José i Tomek Torres
Ojciec nagrał kilkadziesiąt płyt z największymi gwiazdami naszej sceny muzycznej. Syn gra w jednym z najbardziej rozchwytywanych polskich zespołów rockowych.
Dwa pokolenia Torresów to niesamowicie jasny punkt na mapie polskiej sceny perkusyjnej, ale nie tylko. Obaj mają jeszcze pełno innych zajęć, które polegają na tworzeniu, kreowaniu i budowaniu. W związku z tym uprzedzamy wszystkich malkontentów, że niniejszy wywiad to dawka niezwykle pozytywnej energii, opartej na prawdziwej przyjaźni dwóch perkusistów - ojca i syna.
Staliśmy z Olkiem Ikaniewiczem w warszawskim studio fotograficznym Limetki i patrzyliśmy w milczeniu, jak José i Tomek ustawiali się do sesji zdjęciowej. Zasadniczo wystarczyłoby zostawić aparat z samowyzwalaczem i wyjść, zostawiając ich samych, pewnie nawet by nie zanotowali naszej nieobecności. Panowie w najlepsze wygłupiali się siłując się na ręce, machając bongosami przed oczami, dźgając perkusyjnymi pałeczkami, robiąc przy tym figury niczym z filmu Rejs. W tle zasuwały kubańskie rytmy, które José odpalił zaraz po wejściu do studia. Parafrazując tekst o muzyce do tańca - aparat fotograficzny nie przeszkadzał panom w sesji foto. Zdjęcia, na których udało się Olkowi złapać panów z poważnymi minami, można uznać za wielki wyczyn. José Torres to znany chyba wszystkim mistrz instrumentów perkusyjnych, który nie nagrywał chyba jedynie ekstremalnego metalu. Tomek jest bębniarzem Afromental, ale zajmuje się też wieloma innymi ciekawymi projektami. Wystarczy wspomnieć chociażby program telewizyjny Paranienormalni Tonight, gdzie Tomasz był kierownikiem zespołu Torres Brothers.
Dwóch bliskich sobie perkusistów, którzy wywodzą się z dwóch różnych światów. José przyjechał do komunistycznej Polski z komunistycznej Kuby i u nas rozwijał swoje talenty muzyczne, zakładając jednocześnie rodzinę. Tomek, jeżeli komunę pamięta, to przez mgłę i swoją karierę buduje w oparciu o współczesną technologię w wolnym kraju. Rozmowa zapowiadała się niezwykle ciekawie i przyznam, że po jej zakończeniu miałem lekki niedosyt, ale co zrobić, Perkusista ma "tylko" 92 strony…
Materiał przygotował Maciej Nowak
Zdjęcia Aleksander Ikaniewicz
Wywiad ukazał się w numerze lipiec-sierpień 2016