Pod lupą - Aerosmith - Cryin’
Pod lupą
Dodano: 20.08.2014
Podobno perkusiści to twardziele i jak też dobrze wiemy… chłopaki nie płaczą.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Mówi się także, że miłość jest ślepa, mimo, że niejeden zakochał się od pierwszego wejrzenia... Świat uczuć wydaje się chyba jeszcze bardziej skomplikowany niż świat perkusji, przynajmniej oczami bębniarza… Płakać, nie płakać? Skoro ślepa to skąd to ujmujące spojrzenie i łzy? Ja nie odpowiem na te pytania, mimo, że z premedytacją je zadałem. Dziś bowiem omówimy wyjątkowo płaczliwy kawałek grupy Aerosmith o wymownym tytule Cryin’.
Oczywiście wokaliści żyją na odmiennych prawach - im wolno się wzruszać, śpiewać o zranionym sercu, czy nawet rozbeczeć się na scenie, a my - perkusiści? Możemy sobie co najwyżej ponosić swój sprzęt dla rozładowania stresu, by nikt nie powiedział, że z nas mięczaki!
Czasem przyjemnie jednak jest zjednoczyć się z frontmanem, by wesprzeć go choćby instrumentalnie w namiętnym lamencie jego gorzkich żali. Tak też uczynił Joey Kramer w słynnym przeboju, chwytającym za serca do dziś i to ponoć nie tylko niewiasty... Tradycyjnie już postaramy się wyciągnąć naukę z tego ckliwego kawałka. Nie wdając się jednak w miłosne perypetie, potraktujemy tę nieszczęśliwą miłość wyłącznie… instrumentalnie.
Mocne uderzenie od pierwszych taktów zwiastuje pełną emocji historię, ale zagraną po męsku i z charakterem. Dość typowe dla ballad metrum 6/8 i akurat w przypadku tego utworu szybkie - jak na podział - tempo (w wersji studyjnej 70 bpm). W piosence, jak i w sercu - raz ocean namiętności, to znów błogi spokój, unoszących się na wodzie fal, bo już po mocnym wstępie pojawia się spokojna zwrotka bez sekcji rytmicznej (jakby to powiedział pewnie niejeden z nas - nudy…).
To, co może przykuć szczególną uwagę perkusyjnych amatorów niezwykłości to oryginalne wypełnienie (czyt. przejście - nie mylić z plombą dentystyczną), następujące pod koniec pierwszej frazy pierwszej zwrotki - Przykład 1:
Prosty, czytelny przekaz, bez dodatkowych dźwięków- wypełnień. W tym wypadku kilka klarownych rockowych uderzeń i mamy "pozamiatane". Energiczne i solidnie wbite tylko 6 dźwięków, a jakże płynnie wprowadzają nas w mający zaraz nastąpić podział dalszej części zwrotki.
Klasyczny beat na 6/8, obiera w refrenie ciekawą formę, bo oto pojawiają się dodatkowe podbicia 2 i 4 w takcie, które perkusista wykonuje, przenosząc swe ciosy z ride’a na crash’a - Przykład 2:
Niby prosty zabieg, ledwo zauważalny, a jednak swoje robi - zauważmy, że przez to, iż groove refrenu jest realizowany na ridzie, a nie hi-hacie, wspomniane akcenty na crash’u nie są tak inwazyjne i wybijające, jak wtedy, gdyby w refrenie użyto hi-hatu. To, co jest warunkiem właściwego brzmienia, to oczywiście precyzja akcentów - muszą zgrywać się idealnie z uderzeniami werbla na 2 i 4, dokładnie w punkt, co też ma miejsce w oryginalnym wykonaniu piosenki, a mam nadzieję, że także i w twoim wykonaniu tego rytmu.
Kolejnym mocno charakterystycznym punktem programu jest wypełnienie, występujące po pierwszym refrenie, naprowadzające na jeszcze mocniejszy fragment utworu - Przykład 3:
Drugą połowę taktu stanowi przejście, które jest równie ciekawe, co i efektowne. W sprytny sposób łączy ono puls trioli szesnastkowej (na 3) z pulsem trioli ósemkowej (na 4). W przykładzie 3 nagrałem tego filla w dwóch wariantach:
• pierwszy sposób - tak. jak w oryginale i w nutach,
• drugi sposób - pomiędzy uderzenia na werblu, wynikające z zapisu nutowego (grupa triolowa na 3) wstawiłem ghosta zamiast pauzy - aby było naturalnie ghost zagrany prawą ręką, w systemie naprzemiennym.
Takie umiejętne "łatanie dziur" ghostami daje ciekawy efekt pod warunkiem, że nutki wstawimy precyzyjnie i z odpowiednią finezją (na tyle cicho, aby były jedynie drobnym szmerem, pełniącym funkcję tła dla dużo głośniejszych uderzeń głównych). Na zakończenie Przykład 4 partii instrumentalnej z najmocniejszej części utworu, w której bębny toczą ciekawy dialog z ciężkimi gitarowymi riffami, dopowiadając jakby triolami ósemkowymi to, co grają gitary:
Dzięki umiejętnemu użyciu struktur werbel+tom / tom+tom można układać fajnie brzmiące "melodyjki" na tomach, którymi możemy wkomponowywać się świetnie w inne instrumenty. Gdy wykorzystamy różną wysokość dźwięku tomów, wówczas nasze partie staną się jeszcze bardziej muzykalne.
