PoliRytmia – koncert jakiego jeszcze nie było!

Dodano: 09.06.2025
Autor: Maciej Nowak

Niesamowite wydarzenie XVIII edycji festiwalu Drums Fusion, które pokazało realną siłę polskiej sceny perkusyjnej!

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.

A siła jest niebagatelna. Bydgoski festiwal Drums Fusion jest tego żywym dowodem. Wydarzenie organizowane przez Miejskie Centrum Kultury było bardzo trudnym projektem do zrealizowania pod wieloma względami, dlatego należą się ekipie MCK wielkie ukłony za podjęcie się tego karkołomnego wyzwania, które okazało się ogromnym sukcesem.

Bezprecedensowe wydarzenie na polskiej scenie perkusyjnej. Sam pomysł leżał i czekał na odpowiedni moment.

Skąd się wzięła PoliRytmia?

Idea PoliRytmi wzięła się z imprez Bozno Bash organizowanych często przy okazji NAMM Show. Mając tylu perkusistów do dyspozycji Brian Tichy zorganizował koncert, gdzie kilkudziesięciu perkusistów grało kolejno utwory Led Zeppelin. Wszystko w towarzystwie jednego miejscowego zespołu i na jednym zestawie perkusyjnym, będącym repliką bębnów Johna Bonhama. Niezależnie od tego jak wygląda ich styl gry, Simon Phillips, Nicko McBrain, Jojo Mayer, Ray Luzier, Gene Hoglan i dziesiątki innych perkusistów bez marudzenia zasiadało za zestawem Bonzo, gdzie zmieniano jedynie wysokość werbla. 

Pomysł Bonzo Bash przenieśliśmy na polski grunt. Zamiast Led Zeppelin zdecydowaliśmy się na polskie szlagiery. Reszta w zasadzie jest bardzo podobna. Do tego ważny był termin. Żeby zebrać taką grupę perkusistów trzeba było celować w środek tygodnia, a i tak kilka osób miało już zarezerwowane koncerty. Zanim jednak przeszliśmy do części koncertowej, mieliśmy wspaniałą część uroczystą.

Galeria Sław Polskiej Perkusji

W zeszłym roku została powołana Galeria Sław Polskiej Perkusji, inicjatywa mająca podkreślić zasługi najwybitniejszych postaci w historii polskich bębnów. Jako pierwsi zostali wprowadzeni: Czesław Bartkowski, Cezary Konrad i Jerzy Piotrowski. W tym roku wprowadziliśmy kolejną trójkę wybitnych artystów i nie obyło się bez wzruszeń.

Panowie Kazimierz Jonkisz oraz Michał Dąbrówka osobiście odebrali statuetki, którymi są specjalnie grawerowane talerze (dzięki firmie Istanbul Agop). Trzecią postacią jest Krzysztof „Docent” Raczkowski, legendarny muzyk Vader, który był pierwszą postacią polskiej perkusji znaną na całym świecie. Docent zmarł tragicznie w 2005 roku. Równo 20 lat później na scenie pojawili się Aleksandra Raczkowska – żona oraz Maurycy Raczkowski – syn. Odebrali statuetkę z rąk Marka Maciejewskiego, dyrektora festiwalu. Był to niezwykle poruszający moment. Chwilę potem przeszliśmy do części koncertowej.

