Marcin Pałęcki (Faust Again)
Dodano: 22.09.2010
Rozmawiamy z Marcinem, pałkerem Faust Again. Pytamy o sprzęt, technikę i gadamy o całej reszcie - zapraszamy do lektury.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Cześć Marcin! Jesteś świeżo po koncertach w ramach trasy Forgotten Tour. Jak ogólne wrażenia? Skąd w ogóle pomysł by Faust Again uczestniczyło w trasie krakusów z Drown My Day.. przecież równie dobrze to Wy moglibyście być headlinerem?
Witam. Szczerze mówiąc, to nie wiem, skąd wziął się pomysł wspólnego grania. Myślę, że nasi wokaliści się jakoś dogadali i ustalili szczegóły. Chłopaki z Drown My Day to zajebista ekipa, świetnie się razem bawiliśmy na tym wyjeździe.. A co do kolejności grania to różnie bywało, raz oni grali na końcu raz my..
To akurat nikogo nie powinno dziwić. A kiedy, i czy w ogóle dojdzie do skutku krajowa trasa Faust Again? Nieczęsto można Was gościć choćby na południu, skąd akurat ja pochodzę. Nie za dobrze Wam tam na północy? (śmiech)
Ciężko zorganizować trasę w naszym kraju, głębokie wyrazy uznania dla Groova z DMD za te wspólne koncerty, bo z tego co wiem to on zorganizował większość gigów. Mam nadzieję, że uda nam się to powtórzyć jak najszybciej, bo naprawdę fajnie nam się razem grało.. Co do południa kraju, to myślę, że zagraliśmy tyle koncertów co w innych regionach (śmiech). W Krakowie byliśmy 3 razy do tego Bielsko-biała, Nowy Targ - myślę, że nie jest tak źle :)
Bardziej chodziło mi o częstotliwość, jeszcze w dodatku zawsze wypada to tak, że nie mam jak dojechać lub kimać po waszej sztuce. Ostatni raz miałem przyjemność zostać zabitym przez Faust Again na Crytcore Fest w Czechach. Nie o tym jednak chciałem. Po licznych koncertach zarówno w kraju jak i za granicą (w głównej mierze festiwale) jak oceniasz zachowanie publiczności? W końcu jakby nie było gracie ten (nie)szczęsny metalcore (''The Trial'' to wyjątek, do czego jeszcze dojdziemy) który jakby nie było jest bodaj najbardziej koncertową muzyką na dzień dzisiejszy.
Z publicznością różnie bywa tak naprawdę. Są takie miejsca jak np. Złotów, gdzie ludzie zawsze świetnie się bawią na naszych występach. Graliśmy tam kilka razy, niestety zawsze o późnej godzinie, a i tak zabawa szła w najlepsze. Co do Polskiej publiczności, wiesz, wydaje mi się, że lepiej reagują na naszych koncertach niż np. Niemiecka. Tam wydaje się, że oni już wszystko widzieli i słyszeli i ciężko jest ich rozruszać. Faktycznie nasz ostatni materiał jest mało koncertowy i dość ciężko jest się do niego jakoś ustosunkować ruchowo (śmiech).
Niemcy to w ogóle ponoć mało ruchliwi są. W sumie to ja się im trochę nie dziwię, wszystkiego mają w nadmiarze - dobrych kapel, wbrew stereotypom sporo pięknych kobiet, multum koncertów i festiwali i najlepiej to jakby na scenie grała Lady Gaga a nie metalowe kapele (śmiech). Wiesz, patrząc jednak na to wszystko z drugiej strony, tam jak mniemam mieliście i macie niebotycznie lepsze warunki koncertowe, wielokrotnie dzieliliście scenę z nie bójmy się tego powiedzieć - legendą teutońskiego core'a, czyli Maroon, a tu: w Polsce, porównując przykładowo, a właściwie celowo do popularności Frontside, Twój zespół nigdy tak naprawdę nie zaistniał - nawet w świadomości metalowców. A już z całą pewnością nie tak jak ja bym sobie tego życzył....
Wiesz, my nigdy nie mieliśmy chyba parcia na to, żeby być popularnym zespołem. Sercem jesteśmy bardziej związani ze sceną hard-core i nigdy też nie zakładaliśmy, że będziemy grać metal-core. Zwał jak zwał, wychodzi nam granie takie, a nie inne. Polska jest specyficznym krajem ludzie lubią przyklejać etykiety, krytykować na forum i porównywać z zachodnimi zespołami. To smutne, ale nie potrafimy się cieszyć z tego co mamy ,ani tym bardziej docenić tego, że jest w tym kraju taki zespół jak Faust Again, który - mówiąc szczerze - godnie reprezentuje nasz kraj poza jego granicami. Prawdę mówiąc, bardzo chcielibyśmy zaistnieć na scenie metalowej ponieważ, sądzę, że muzyka, którą ostatnio gramy i tworzymy, bardziej skierowana jest do ludzi słuchających metalu niż matal-core czy hard core. Jednakże ciężko nam się przebić i zorganizować jakieś koncerty z zespołem typowo metalowym...
