Kuman (Proghma-C)
Łukasz 'Kuman' Kumański to przedstawiciel młodego pokolenia muzyków i perkusista formacji Proghma-C, która doczekała się niedawno wydania debiutanckiej płyty. Bardzo udanej debiutanckiej płyty. Naprawdę.
Zapraszamy do przeczytania zapisu naszej rozmowy z Łukaszem 'Kumanem" Kumańskim, perkusistą zespołu Proghma-C.
Magazyn Perkusista: W życiu każdego perkusisty był taki moment, że zaczął interesować się muzyką i grą na tym instrumencie. Opowiedz jak było w twoim przypadku.
Łukasz Kumański: Na początku mieliśmy z kumplami z podwórka pomysł żeby założyć zespół. Takie typowe szczeniackie fantazje na temat rock?n?rolla, sława kobiety itp. (śmiech) Jako że kilku łobuzów po osiedlu biegało ze znalezieniem składu nie było żadnych problemów. Od zawsze chciałem grać na bębnach więc wybór instrumentu był oczywisty. Piwnica jako sala na próby, koszyk z supersamu jako hi-hat, pretensje sąsiadów z parteru i do przodu (śmiech).
Po jakimś czasie trafiłem na próbę zespołu byłego basisty Proghmy - Chomika, gdzie stał zestaw perkusyjny z prawdziwego zdarzenia, klasyczny Polmuz. Koledzy pozwolili mi na chwilę zasiąść za bębnami i to właśnie chyba był ten moment w którym na dobre mnie trafiło. Wiedziałem że będę grał na bębnach. Po jakimś czasie zastąpiłem ówczesnego bębniarza i dorobiłem się swojego wymarzonego zestawu. Od tamtej pory muzyka całkowicie mnie pochłonęła. Tak naprawdę to czasy które najmilej wspominam, totalna beztroska. Liczyła się tylko muzyka.
Brałeś kiedyś lekcje gry na perkusji?
Tak. Byłem na kilku lekcjach u Zombka (ex- Yattering) i Tomka Łosowskiego. Tomek uczulił mnie na kilka rzeczy takich jak dokładność i uświadomił mi jak ważna jest umiejętność wolnego ćwiczenia z clockiem. Zomb (gwoli ścisłości również były uczeń Tomka) pokazywał swoją grą to, jak dużo czasu trzeba poświecić żeby osiągnąć jakiś poziom. Wtedy nie było na niego mocnych. Ponadto nauczył mnie napieprzania w werbel "Rimshotem" (śmiech)
Dużo także korzystałem i korzystam z pomocy Internetu i szkółek DVD . W tych czasach nie ma z tym żadnego problemu, odpalasz kompa i za chwilę oglądasz na Youtube swojego ulubionego bębniarza, jeśli chcesz posłuchać jakiejś płyty możesz mieć do niej dostęp w ciągu kilku minut. Głupio byłoby z tego nie skorzystać.
Na jakim zestawie grasz obecnie?
Yamaha Tour Custom
bass 22"
tomy: 10",12",16"
werbel 14"
BLACHY
Zildjian
A Custom Hi-Hat 13"
A Earth Ride 20"
K Mini China 14"
K Custom Hybrid Crash 17"
K Custom Fast crash 17"
Sabian
Max Splash 7"
HH Dark Crash 16"
PLUS
Wszystko mam zawieszone na ramie Gibraltar.
Stopki TAMA Iron Cobra.
Pałki VATER 5B Sugar Maple i Chad Smith's Funkblaster.
Często zmieniasz coś w swoim zestawie?
Niestety nie mam tego komfortu chociaż nie ukrywam bardzo bym chciał. Mam zestaw konkretnie skonfigurowany pod Proghmę i ewentualnie jeżeli sytuacja tego wymaga gram na zestawie minimalnie uboższym.
Interesujesz się nowinkami technicznymi czy wolisz raczej sprawdzone rozwiązania?
