Cympad
Jest pewna grupa gadżetów, o których nie myślimy na co dzień w kontekście naszych bębnów, ale jak już trafią w nasze ręce to z przyjemnością instalujemy na zestawie.
Takim urządzeniem jest właśnie Cympad. Takie proste coś… Robi różnicę? Zobaczymy
Cympad coraz odważniej poczyna sobie na rynku, przekonując kolejnych bębniarzy do korzystania z tego rozwiązania, które w rzeczywistości jest bardzo banalnym pomysłem. Ostatnio producent pojawił się na targach Musik Messe, a zważywszy, że metr powierzchni wystawowej to koszt 200 euro świadczy o tym, że firma bardzo poważnie myśli o promocji swojego produktu. Cympad jest "bezpieczny" marketingowo, ponieważ nie koliduje z kontraktem na pałki, blachy, naciągi czy bębny, stąd też liczba chętnych do korzystania zwiększa się regularnie. Są tam już konkretne nazwiska, ale tak, jak wspomniałem na wstępie, firma musi się przypominać, bo o ile bez zapasu pałeczek w trasę nie pojedziemy (nie wspominając już o talerzach) to bez cympadów możemy się obejść. Na czym polega pomysł?
IDEA
Zasada działania Cympadów jest bardzo prosta. Zamiast tradycyjnych filców będących podkładkami pod i na nasze talerze wykorzystujemy opatentowaną piankę. Wykonana jest bardzo starannie, równo przycięta z wyraźnymi napisami, opisującymi model. Pianki są w sumie tej samej twardości i cała zabawa polega na odpowiednim doborze modelu do danego talerza. Ich grubość waha się od 8 do 18 mm w zależności od przeznaczenia. Oferta podzielona jest zasadniczo na dwa podstawowe pakiety.
Optimizer Series ma za zadanie poprawić brzmienie talerzy i zabezpieczyć blachę. Tutaj występują duże różnice w grubości pianki, gdzie pianka pod ride jest najgrubsza i ma zapewniać stabilność naszego ride’a. W tej grupie firma przygotowała różne zestawy m.in. na start, uzupełniające, na sam ride itp.
Kolejna seria to Moderator Series, mająca za zadanie odpowiednie wygłuszenie i ustawienie poziomu głośności talerza. To właśnie 4 próbki nagrań macie na załączonej do magazynu płycie. Na ścieżce pierwszej znajduje się nagranie na tradycyjnym filcu i z użyciem kolejno: 50, 70 i 100 mm Cympadów. Seria ma 15 mm grubości w każdym rozmiarze.
Można jeszcze tutaj wymienić jako trzecią Chromatics Series, która składa się z pianek o rozmiarach 40 na 15 milimetrów każda. Ich zadanie jest głównie estetyczne, ponieważ mamy do dyspozycji cztery kolory do wyboru.
DZIAŁANIE
Cympady oczywiście przede wszystkim działają poprzez zastosowanie ich jako podkładkę pod talerz. Niemniej jednak kolorową serię Chromatics możemy zakładać na górę blaszki, podobnie zresztą, jak każdy z czarnych Cympadów, chociaż… jeżeli damy na górę np. 100 mm model nie będzie to miało większego sensu. Pierwszą rzeczą jest stabilność talerza, którą zapewnia mocna pianka. Stąd też wspomniana pianka pod ride jest najgrubsza z racji wagi talerza. Nie ma tu większej filozofi i i talerz po prostu leży tak, jak powinien, swobodnie pracując na lekkiej piance. Używając mniejszych rozmiarów na górę ściśniemy talerz dostatecznie tak, żeby pracował bezpiecznie na statywie, jednocześnie nie usztywniając go zbyt mocno.
Głównym celem Cympadów jest kontrola brzmienia, a to znów uzyskamy stosując odpowiednie średnice pianki. Mamy także model przeznaczony do hi- -hatu. Obejmuje on zarówno piankę na dolny talerz, jak i dwa małe Cympady, zaciskające górny talerz. Jeżeli nasze statywy posiadają odpowiednie zabezpieczenie bolca, na który nakładamy blaszkę to nasze Cympady dadzą nam - nazwijmy to - dużą kulturę montażu talerzy. Wygląda to estetycznie, jest stabilne, pozwala na odpowiednio luźny ruch blachy przy bezpiecznym jej ściśnięciu. Jak ma się teraz kwestia najważniejsza - brzmienie?
W przypadku zastosowania klasycznej podkładki 40 na 15 mm nie zauważymy wyraźnie zmian w brzmieniu, dlatego też producent proponuje nam Moderator Series czyli różne średnice Cympadów. Na nagraniu można usłyszeć wpływ Cympadów na brzmienie talerza crash 18" Paiste. Tutaj musimy wziąć pod uwagę bell talerza. Z tego powodu na stronie producenta możemy znaleźć drobny wykres sugerowanych rozmiarów do konkretnych rozmiarów talerzy.
Najważniejszą rzeczą jest jednak wpływ Cympadów na brzmienie. Pianki są o tyle lepsze od filców, że tak naprawdę nie tłumią, jak to wspominaliśmy na wstępie, ale ściszają blaszkę, przez co nie tracimy walorów naszego talerza, przez które zawitał przecież na naszym statywie. Wykorzystanie większych Cympadów w crashach może nam wydatnie ściszyć talerz, szczególnie, jeżeli mamy do czynienia z jaskrawymi, szklistymi blaszkami. Podobnie sprawa tyczy się ride’u, który może nam przestać "siać", co pomoże nam bardziej go kontrolować. Nie są to jakieś olbrzymie różnice, ale w skrajnych modelach już wystarczające.
PODSUMOWANIE
Tak jak wspomnieliśmy na początku, Cympady należą do towarzyszących akcesoriów, które mimo wszystko dobrze mieć. Poza elementem estetycznym mają wpływ na prawidłowy ruch blaszki na statywie. Oczywiście nie zabezpieczają nas przed nie wiadomo czym, o tym zapomnijmy, bo nie ma jeszcze twardziela wśród talerzy, który wytrzymałby ciosy maczugą 2B w krawędź. Tak więc z byle blachy Power Beata nie zrobią nam Paiste Signature. Pamiętajmy, że brzmienie to także to, co mamy w łapach, a nie sam sprzęt. Z pewnością Cympady pozwolą wyciągnąć z talerza pełną esencję brzmienia danego modelu. Wszystko jednak zależy od talerza, ponieważ w przypadku np. china Paiste 2002 nie będziemy mogli mocno popracować naszymi piankami ze względu na specyficzny bell modelu.
Bez Cympadów da się żyć i tworzyć nieśmiertelne nagrania lub grać historyczne koncerty, jednak jak już dostaniemy je w swoje ręce mogą stać się pomocne i zwyczajnie… dają się lubić. Sprawdźcie sami, ciekawa sprawa.
Dostarczył: Balidrum (www.balidrum.pl)
Test ukazał się w numerze czerwiec 2013