Powiedziałeś jedną bardzo ważną rzecz. Wielu ludzi nie docenia tego, że Faust Again bardzo mocno promuje rodzimy wizerunek za granicą. Mamy nie tylko death metal... choć ''The Trial'' niebezpiecznie się do tego nurtu zbliża, a jak sam zresztą wspomniałeś, ten album skierowany jest do ''długowłosego'' odbiorcy (śmiech). Skąd taki progres i, choć nie wiem czy się ze mną zgodzisz, wyraźny ukłon w stronę francuskiej Gojira?
Dokładnie. Przyznam się, że akurat Gojira miała i ma nadal duży wpływ na to co i jak teraz gramy. Dla nas to właśnie ten zespól jest ucieleśnieniem muzycznym tego, co w muzyce ciężkiej najlepsze. Pamiętam, że po pierwszym przesłuchaniu ''From mars to sirius'' usłyszałem na tej płycie połączenie Morbid Angel, Toola, Meshuggah, Neurosis, Metallica, których to jesteśmy fanami i zawsze chcieliśmy grać takie klimaty. Wiem, że tego typu muzyka jest trudna w odbiorze na koncertach, nie mniej mam nadzieje, że znajdą się w tym kraju entuzjaści takiego grania. Myślę też że z wiekiem ukształtowały się też nasze preferencje muzyczne. Do płyty ''The trial'' były to jeszcze poszukiwania własnego stylu, teraz w końcu odnaleźliśmy się w tym co i jak chcemy grać.
Już przed ''Procesem'', było ''Źródło'', jeszcze zbliżone do starej konwencji, można by rzecz, że tamten singiel był namiastką tego co miało nadejść, prawda? I czy nadal będziecie podążać w kierunku takiego mechanicznego, a jednak bardzo przestrzennego i złożonego... metalu?
Tak. Materiał który właśnie robimy (jest już 5 kawałków) jest bardzo przestrzenny jeśli chodzi o partie gitar, i zarazem bardzo dynamiczny jeśli chodzi o perkusję. Nie gramy czegoś zupełnie innego niż na poprzednich płytach, gdyż jest wiele elementów w których słychać że to jednak Faust Again. Na ostatnich koncertach w ramach Forgotten Tour zaprezentowaliśmy dwa nowe utwory które przyjęły się myślę z pozytywnym odbiorem.
O proszę, po raz kolejny pluję sobie w brodę, że nie miałem okazji Was zobaczyć. A poza Faust Again - co się dzieje z Twoimi projektami? Prócz macierzystej formacji bębnisz też w poddanym stagnacji The Old Cinema, gdzie prezentujesz inne możliwości niż w Faustach, wydaje mi się, że The Old Cinema stawia na płynność, melodię - coś z czym tak nie do końca utożsamiać można Faust Again, wszak zespół to znacznie brutalniejszy, nie mniej jednak ostatnimi czasy wróciłeś też do hardcore'a za sprawą 10fold. Zagraliście nawet z First Blood - i to tak na dzień dobry. Gdzie tu czas na to wszystko?
Mużyka jest dla mnie najważniejsza,gram już od ponad 15 lat i od samego początku byłem związany z zespołami, które grały dużo koncertów. Scena, próby, to moje środowisko naturalne. Wszystko co robię w życiu nastawione jest na granie i jeszcze raz granie. Dzięki The Old Cinema mogę pograć troszkę płynniej i mam więcej przestrzeni dla siebie niż w Faust again. Jeśli chodzi o 10fold zawsze chciałem grać bardziej w stronę czystego hc, który jest muzycznie znacznie prostszy ale za to, można go zagrać z dużym powerem!!
Dokładnie, gdy słucham nagrań live z gigu z First Blood wyraźnie słychać, że stawiasz na prostotę, no i na konkretny atak przy breakdownach. Piętnaście lat gry, a gdzie były tego wszystkiego początki?
Pochodzę z Kalisza, to w Wielkopolsce, i tam też stawiałem pierwsze kroki jeśli chodzi o grę na perkusji. Pierwszy swój koncert zagrałem w styczniu 95 roku z zespołem Rotterdam, później grałem w zespole La aferra, który kojarzony jest ze sceną punx tamtego okresu. Muszę przyznać, że od razu zostałem rzucony na głęboką wodę, ponieważ zespół La aferra był dość popularny w tamtych czasach i graliśmy bardzo dużo koncertów w kraju jak i za granicą. Wtedy to uświadomiłem sobie, że gra na perkusji i w ogóle tworzenie muzyki, jest moim celem w życiu. Nigdy nie zwątpiłem w to, że może być inaczej i jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem, dumnym z tego, że nadal mogę robić to co kocham
Pierwszy zestaw?