Oczywiście że się interesuję. To też bardzo ważny aspekt grania na instrumencie. Tym bardziej że to wszystko cały czas idzie do przodu szczególnie jeżeli chodzi o hardware. Staram się być na bieżąco jeżeli chodzi o nowości sprzętowe. Czytuję prasę perkusyjną, często odwiedzam portale poświęcone temu tematowi itp.
A co uważasz na temat perkusji elektronicznych? Przewiduje się, że rok 2010 będzie zdominowany przez nowości z tej dziedziny.
Bębny elektroniczne przede wszystkim skutecznie rozwiązują problem ćwiczenia w mieszkaniu, sam o takich marzę i jeśli tylko pozwolą na to finanse w przyszłości pewnie na taki zakup się zdecyduję. Raczej nie zastąpiłbym akustycznego zestawu zestawem elektronicznym na scenie czy w studio, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Zauważ jak to się strasznie szybko rozwinęło na przestrzeni ostatnich kilku lat. Cyfrowe próbki potrafią zabrzmieć naprawdę przekonywująco i niektóre zespoły rezygnują nawet z nagrywania bębnów na płytach,wbijając na komputerze ślady. Kilka lat temu było bardzo łatwo coś takiego wychwycić, każda gęstsza partia brzmiała jak seria z karabinu (śmiech).
Dziś bardzo często "chodzi" to naprawdę dobrze. OK,najważniejszy jest efekt, nie mam nic przeciwko takim zabiegom chociaż jak już mówiłem wcześniej sam bym się chyba na tak radykalne posunięcie nie zdecydował. Bardzo lubię natomiast miksowanie brzmień naturalnych z elektronicznymi. Od niedawna jestem szczęśliwym posiadaczem samplera perkusyjnego Roland SPD-S i na pewno zostanie on wykorzystany podczas pracy nad nowym materiałem Proghmy.
Wasza pierwsza płyta, "Bar-to Travel", to niewątpliwie przebłysk na polskiej scenie. Jak komponowałeś ścieżki perkusji do tego materiału?
Zazwyczaj było to tak że w głowie któregoś z nas rodził się pomysł i na jego bazie zaczynaliśmy jammować, próbowaliśmy ugryźć temat z różnych stron póki nie dochodziliśmy do wniosku że jest OK. Coś na zasadzie kontrolowanej improwizacji. Celowo użyłem słowa kontrolowanej gdyż muzyka Proghmy jest tak skonstruowana iż wymaga dosyć zdyscyplinowanego grania. Jest dużo akcentów, nieparzystych metrum itp. cały czas trzeba brać to pod uwagę i uważać na to by gra nie stała się zbyt karkołomna. Mimo stosowania tych wszystkich zabiegów z rytmem muza musi naturalnie płynąc. Cóż, taki urok (śmiech)
A jak przebiegł proces nagrywania? Zastosowałeś jakieś nowe techniki lub sprzęt?
Płytę nagrywałem na Yamaha Oak Custom i werblu który sygnowany jest nazwiskiem Manu Katche - także Yamahy. Fajne głośne i soczyste bębny. Sam proces przebiegał raczej sprawnie i bez większych problemów. Jeden dzień poświęciliśmy z Szymonem na ustawianie brzmienia a w ciągu dwóch kolejnych podłożyłem wszystkie partie.
Z ciekawostek warto dodać iż na prawie całej płycie miksowaliśmy akustyczne brzmienie stopy i werbla z próbkami cyfrowymi. To intensywnie brzmiąca muzyka. Są momenty gdzie jest nałożone na siebie dosłownie kilkanaście różnych ścieżek i w takiej lawinie dźwięków bębny traciły atak. W związku z tym musieliśmy je minimalnie podbić, oczywiście w rozsądnych proporcjach tak by nie zatracić akustycznego charakteru perkusji. Z tego co wiem jest do dość powszechny zabieg i w takiej muzyce jak nasza na pewno się sprawdził. Ponadto użyliśmy Subkicka Yamahy jako dodatkowego mikrofonu by podkreślić niższe częstotliwości wydobywane z centralki.