Na PoliRytmi zagrali kolejno

Jako pierwszy na scenie pojawił się Tomasz Goehs, który po profesorsku zagrał cover zespołu Eloy znany u nas jako „Noc komety” Budki Suflera. Po występie został zaproszony na środek sceny do krótkiej pogwarki, by nie tracić dynamiki koncertu, ponieważ w tle „przepinał” się kolejny gość, który musiał chociaż troszkę dostosować uniwersalny zestaw do swoich parametrów. Maciej Gołyźniak w swoim stylu, niezwykle elegancko, smacznie i płynnie zagrał Breakout „Oni zaraz przyjdą tu”. Jako trzeci za bębnami zasiadł Darek „Daray” Brzozowski, który był pierwszym, który wykonał dwie piosenki. Pierwszą była „Jak malowany ptak” Dżem, a drugą jeszcze - większe zaskoczenie – Budka Suflera „Jest taki samotny dom”. Brawurowe zakończenie duetu wokalnego zostało sfinalizowane karabinowym wykończeniem na bębnach, gdzie „odpaliło” się metalowe oblicze naszego internacjonała. Igor Falecki wziął na klatę numer Obywatela G.C. „Tak! Tak!” co jest odległe od jego codziennego repertuaru. Zabrzmiało to jednak tak, jakby grał ten numer od zawsze. Michał „Malina” Maliński stanął przed wyzwaniem grania na klasycznym zestawie, ponieważ na co dzień korzysta z bardzo niekonwencjonalnego ustawienia. Zgodnie z oczekiwaniami nie było śladu jakiegokolwiek dyskomfortu i utwór „Chłopcy” zespołu Myslovitz zabrzmiał co najmniej tak dobrze jak oryginał, a dało się słyszeć opinie, że z wokalem wspaniałej Emilii Hamerlik podobał się jeszcze bardziej. Oskar Podolski wyskoczył z piosenką „Parostatek” Krzysztofa Krawczyka. Na wesoło i do przodu, czyli w znanym sobie stylu. Jego podwójny występ miał być przedzielony piosenką graną przez Jana Młynarskiego, ale muzyk z pewnych przyczyn nie stawił się na koncercie. Szkoda było jednak zmarnować przygotowanej kompozycji „Sen o Warszawie”, więc zagrał ją… Igor Falecki! A jakże! Bez żadnych kompleksów młody gdańszczanin wbił ją jak stary Warszawiak. W tym czasie Oskar Podolski szykował rakiety, żeby odpalić je za moment w „Płynie w nas gorąca krew” Bajm. Ten jakże dynamiczny numer doskonale pasuje do ognistego temperamentu perkusisty. Jeden z najwybitniejszych polskich perkusistów jazzowych – Paweł Dobrowolski - zaskoczył wszystkich utworem „Marchewkowe pole” Lady Pank. Sympatyczna piosenka została przez niego wspaniale pomalowana. Jako drugi utwór zabrzmiał bardzo smacznie Mietek Szcześniak „Przed śniadaniem”. W orientalne klimaty przeniósł nas Michał Bryndal w utworze „Czarny Alibaba” wersji Andrzeja Zauchy. Ależ ta kompozycja nabrała przestrzeni! Na scenę wkroczyła Beata Polak, która doskonale przebrnęła przez „Szare miraże” Maanam. Perkusistka obawiała się tej piosenki i w zasadzie nie chcąc jej grać… tak naprawdę bardzo chciała ją zagrać! Może ciężko za tym nadążyć, ale to cała Beata. Niepokorna, nieobliczalna. Przyszedł czas na test wytrzymałości zestawu perkusyjnego, bo za bębnami zasiadł silnoręki Piotr Pniak. Przekornie wybrał utwór, który wzbudza u niego lekki uśmiech pobłażania – „Słodkiego miłego życia” Kombi. Co na to Piotr? Ze wszystkich perkusistów wieczoru odszedł najbardziej od oryginału. Zaczął od galopującego punku, zszedł na half time w refrenie i gdy wszyscy trzymali się oparć krzeseł w oczekiwaniu na słynny bridge perkusyjny w środku piosenki, popularny Pniaken zagrał swing! Całość skwitował klimatami reggae. Szaleństwo. Bębny nie przestały jeszcze dymić, kiedy pojawił się następny wgniatacz w ziemię - Maciej „Ślimak” Starosta. Doszło też do zmiany basu i wokalu. Z perkusistą Acid Drinkers zagrała i zaśpiewała jego małżonka Ania Brachaczak. Najpierw piekielnie szybko wyśpiewała „Oddech szczura” Maanam. Później nastąpiła chwila przerwy, na szybkie wytłumaczenie by publiczność nie brała dosłownie treści ostatniej piosenki, jaką była „Idź precz!” Perfect. Koniec. Wszyscy wychodzą na scenę i kłaniają się wypełnionej sali, oklaskiwani przez wielu wspaniałych bębniarzy jak np. Adam Marszałkowski czy też wspomniani Kazimierz Jonkisz i Michał Dąbrówka.