Kupiony na spółkę z kolegą- biała amati (śmiech). Później już na własność Tama Imperialstar, też biała która służyła mi przez wiele lat..
Hah. Białe amati. Ja miałem styczność z wiśniowymi. Sprzęt ''klasa''. Widzę, że szybko przeskoczyłeś na wyższą półkę, a skąd zamiłowanie do ''Premiera''? Na jakim zestawie (i czy to custom?) grasz aktualnie?
Jeśli chodzi o Premiera to zestaw który mam obecnie czyli dwu centralową Cabria XPK, kupiłem w związku z umową endorser mencką na polskę z przedstawicielem firmy Premier, czyli jakby ktoś nie wiedział - sklepem Musicstore. Zestaw nie jest customowy, ale z jedynym dodatkiem do normalnego zestawu jakim jest druga centrala.
O proszę. A jak z hardwarem? Nie wiem czy dobrze zauważyłem, ale grasz na stopach firmy Axis? Przy okazji - co sądzisz o nowym, flagowym produkcie jakim jest rodzime Czarcie Kopyto? Miałeś styczność z tymi stopkami? Jak wrażenia?
Hardware skompletowałem sobie sam. Jest to rama Pearl ze zbieraniną ramion pod talerze, tylko statyw pod werbel i hihat jest Premiera. Gram na stopach Yamaha Flying Dragon i to dla tego, że jest to jedna z niewielu rozdzielnych przekładni z których można zrobić pojedyncze pedały. Czarcie kopyto widziałem niestety tylko na zdjęciach, w Poznaniu odbywała się prezentacja na którą zostałem zaproszony, ale niestety grałem tego samego dnia jakiś koncert. Z tego co wiem, to bardzo solidny produkt, ale niestety z wyższej półki cenowej.
Wyższej półki cenowej niż ta, już nie ma (śmiech). Przy okazji - dlaczego akurat dwie centrale? Komfort gry? Efekt wizualny, brzmienie obu centralek - czy może wszystko to razem?
Komfort gry na pewno. Przy szybszym graniu na jednej centrali przekładnią membrana nie ma czasu na pełne wybrzmienie, co w rezultacie przekłada się na dźwięk i komfort grania - przynajmniej takie są moje osobiste spostrzeżenia. Efekt wizualny oczywiście!! Zaś co do brzmienia to przez jakiś czas miało to również znaczenie, jednak od jakiegoś czasu używam triggerów, więc sprawa się uprościła..
W studio nagrywasz na swoich beczkach? Triggerujesz całość czy tylko stopy - ewentualnie werbel?
Nie. Zazwyczaj korzystam z zestawów dostępnych w studio. Konsultuje się co ewentualnie jest do zaoferowania z ich strony i zazwyczaj jest w czym wybierać... i tak ostatnio przy nagrywaniu materiału The old cinema w studio Jet, do nagrania wykorzystałem dwu centralowy zestaw Tama Starclassic maple, używałem trigera na wszystkim oprócz werbla w ustawieniach 70:30, 70% mikrofonu i 30% trigger.
Nagrywałeś kiedyś na zestawie elektronicznym?
Miałem jedno podejście..i nie podobało mi się, choć był to najwyższy model Rolanda TD20-tx.
Ja wychodzę z założenia, że nie ma to jak normalne bębny. Nieistotne czy triggerowane czy nie - nieporównywalnie lepiej się gra, gdy ma się przed sobą drewno i normalny set. A czego już nie jestem w stanie pojąć to nie dość, że nagrywania na cyfrowych beczkach, to nagrywanie również na blachach z modułu. Straszne rzeczy..
Dokładnie. Tak samo jest z programami w których można zrobić gary. Mimo tego, że są doskonałe i bogate w brzmienia, mimo wszystko słychać, że to sztuczny sound.
Ja to poznaję po hi-hacie. Zawsze brzmi jakoś nienaturalnie lub też dziwnie odstaje. Ale tego się nie da wychwycić ot, tak. Przy okazji - jak wygląda proces komponowania w Twoich zespołach? Pełen oldskul I pisanie numerów na próbach, czy też właśnie za pomocą wszelakich programów w tym tych z modułami perkusyjnymi?