Skąd pomysł na umieszczenie na albumie coveru Bjork? To artystka znana niewielkiej części miłośników metalu.
Wydaje mi się że Bjork jest powszechnie rozpoznawalną artystką głównie za sprawą swojej otwartości muzycznej nawet wśród miłośników metalu którzy też zazwyczaj są otwarci. Chyba że mówimy o ortodoksach chodzących w za ciasnych dżinsach i przyciętych grzywach, ale tacy zostali już chyba tylko za naszą zachodnią granicą (śmiech). Wersja jaką popełniliśmy na płycie chodziła za mną już dużo wcześniej. W oryginale ten numer i tak jest dostatecznie ciężki i mroczny, my go tylko po prostu lekko prze aranżowaliśmy i zagraliśmy jeszcze mocniej tak by wpasował się w resztę materiału. Bardzo lubimy go grac na koncertach.
W lutym 2010 roku "Bar-to Travel" zostanie wydane w Europie. Jaki nadzieje wiążecie z tym wydarzeniem?
Najwyższy czas zaistnieć poza granicami kraju. Mystic zabrał się za to naprawdę dobrze. Od lutego zaczną się w zagranicznej prasie ukazywać reklamy płyty. Wydawca ponadto rozesłał bardzo dużo promo packów do organizatorów festiwali i agencji koncertowych, także jak jeszcze nie w tym to w następnym roku zamierzamy sporo zadziałać poza krajem. Już pojawiają się pierwsze recenzje i wywiady. Dużo ludzi koresponduje z nami poprzez myspace czy lastfm. Odbiór jest naprawdę świetny, wyjątkiem jest tylko rynek niemiecki gdzie "Bar- do" nie za bardzo podeszło kilku recenzentom. Ale tak naprawdę z oceną przyjęcia na zachodzie powinniśmy jeszcze trochę poczekać.
Wolisz nagrywać w studiu czy promować gotowy album na scenie?
To są dwie różne muzyczne sytuacje i obydwie sprawiają mi satysfakcję. Zarówno przed koncertami czy nagrywaniem staram się maksymalnie przygotować poza tym stres związany z nagrywaniem czy wyjściem na dechy zazwyczaj działa na mnie mobilizująco. Nie porównywałbym tych dwóch rzeczy. To fakt, wrażenie gdy na koncercie zacznie iskrzyć pomiędzy zespołem a publiką jest nie do opisania i nic nie jest w stanie tego zastąpić ale uczucie gdy nagrywasz album i powoli zaczyna nabierać kolorów też jest zajebiste. Niektórzy nie lubią pracy w studio, ja nie widzę w tym nic złego. Dużo zależy pewnie też od atmosfery podczas nagrań.
W jaki sposób rozgrzewasz się przed koncertem?
Dwa piwa i kilka kolejek "wiśniówki" (śmiech). Raczej tradycyjnie. Jak jest możliwość to kilka minut gram jedynki, dwójki, trochę techniki Moellera i na scenę. Ważne by na początku koncertu nie śpiąc mięśni co może zdeterminować i w efekcie zepsuć gig . Tak naprawdę to rozgrzany jestem i na dobre wkręcam się w tryby mniej więcej po dwóch numerach.
Wedle waszych słów łączycie elementy muzyki trans, ambient, rock, pop, new age, death, fusion czy progressive. Czego słuchasz na co dzień, skąd czerpiesz inspiracje?
