The Chick Corea And Steve Gadd Band - Chinese Butterfly
Chick Corea i Steve Gadd po raz pierwszy wspólnie stanęli na czele zespołu. Efektem tej współpracy jest album "Chinese Butterfly".
NAPĘD: Steve Gadd, Luisito Quintero
TYP SILNIKA: jazz, fusion
TRASA: W zeszłym miesiącu mieliśmy przyjemność opisywać nową płytę Steve’a Gadda, nagraną w trio z Michaelem Blicherem i Danem Hemmerem - "Omara". W związku z tym ilość dokonań Steve’a Gadda wydaje się być wystarczająca w naszym dziale, ale mówimy tu teraz o wspólnym mariażu z Chickiem Coreą. Chick oczywiście pełni tu rolę przewodnią w kwestii produkcji płyty, co nie oznacza, że Steve jest tu jedynie sidemanem, o nie! Płyta jest bardziej perkusyjna niż niektóre albumy, nagrywane ostatnio przez bębniarzy. Steve jest tu mocno wyeksponowany i często ma dużo przestrzeni, żeby zagrać jakieś tłuste solo. W związku z tym charakterystyczny styl Chicka nie jest tu tak przytłaczający, jak to nieraz zwykł robić.
Płyta jest bardzo długa, trwa ponad półtorej godziny i wyróżnić tu można dwie części z racji długości poszczególnych kompozycji. Każdy z czterech ostatnich utworów ma ponad 10 minut, a całą płytę zamyka utwór pt. Gadd-Zooks (płytę otwiera Chicks Chums). Z racji długości ostatnich kompozycji można domyślać się, że będziemy mieć do czynienia z wieloma miejscami improwizowanymi i tak właśnie jest, chociaż formy są czytelne i nie jesteśmy powaleni jakimś nieznanym sposobem komunikacji muzycznej, znanym tylko wykonawcom. Steve tradycyjnie operuje na rewelacyjnym brzmieniu bębnów, dzięki czemu możemy podziwiać jego kolosalną rozpiętość dynamiczną. W kilku momentach jest wręcz agresywny i zadziorny, przez co nie można tu mówić o jakimś specjalnie wygładzonym zachowawczym graniu. Czuć chemię między liderami.
WRAŻENIA Z JAZDY: Bardzo duża dawka solidnie zagranej muzyki w klimatach, z jakich znani są autorzy. Z pewnością nie jest to płyta, która jakoś wyjątkowo zapisze się w annałach. Wspólna gra bardzo świadomych i doświadczonych muzyków oparta miejscami na nieco sztampowatych tematach, które przewijały się tu i tam. Nie zmienia to faktu, że słucha się tego bardzo przyjemnie.
ODCINKI SPECJALNE: Dynamiczna wstawka solowa w pierwszym utworze, solo w Like I Was Sayin’. Solo perkusjonisty Luisito Quintero w końcówce Serenity. Stopniowe wejście do Gadd-Zooks.