Do tej pory zawsze odbywa się to na żywo na próbach. Robimy wszystko razem dopóki nie usłyszymy że jest dobrze, że wszystko ładnie się zgrywa i pasuje do całej reszty. Jednak myślimy powoli o tym aby jednak spróbować posiedzieć trochę w domu nad zgraniem szczegółów. szczególnie jeśli chodzi o mnie. Chcę zacząć robić tak, że chłopaki nagrywają gitary tak jak numer zrobiliśmy na próbie, a ja przy pomocy jakiegoś programu robię sobie niektóre z zagrywek, a później ogrywamy to dokładniej na próbie. Nie jestem pewien czy to zadziałam póki co jeszcze tego nie próbowałem.
Stary już jesteś a z tym jest trochę bawienia (śmiech). A tak po prawdzie to znacznie ułatwia pracę, ale gdzieś potem brakuje tej więzi, która się wytwarza na próbach. Z drugiej strony - nie spróbujesz to się nie dowiesz. Lubisz grać z triggerami? Legendy metalu jak Lombardo, Sandoval nienawidzą tej cyfry, tego, że można oszukać. Zdarzyło Ci się ''oszukać''? Na przykład w studio?
Wiesz, Ci kolesie pracują w zupełnie innych warunkach. W naszych realiach masz jeden góra dwa dni na nagranie perkusji i nie ma takiej opcji żeby wszystko było równo i dynamicznie zagrane. Zawsze trzeba coś wyrównać, coś podkleić. Przy ostatnim nagrywaniu materiału z The old cinema miałem dużo czasu, nagrywałem tak naprawdę jeden kawałek dziennie, a i tak nie ustrzegłem się niewielkich błędów, które trzeba było poprawić. Duże zespoły spędzają miesiące w studio i nigdzie się nie spieszą, więc mają dużo czasu i spokoju żeby zrobić to tak jak należy
Lecz czy chciałbyś siedzieć przykładowo dwa tygodnie w studio nagrywając same ślady garów? Ja bym się psychicznie chyba wykończył...
Ja siedziałem dziewięć dni i już miałem dosyć. Studio to naprawdę ciężka sprawa, która wymaga dobrego przygotowania od muzyka. Trzeba naprawdę mieć ograny materiał, dużo ćwiczyć z klikiem i grać ile pary w łapach :).
Spróbowałbyś kiedyś nagrać na ''setkę''?
Z zespołem La aferra nagrałem na "setkę" album "Miłość" z wydawnictwa NiktNicNieWie. Można to gdzieś chyba jeszcze kupić. Bardzo fajna sprawa, ale to była troszkę inna muzyka niż Fauści czy Old Cinema. Te zespoły praktycznie niemożliwym było by nagrać na setkę, ale przykładowo z 10fold chętnie bym spróbował:)
W sumie przy hc liczy się strzał w pysk, nie wypolerowana produkcja - a poza wyraźnymi inklinacjami prosto z beatdownego świata w numerach 10fold jest nieco punkowego szaleństwa. A jak to jest według Ciebie - hardcore = punk?
Może troszkę, hc/punk? Niee. Nie mieliśmy założeń co do tego jak będziemy grali, chociaż ekipa jest bardziej związana z hc. Mimo wszystko moim zdaniem wyszło coś całkiem fajnego
Nie twierdze, że 10fold to hc punk :) Co to, to nie. Za duże jebnięcie i dół tam słychać by to miało coś wspólnego ze ''jedyną słuszną sceną''. Ot, chodzi mi o taki specyficzny posmak. Whatever! (śmiech). Wiążesz jakieś konkretne nadzieje z 10fold? Myślisz, że uda się Wam jako tako ''wybić''? W końcu konkurencja w hc w Polsce jest dosyć spora. No chyba, że to taki projekt just for fun by wyrzucić z siebie syf :)
Nie, nie. Ja podchodzę do sprawy bardzo poważnie i tak naprawę 10fold daje mi dużo satysfakcji. Oczywiście, jest to forma wyładowania emocji, tego całego syfu o którym wspomniałeś. A czy się uda? Nie wiem. Nie nastawiamy się na jakikolwiek sukces czy pogłos. Chcemy grać i robić to szczerze z zaangażowaniem. Mam nadzieję, że ludzie to dostrzegą i to pozwoli nam na zaistnienie na scenie hardcore w Polsce
Szczerze Wam tego życzę. Ostatnie słowo na koniec dla Ciebie.
Wielki dzięki za wywiad. Pozdrawiam wszystkich czytelników Magazynu Perkusista. Zapraszam do odwiedzenia stron wszystkich moich zespołów, a przede wszystkim zachęcam do wspierania młodych projektów takich jak właśnie 10fold! Horns up!
Rozmawiał: Grzegorz "Chain" Pindor
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…