Praktycznie co kilka dni mam lot na coś innego. Dużo zależy od samopoczucia. Jeśli mają już paść jakieś nazwy to ostatnio katuję rzeczy takie jak Archive, The Mars Volta czy Royksopp.Od wielu lat niezmiennie słucham dużo ciężkiej muzy. Fajny jest ostatni Mastodon i Katatonia. Bardzo lubię klimaty typu Dubstep lub D?n?B np. Roni Size, Photek, Burial. Dla przykładu jak pracowałem w sklepie muzycznym z kumplami bardzo często na poprawę samopoczucia włączaliśmy Boysów, rozrzut więc dość spory (śmiech) Jeśli zadałbyś mi to samo pytanie miesiąc temu odpowiedź pewnie była by zupełnie inna.
Których perkusistów podziwiasz i za co?
Thomas Haake (Meshuggah) - wszelkie komentarze wydają się zbyteczne. Jeden z gości który wyprzedził o kilka dekad kolegów po fachu i zrewolucjonizował swoim pomysłem na granie metalowe bębnienie. Specjalista w kwestii "odd meters". Jego gra jest poukładana niczym puzzle. Swoimi świetnie "zapętlonymi" partiami perkusyjnymi doskonale napędza machinę zwaną Meshuggah. Brutalny timing. Jednym słowem - wizjoner.
Wojtek Szymański (Organoleptic Trio, ex- Kobong, NYIA) - jak dla mnie najlepszy polski perkusista. Do tej pory to co zrobił Wojtek na "Chmury nie było" Kobonga totalnie mnie miażdży a ta płyta ma już prawie piętnaście lat!!! Zajebiste partie, po prostu czapki z głów.
Gavin Harrison (Porcupine Tree) - bardzo inteligentne granie. Może nie jest najbardziej żywiołowym bębniarzem na świecie, ale wszystko co gra jest jakby to najlepiej określić - wysmakowane. Hiper wysoka muzyczna kultura i świadomość. Klasa sama w sobie.
Thomas Pridgen (The Mars Volta) - totalna masakra pod każdym względem. Perkusyjne monstrum. Szybkość, technika, timing, energia i muzyczny luz. Wydaje się to niemożliwe że ten koleś póki nie dołączył do Mars Volta grał głównie gospel i jazz. Na pewno jeden z wyraźniejszych punktów tego zespołu jak i obecnej sceny perkusyjnej w ogóle.
Mario Duplantier (Gojira) - gość który pokazał że nawet tak ekstremalne gatunki jak Death Metal mogą być zagrane z przepotężnym, mocno osadzonym groov?em i polotem. No i jak zdecydowana większość deathmetalowych bębniarzy nie muska bębnów. Cios.
Paul Bostaph (Testament, ex Slayer) - tak się akurat składa że jestem fanem tylko tych płyt Slayera na których gra Bostaph. To był ten moment w którym muzycznie poszli naprawdę do przodu co niezbyt spodobało się ich ortodoksyjnym wyznawcom. Szkoda że nie kontynuowali tej drogi. A tak w ogóle to Slayer skończył się na "Kill?em all"(śmiech) Polecam kawałek "Dittohead" lub "Disciple" właśnie pod kątem perkusji. Najbardziej energetyczna muzyczna miazga jaką kiedykolwiek słyszałem. Slayeeerrrrrr!!!
Sean Reinert (Cynic) - to trochę taki Dave Weckl progresywnego metalu (śmiech). "Focus" to jedna z płyt które moim zdaniem pchnęły cięższą muzykę na bardziej otwarte rejony. Nikt w tym gatunku nie zrobił tego wcześniej na takim poziomie.
A jaką płytę kupiłeś ostatnio?
Cholera, nie pamiętam. Bardzo rzadko kupuję płyty. Jak tak spoglądam na moją niezbyt pokaźną kolekcję to chyba musiało być 15 Minut Projekt "Live In Punkt". Tam też gra spoko bębniarz.
Na koniec prosimy cię o kilka słów do czytelników.
Pozdrawiam czytelników Magazynu Perkusista i bardzo dziękuję za możliwość udzielenia wywiadu. Tak już zupełnie na sam koniec - Stay Brutal (śmiech)
Rozmawiał: Marcin Kamiński