Anatolian Jazz Collection Ride 20"
W ostatnim numerze Perkusisty sprawdzaliśmy crashe w wymiarze 16" serii Jazz. Tym razem przyszedł czas na niezwykle interesujące ride’y serii Jazz w rozmiarach 20".
Obecnie talerze serii Jazz to w głównej mierze blaszki ride. Jest to kolekcja 30 ride’ów w 10 odsłonach - 3 każdej (20", 21" i 22"). Sprawdzamy 5 modeli o wymiarach 20" każdy. Wybraliśmy ten rozmiar z tego względu, że - jak się okazało - jest on na granicy gry crash i ride.
Jazz Collection aspiruje do ekskluzywnej serii blach Anatolian. Kolekcja została odświeżona, ale wciąż są dostępne bardzo przyjemne crashe, które spotkały się z naszym uznaniem w majowym "Perkusiście".
Seria Jazz narzuca już swoją nazwą stylistykę, wokół której będziemy się poruszać. Nie powinno to być nic dziwnego, ponieważ "turki" w dużej mierze to talerze, które nie do końca odnajdą się w metalu czy mocnym rocku - chociaż są odstępstwa od tej ogólnej zasady. Duża rolę odgrywa tu oczywiście wytrzymałość. Podczas naszego testowania nie udało nam się połamać żadnej z opisywanych blach, a staraliśmy się. Skończmy z żartami i przejdźmy do prezentacji bardzo poważnych instrumentów. Są to: Warm Definition, Velvet, Honey, Soft Dry i Sparkle.
W AKCJI
Zacznijmy od Warm Definition. Jest to talerz wykończony w sposób tradycyjny i nie przyciąga jakoś specjalnie uwagi. Charakterystyczne logo marki, a poniżej logo serii i nazwa modelu - taki schemat będzie w każdym przypadku. Widoczne ślady kucia i mniej widoczne ślady toczenia. Główka jest bardzo mała, niemal symboliczna, co może nieco dziwić, jeżeli chodzi o ride. Mimo to jest wyraźnie zaznaczona. Brzmienie talerza idzie w parze z jego nazwą. Jest to niesamowicie ciepły talerz. Talerz zasadniczo powinien być zakwalifikowany jako crash, ponieważ takie ma tendencje. Główka wzbudza się bardzo szybko, zasłaniając "tyknięcie" pałki. Jest to talerz ciemny i sypki. W momencie, gdy zaczynamy crashowanie, otrzymujemy pełne soczyste brzmienie, z bardzo małą ilością gongowatych przydźwięków.
Velvet jest także blachą wykonaną w tradycyjny sposób. W odróżnieniu od Warm Definition mamy tu bardziej podkreślone ślady toczenia lub jak kto woli ścinania powierzchni. Główka jest w tym samym wykończeniu, co cała blacha i mimo zaznaczenia granicy na talerzu, faktycznie bardzo płynnie przechodzi w "ciało". O ile Warm Definition miał mocne aspiracje do bycia crashem to Velvet zdecydowanie zachowuje się bardziej jak crash niż ride. Tu także doskonale dobrana jest nazwa talerza i brzmienie można opisać słowem "aksamitne". Ciężko doszukać się tu bella. Jest to talerz do bardzo lekkiej gry i nie ma opcji, by chłostać blachę pałkami 2B. Dodatkowo zbyt mocne granie powoduje, że talerz szybko przechodzi z charakterystyki ride w charakterystykę crash.
Honey to podobna blacha do Warm Definition z tą różnicą, że jest nieco jaśniejsza, poza tym wszystkie atrybuty są zbliżone. Dynamika, operowanie po "ciele", praca równie małego bella, który w odróżnieniu od toczonego Warm Definition jest ze śladami kucia.
Soft Dry to kolejna doskonale trafiona nazwa do jakości brzmienia. Klasycznie wykonany talerz o tradycyjnym wykończeniu. Także tu - co okazuje się standardem - mamy małą główkę. Talerz jest suchy, ale sypki i ciemny. Słychać wyraźne "tyknięcie" pałeczki, które jest suche, ale selektywne. Tło wzbudza się do pewnej granicy, której przekroczenie wprowadzi nas… a jakże - w świat crash. I podobnie, jak poprzednicy, sprawdza się dobrze jako crash.
Jako ostatni powędrował na statyw ride Sparkle. Jest to chyba najlepiej wyglądająca blacha z prezentowanej kolekcji. Ślady kucia na ciele mogą wywoływać skojarzenia z iskrami (sparkle). W przypadku tego instrumentu powinno się mówić o talerzu crash z aspiracjami na ride, ponieważ jest to świetna blacha akcentowa, soczysta i pełna. Ma bardzo ciemny charakter i jej charakterystyka przypomina Soft Dry, ale w jeszcze ciemniejszej wersji. Grana delikatnie jako ride jest równie sucha. Rozpędzając się na niej, możemy ją świetnie rozbujać, uzyskując soczysty, ale ciemny, szlachetny szum.
PODSUMOWANIE
Prezentowane talerze ride balansują na granicy ride/crash. Dzięki temu w niektórych stylistykach będą pełnić podwójną rolę. Są to instrumenty przeznaczone do lekkiej i delikatnej gry, ale można na nich bawić się w dynamizowanie pod warunkiem, że uwzględnimy ich szybkie przejście w crash. Dzięki temu na jednym talerzu uzyskamy szybkie akcenty. Fani muzyki metalowej nie będą mieli pożytku z tych blach, ale za to perkusiści grający jazz, fusion, swing, new orlean powinni koniecznie udać się do sklepów i przetasować dostępne modele, ponieważ z racji w pełni ręcznego wykonania będą występować różnice miedzy poszczególnymi egzemplarzami. Zachęcająca powinna być też cena - rozmiary 20" można dostać w okolicach 700 zł.
Dostarczył: Music Media (www.musicmedia.pl)
Test ukazał się w numerze czerwiec 2015