiągnąć. Nie oglądam takich programów, ale jeżeli pomagają dotrzeć do szerszej publiczności, to na pewno warto.
Ciekawią mnie firmy bębnów i pałek, których używasz (Succubus Drums i Balbex Drumsticks). Opowiedz mi coś o tych firmach, dlaczego je wybrałeś?
Używam talerzy Turkish, pałek Balbex, stóp Czarcie Kopyto oraz werbli Succubus Custom. Odpowiedź jest prosta - wybrałem te firmy, ponieważ najbardziej mi odpowiadają i dobrze się dogaduję z ludźmi, którzy produkują ten sprzęt, a jest to również bardzo ważny aspekt. Rozglądam się właśnie za nowym zestawem bębnów, niedługo będę mógł zdradzić, z jaką firmą zwiążę się na stałe.
Podróżowanie z muzyką po świecie to jest to, co lubisz?
Owszem, możliwość połączenia grania blastów i podróżowania praktycznie po całym świecie, to rzecz warta każdej kropli potu wylanej w sali prób.
Współpraca z Decapami jest bardzo świeża, ale dzięki temu przejechałeś już kawałek świata i możesz powiedzieć coś na temat fanów i gdzie grało ci się najlepiej. Zapisałeś w notatniku kraje, które szczególnie polubiłeś i chciałbyś do nich wrócić jeszcze raz?
Oczywiście! To, jak gra się w danym kraju zależy w zasadzie od publiczności. Pod tym względem najlepiej jest w USA i UK. Jeżeli chodzi o Europę, utkwiła mi w pamięci włoska publiczność. Ostatnio zagraliśmy 19 koncertów w Polsce, promujących ostatni album i muszę przyznać, że w kraju kiełbasy i wódy też było zajebiście.
Twoja największa inspiracja muzyczna to?
Nie potrafię wskazać jednego wykonawcy bądź zespołu. Na bębnach chciałem grać, zanim jeszcze świadomie słuchałem muzyki, więc nie zainspirował mnie jeden konkretny bębniarz czy zespół. Jest za dużo dobrej muzyki, żebym mógł wskazać jeden band czy nawet gatunek, nie ma sensu się ograniczać.
Jakieś motywujące zdanie dla młodych pasjonatów metalu?
Więcej grać, mniej narzekać!
Dziękuję za wywiad i pozdrawiam.
Dzięki.
Rozmawiał: Paweł Larysz
Foto: Romana Makówka
Wywiad ukazał się w numerze kwiecień 2015.
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…