Galeria artystów > TUTAJ

Zespół PoliRytmii

Wielką siłą koncertu był doskonały zespół. Muzyków zebrał Grzegorz Nadolny (jednocześnie basista), twórca Bydgoskiej Akademii Jazzu. Mieliśmy dwa głosy: Emilia Hamerlik oraz Mateusz Wiśniewski. Dwóch gitarzystów: Maciej Olesiński i Bartek Wanecki. Na instrumentach klawiszowych zagrał Adam Lemańczyk. Po koncercie wszyscy bębniarze byli zgodni, że muzycy pod każdym względem zagwarantowali wspaniałą jakość prezentowanych kompozycji.

Bębny PoliRytmii

Zestaw perkusyjny, który dzielnie przetrwał nawałnicę to Gretsch Catalina na naciągach Remo. Talerze dostarczyła firma Istanbul Agop i były to modele Xist. Podwójną stopę Pearl dostarczył toruński sklep muzyczny Brumi. Pamiętajmy, że bębny dostały podwójną dawkę uderzeń z racji prób, które się odbyły tego samego dnia.

Zestaw ten zareklamował się sam w sobie. Dlaczego? Nie poluzowała się żadna śrubka, żaden talerz nie miał nawet lekkiej fałdy na krawędziach, a nikt się z nimi nie patyczkował, czy to Tomek Goehs, Beata, Oskar, Daray, Ślimak czy Pniaken. A co najważniejsze – świetne brzmienie, które wpisało się pięknie w cały repertuar. 

Wrażenia z PoliRytmii?

Ciężko przekazać skalę emocji jaka towarzyszyła występom. Tak, doświadczeni bębniarze byli faktycznie mocno zestresowani wyjściem na scenę. W kuluarach panowała genialna atmosfera. Wszyscy wymieniali się swoim doświadczeniem, wciąż trwały rozmowy. Muzycy wreszcie mieli okazję przebywać ze sobą dłużej niż podczas przecinania wspólnych scen na różnych festiwalach w kraju. Ekipa mieszkała w jednym miejscu i tak naprawdę dobę spędziła razem. Niesamowite były wieczorne rozmowy i np. widok Kazimierza Jonkisza żywo dyskutującego o bębnach ze Ślimakiem. Michał Dąbrówka po koncercie zapowiedział, że chciałby zagrać w przyszłym roku, jeżeli impreza będzie kontynuowana. Spodobała mu się bardzo konwencja grania różnych polskich piosenek, a nie recitali solowych. Z resztą większość perkusistów tegorocznego składu powiedziała, że jest do dyspozycji na kolejną edycję, mimo że wiąże się to czasami z rezygnacją z bardziej intratnych występów. Ale jest to efekt wspaniałej interakcji, serdeczności, wzajemnej szczerej ciekawości. Z tyłu MCK były rozstawione leżaki i stał wielki monitor, na którym wyświetlane były występy. Tam też czekali kolejni artyści by wyjść na scenę, ale też pojawiali się już po graniu by obserwować innych. Jakże niesamowity był to widok, kiedy obserwowało się wpatrzonych w ekran uśmiechniętych czołowych polskich perkusistów.

Czy PoliRytmia odbędzie się w 2026 roku? Wszystko w rękach MCK Bydgoszcz. W każdym razie przyszłoroczny skład mamy już gotowy! 

Podziękowania dla MCK Bydgoszcz, całej załogi, reprezentowanej m.in. przez Marka, Sabinę, Agnieszkę, Danusię, Dagmarę, Kubę, Martę. Strona Drums Fusion > TUTAJ

Podziękowania dla ekipy technicznej, a w szczególności Krzyśka za indywidualną opiekę nad bębnami podczas całego koncertu.

Ukłony dla Gretsch, Remo oraz Istanbul Agop.

Wyrazy uznania i wielka wdzięczność dla wszystkich, dzięki którym ten koncert mógł się odbyć i zapisać się tak pięknie w historii polskiej muzyki.

Dziękujemy wszystkim za przybycie!

 

Zdjęcia: Dariusz Gackowski/MCK Bydgoszcz

Wrażenia spisał i koncert prowadził: Maciej Nowak

Quiz – Co wiesz o Gretsch?
1 / 16
Gretsch, firma amerykańska, ale jej korzenie to emigracja…
Dalej !
Perkusista - online
Platforma medialna
Magazynu Perkusista
Dołącz do nas
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.