Łukasz Kurzydło
Dodano: 02.02.2017
"Pop mnie nudzi. Jest za bardzo przewidywalny. Nie podoba mi się, że schematy, stosowane przez producentów w muzyce popularnej, są tak boleśnie ubogie".
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
"To ogłupia słuchacza. Przez to też perkusjoniści trochę tracą na wizerunku swojej roli w muzyce. Wiele się zmienia, na szczęście na dobre." Z Łukaszem Kurzydło, jednym z najlepszych polskich perkusjonistów, rozmawiamy o instrumentach, roli na scenie i tym, dlaczego ptaki mogą inspirować.
Dosyć wcześnie zacząłeś profesjonalnie bębnić na scenie.
Poważną przygodę z rytmem i muzyką rozpocząłem, kiedy miałem 15 lat. Grałem wtedy już na scenie ze składem hiphopowym. Ale dużo wcześniej, w szkole muzycznej, próbowałem robić coś sensownego z wiolonczelą. Bardziej jednak ciągnęło mnie do rytmu i coraz mocniej interesowałem się instrumentami perkusyjnymi. Zmieniłem tok kształcenia na bębny, ale nie mogłem od razu na nich grać tak, jak chciałem. W szkole panowały konserwatywne zasady i najpierw musiałem zaliczyć wszystkie klasyczne instrumenty - kotły, marimbę, wibrafon... Nie zniechęciło mnie to, ale odwiodło od grania na klasycznym zestawie perkusyjnym.
Żałujesz tego?
Nie. Instrumenty klasyczne rozbudziły we mnie chęć poszukiwania nowych brzmień, innych od perkusji. W kapeli hiphopowej grałem na bongosach, ale cały czas szukałem czegoś nowego. Zauważyłem, że instrumenty perkusyjne z regionów całego świata dają więcej możliwości niż klasyczny zestaw perkusyjny. Zarówno pod względem barwy brzmienia, interpretacji, jak i ekspresji. Wpadłem w to po uszy i rozwijam do dziś. Ciągle dzieje się w tym temacie coś nowego. Nowe brzmienia, instrumenty...
Jak choćby cajon, który - mam wrażenie - jest instrumentem odkrywanym w Europie na nowo.
Dokładnie tak i bardzo dobrze, że tak się dzieje. Wystarczy spojrzeć, jak dynamicznie rozwija się cały segment akcesoriów do cajonów. Meinl wypuścił nawet specjalny set perkusyjny z cajonem. Schlagwerk ma moim zdaniem jeszcze ciekawszą ofertę. Instrumenty Multi Percussion rosną w świadomości muzyków, co napawa ogromnym optymizmem, bo miałem wrażenie, że przez lata były w Polsce zarezerwowane dla folkloru i ambitnych produkcji.
Drążyłeś temat muzyki latynoamerykańskiej...
W 2005 roku przypadkiem poznałem świetnego krakowskiego perkusjonistę - Marka "Smoka" Rajssa. Dowiedziałem się, że ma mnóstwo materiałów edukacyjnych na instrumenty perkusyjne, a wtedy Internet nie był jeszcze tak rozpropagowany jak dziś. Dał mi nuty i nagrania. Po kilku miesiącach zaproponował mi zastępstwo w zespole latin-jazzowym. To było pierwsze moje zderzenie z poważną sceną i zawodowymi muzykami. Zacząłem specjalizować się w nurcie latin-jazz oraz muzyce bałkańskiej. Zwłaszcza rytmy tego drugiego gatunku stopniowo wciągały mnie coraz bardziej. Miałem na tyle rozgrzany mózg po latynoskich łamańcach, że bez problemu chłonąłem granie w metrum 7/8, 11/8, 21/16. Wszystkie rytmy macedońskie, bułgarskie i tureckie. Wiele się nauczyłem w Zespole Pieśni i Tańca "Słowianki".
Z kim grasz obecnie?
Współtworzę zespoły: Sokół Orkestar, Fortet, Tempero, Dzhamalari, According To Plan, Kinga Rataj - projekt fado i Bajazzer. Współpracuję z polskimi teatrami, biorąc udział w międzynarodowych festiwalach. Wśród znanych artystów, z którymi nagrywałem i występowałem są m.in. Adam Sztaba, Justyna Steczkowska, Marek Bałata, Renata Przemyk, Robert Kasprzycki, Rudi Schuberth & Wały Jagiellońskie, Leszek Mądzik, Acoustic Guitar Kollektiv, Jascha Lieberman, Magda Brudzińska, Tadeusz Leśniak, Arek Skolik, Łukasz Adamczyk, Que Passa, Mili Morena, Maja Sikorowska, Alosza Awdiejew, Michał Wierba, Mag Balay, Paulina Bisztyga, Siostry Matkowskie i Jazgot.
Bardzo poważna gromadka. Gratuluję. Jest ktoś, kto cię inspiruje?