Mam nadzieję, że ten "płaczliwy" kawałek okazał się inspirujący i przydatny dla ciebie. Cóż, tak to już bywa, że gdy ktoś przeżywa miłosną traumę z powodu kobiety, ktoś inny może na tym zyskać. Mimo wszystko jednak życzę ci wszelkiego spełnienia, nie tylko na gruncie perkusyjnym!
Paweł Ostrowski
Oczywiście wokaliści żyją na odmiennych prawach - im wolno się wzruszać, śpiewać o zranionym sercu, czy nawet rozbeczeć się na scenie, a my - perkusiści? Możemy sobie co najwyżej ponosić swój sprzęt dla rozładowania stresu, by nikt nie powiedział, że z nas mięczaki!
Czasem przyjemnie jednak jest zjednoczyć się z frontmanem, by wesprzeć go choćby instrumentalnie w namiętnym lamencie jego gorzkich żali. Tak też uczynił Joey Kramer w słynnym przeboju, chwytającym za serca do dziś i to ponoć nie tylko niewiasty... Tradycyjnie już postaramy się wyciągnąć naukę z tego ckliwego kawałka. Nie wdając się jednak w miłosne perypetie, potraktujemy tę nieszczęśliwą miłość wyłącznie… instrumentalnie.
Mocne uderzenie od pierwszych taktów zwiastuje pełną emocji historię, ale zagraną po męsku i z charakterem. Dość typowe dla ballad metrum 6/8 i akurat w przypadku tego utworu szybkie - jak na podział - tempo (w wersji studyjnej 70 bpm). W piosence, jak i w sercu - raz ocean namiętności, to znów błogi spokój, unoszących się na wodzie fal, bo już po mocnym wstępie pojawia się spokojna zwrotka bez sekcji rytmicznej (jakby to powiedział pewnie niejeden z nas - nudy…).
To, co może przykuć szczególną uwagę perkusyjnych amatorów niezwykłości to oryginalne wypełnienie (czyt. przejście - nie mylić z plombą dentystyczną), następujące pod koniec pierwszej frazy pierwszej zwrotki - Przykład 1:
Prosty, czytelny przekaz, bez dodatkowych dźwięków- wypełnień. W tym wypadku kilka klarownych rockowych uderzeń i mamy "pozamiatane". Energiczne i solidnie wbite tylko 6 dźwięków, a jakże płynnie wprowadzają nas w mający zaraz nastąpić podział dalszej części zwrotki.
Klasyczny beat na 6/8, obiera w refrenie ciekawą formę, bo oto pojawiają się dodatkowe podbicia 2 i 4 w takcie, które perkusista wykonuje, przenosząc swe ciosy z ride’a na crash’a - Przykład 2:
Niby prosty zabieg, ledwo zauważalny, a jednak swoje robi - zauważmy, że przez to, iż groove refrenu jest realizowany na ridzie, a nie hi-hacie, wspomniane akcenty na crash’u nie są tak inwazyjne i wybijające, jak wtedy, gdyby w refrenie użyto hi-hatu. To, co jest warunkiem właściwego brzmienia, to oczywiście precyzja akcentów - muszą zgrywać się idealnie z uderzeniami werbla na 2 i 4, dokładnie w punkt, co też ma miejsce w oryginalnym wykonaniu piosenki, a mam nadzieję, że także i w twoim wykonaniu tego rytmu.
Kolejnym mocno charakterystycznym punktem programu jest wypełnienie, występujące po pierwszym refrenie, naprowadzające na jeszcze mocniejszy fragment utworu - Przykład 3:
Drugą połowę taktu stanowi przejście, które jest równie ciekawe, co i efektowne. W sprytny sposób łączy ono puls trioli szesnastkowej (na 3) z pulsem trioli ósemkowej (na 4). W przykładzie 3 nagrałem tego filla w dwóch wariantach:
• pierwszy sposób - tak. jak w oryginale i w nutach,
• drugi sposób - pomiędzy uderzenia na werblu, wynikające z zapisu nutowego (grupa triolowa na 3) wstawiłem ghosta zamiast pauzy - aby było naturalnie ghost zagrany prawą ręką, w systemie naprzemiennym.
Takie umiejętne "łatanie dziur" ghostami daje ciekawy efekt pod warunkiem, że nutki wstawimy precyzyjnie i z odpowiednią finezją (na tyle cicho, aby były jedynie drobnym szmerem, pełniącym funkcję tła dla dużo głośniejszych uderzeń głównych). Na zakończenie Przykład 4 partii instrumentalnej z najmocniejszej części utworu, w której bębny toczą ciekawy dialog z ciężkimi gitarowymi riffami, dopowiadając jakby triolami ósemkowymi to, co grają gitary:
Dzięki umiejętnemu użyciu struktur werbel+tom / tom+tom można układać fajnie brzmiące "melodyjki" na tomach, którymi możemy wkomponowywać się świetnie w inne instrumenty. Gdy wykorzystamy różną wysokość dźwięku tomów, wówczas nasze partie staną się jeszcze bardziej muzykalne.
Mam nadzieję, że ten "płaczliwy" kawałek okazał się inspirujący i przydatny dla ciebie. Cóż, tak to już bywa, że gdy ktoś przeżywa miłosną traumę z powodu kobiety, ktoś inny może na tym zyskać. Mimo wszystko jednak życzę ci wszelkiego spełnienia, nie tylko na gruncie perkusyjnym!
Paweł Ostrowski
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…