JAZZ W OPARACH PRL – z Jarkiem Śmietaną w trasie
…mamy niezwykle wciągający i intensywny reportaż, swoisty przewodnik po codzienności muzyka jazzowego w czasach komuny.
Napęd: Jacek Pelc (2022)
Typ silnika: polsko-języczna książka w miękkiej oprawie, 280 stron, czarno-białe fotografie przewijające się w kilkudziesięciu rozdziałach.
Trasa: Fragmenty książki często pojawiały się na łamach magazynów Perkusista i Gitarzysta. Teraz wreszcie mamy możliwość zapoznania się z całością wspomnień Jacka Pelca, wybitnego perkusisty, kompozytora, ale też bystrego dziennikarza o przyjemnym w odbiorze piórze.
Ciężko znaleźć tytuł, który trafniej wpisywałyby się w opisywaną treść. Pełna twórczej wolności i kreatywnego myślenia muzyka jazzowa, kojarzona często z klubami pełnymi dymu papierosowego, zostaje spowita oparami absurdalnego systemu Polski Ludowej, a w zasadzie całego bloku Demoludów. Opary niedorzeczności, szarości i wilgoci, z czytelną nutą alkoholu, przełamywane drwiną z systemu i karkołomnymi zabiegami dążenia do poczucia zwykłej normalności.
Wielką siłą książki jest umiejętne rozdzielenie dwóch punktów postrzegania, które współcześnie są mylnie ujednolicane w przekazach obrazujących czasy PRLu. Nie ma tu sentymentalnych westchnień, które w jakimś stopniu starają się upiększać ten smutny okres burości i niepojętych wręcz nonsensów. Autor nawet przez chwilę nie daje czytelnikowi do zrozumienia, że tęskni za czasami, gdzie funkcjonowanie w najprostszych sytuacjach wymagało dodatkowych umiejętności radzenia, a niekiedy wręcz przetrwania.
Mimo wszystko mówimy tu o czasach młodości, czyli okresu, do którego każdy wraca z dużą nostalgią. Kolorowość przedstawionych wydarzeń jest jednak zasługą bohaterów, co ostatecznie jeszcze mocniej podkreśla kontrast z ówczesną rzeczywistością. Na tym tle postacie Jarosława Śmietany czy Piotra Barona prezentują się nie tylko, jako wybitni muzycy, co przykłady zaradności w scenach żywcem wyjętych z legendarnych filmów Stanisława Barei.
Dzięki jasnemu rozróżnieniu nostalgii młodości od okoliczności życia, nie mamy tu żalu i pretensji, a przecież tak utalentowani artyści mogliby przenieść się w świat wyobrażeń „co by było, gdyby…” i wspominać czas PRLu, jako okres straconych szans. Jacek Pelc nie stosuje tu żadnego gdybania, dlatego mamy niezwykle wciągający i intensywny reportaż, swoisty przewodnik po codzienności muzyka jazzowego w czasach komuny.
A jak ma się w tym wszystkim temat perkusyjny? Bardzo mocno. Jacek jest pasjonatem bębnów z nieustającym zaangażowaniem w pracę na tym instrumencie. Historie przedstawiane są z jego perspektywy, a bębny mają to do siebie, że generują wiele nadprogramowych historii. Zwłaszcza w tamtym okresie, posiadanie zawodowego sprzętu nie było czymś oczywistym, więc wszelkie próby organizacji i transportu gratów zmuszały do niesamowitej wręcz kreatywności. Nie ma tu opisów sesji nagraniowych i pracy nad materiałem, są za to życiowe perypetie i dylematy, co powoduje, że dla każdego bębniarza historie te stają się jeszcze bliższe.
Wrażenia z jazdy: Jacek Pelc doskonale wpisuje się w rolę kronikarza i rewelacyjnie ubiera w słowa poszczególne wydarzenia, umiejętnie podkreślając tragikomiczny charakter okoliczności w jakich przyszło im tworzyć i koncertować. Lektura dla każdego muzyka, niezależnie od obsługiwanego na co dzień instrumentu, funkcji czy poziomu umiejętności.
Odcinki specjalne: Jednym z ciekawszych i bardziej zaskakujących wątków perkusyjnych jest niesamowity opis organizacji „pokrowców” na koncerty do ZSRR. Ale cicho, sza… nie spojlerujemy, chociaż brzuch ze śmiechu wciąż boli.