Nie ograniczam się tylko do instrumentarium czy stylu. Jestem kolorystą w instrumentach. Inspirują mnie dźwięki natury i muzyka niszowa. Pop mnie nudzi. Jest za bardzo przewidywalny. Doskonale zdaję sobie sprawę, że perkusjonista z shakerem w zespole popowym jest jak sól do jajecznicy, ale nie podoba mi się, że schematy stosowane przez producentów w muzyce popularnej są tak boleśnie ubogie. To ogłupia słuchacza. Przez to też perkusjoniści trochę tracą na wizerunku swojej roli w muzyce. Przez te ciasne schematy ogranicza się ich do tamburyna, bongosów i wspomnianych shakerów...
Weszliśmy w poważny temat! Często zdarza ci się doświadczać takie stereotypy?
Niestety, bardzo często. I wspaniale, że magazyn "Perkusista" otworzył się na perkusjonistów, bo to może wiele zmienić w świadomości niektórych ludzi. Zdarzało mi się doświadczyć tego stereotypu nawet w muzyce niszowej, folkloryzującej, bałkańskiej, afroperuwiańskiej. Mimo tego, że tam perkusjonista jest bazą - nie króluje tam zestaw perkusyjny - spotykam się z takim podejściem, że jestem tylko gościem od shakera. Na Zachodzie perkusjonista jest kompletnie inaczej traktowany przez obsługę sceny, monitorów i techników niż w Polsce. Sporo się u nas zmienia na lepsze. Już coraz częściej do swojego zestawu dostaję kilka mikrofonów, a nie jeden pojemnościowy. Jeśli to się zmieni, nasza rola na scenie zostanie przez publiczność lepiej zauważona. A i odbiór całości będzie lepszy...
Perkusjonista ma przecież poważną rolę wśród reszty muzykantów...
Ma nawet dwie role. Pierwsza uzupełniająca to, co dzieje się między solistą a instrumentem harmonicznym z połączeniem bazy groove’u, granego przez perkusistę i basistę, czyli kolorowanie. Druga, o wiele trudniejsza, która wymusza granie bazy rytmicznej tak, jak robi to perkusista. Perkusjonista, który wykonuje te dwie role na scenie, to w mojej opinii dobry perkusjonista.
Czego zatem młodzi ludzie, kierunkujący swój rozwój na instrumenty multi percussion, nie powinni robić, by być dobrymi perkusjonistami?
Nie powinni za bardzo brać sobie do serca tego, że są solistami. Ta zasada sprawdza się także w przypadku perkusistów. Powinni za to słuchać bardzo dużo muzyki etnicznej. Szukać inspiracji wszędzie. Nie tylko u innych perkusjonistów, ale także od muzyków harmonicznych i melodycznych. Nawet akordeon, który jest w Polsce traktowany po macoszemu, może być świetną inspiracją. Znam dwóch akordeonistów, którzy potrafią grać wszystko tak, jak inne instrumenty np. perkusyjne, ale nie grali jak na akordeonie. Trzeba wsłuchiwać się w innych. W przypadku perkusjonistów - nie tylko w metronom. Warto słuchać przyrody np. ptaków, które świergoczą bardzo rytmicznie. Kiedyś kombinowałem ze słuchaniem ptaków z metronomem. Zauważyłem, że ptaki wydobywają z siebie dźwięki niezwykle rytmicznie i w time’ie. Tam jest muzyka i świetna baza do improwizacji na instrumentach perkusyjnych. Warto ponagrywać trochę ptaki i próbować z nimi grać.
Skoro już zaczęliśmy o instrumentach, to widzę, że twój zestaw jest imponujący. Można powiedzieć - bardzo dużo fajnych, dźwiękowych "kredek". Który instrument jest ci najbliższy?
Szczególnie bliskie mi są instrumenty latynoamerykańskie: conga, cajon, bongosy. Z regionów bałkańskich - darbuka i tapan. Uwielbiam udu, timbalesy, a także bębny argentyńskie, brazylijskie, bębny ramowe. Nie ograniczam się do jednej czy dwóch technik. Powiedziałeś o kredkach. One wszystkie tworzą kolory. Jedna mniej czy więcej wpływa na całość. Jest wiele technik "prawidłowych", ale nie powinny one ograniczać kontaktu z instrumentami, a łączyć je. Często można usłyszeć na uczelnianych korytarzach - "Tak się nie powinno grać!". Moim zdaniem, jeżeli nie robi się krzywdy swojemu aparatowi gry, to każda technika jest dobra, jeśli instrument "gada"!
Dużo czasu poświęcasz na swój rozwój? Na codzienne granie?
Całe życie... (śmiech). Nie ćwiczę samplowanych groove’ów i uniwersalnych schematów. Staram się rozwijać improwizację, dlatego też więcej czasu spędzam na szukaniu inspiracji niż nad wirtuozerskim warsztatem. Na początku perkusyjnej drogi warsztat pt. rudymenty, jest bardzo ważny. Przychodzi czas, kiedy grasz codziennie na scenie, wtedy więcej czasu potrzeba na poszukiwanie inspiracji, zaś rudymenty i cała techniczna strona muzyki to rozgrzewka.
Rozmawiał: Wojtek Andrzejewski
Fot. Henryk Michaluk
Wywiad ukazał się w numerze listopad 2016
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…