Meinl Artist Concept Models
Niemiecki producent talerzy już dawno przestał oglądać się na konkurencję i obecnie sam wytycza trendy. Jak wiadomo firma bardzo dba o swoich muzyków i stara się nie tylko dostarczać im dobry sprzęt, ale też odpowiednio promować.
Firma Meinl wypromowała już sporą grupę perkusistów. Brzmi to jak zwykłe, proste stwierdzenie, ale weźmy pod uwagę, że czasy są coraz trudniejsze dla muzyków, a mimo to perkusiści Meinl idą do przodu, Co ciekawe, nie są to muzycy (przynajmniej nasza czwórka), którzy nagrywają płytę za płytą z popularnymi artystami i są znani poza światem bębnów. Dlatego tym bardziej docenić trzeba fenomen działania Meinl. Ale starczy już tych laurek, zajmijmy się blachami typu stack, czyli instrumentami, które składają się z dwóch lub więcej talerzy, złożone ze sobą zazwyczaj jeden w drugi (najczęściej mniejszy na większy). Od hi-hatu różni się głównie tym, że obie blachy leżą na sobie nieruchomo. Stack może być wykonany z dowolnie wybranych przez nas blach, według dowolnie wybranego wzorca brzmieniowego, jakiego poszukujemy. Kwestia „tylko” doboru odpowiednich talerzy.
W 2017 roku Meinl wypuścił całą serię stacków, sygnowanych nazwiskami swoich artystów. Dziś przyjrzymy się czwórce: Anika Nilles, Luke Holland, Thomas Lang i Matt Garstka. Oprócz tego ciekawego grona mamy jeszcze instrumenty Benny’ego Greba i Matta Halperna.
JAK PODEJŚĆ DO STACKÓW?
Stack jest instrumentem typowo kontekstowym. Co to oznacza? Ano to, że słuchanie pojedynczych uderzeń bez udziału innych instrumentów nie do końca odzwierciedla faktyczną użyteczność stacka. Dlatego też wybieranie stacka jedynie poprzez suchą próbkę jest naszym zdaniem błędem. Często jest tak, że instrument uderzany solo brzmi świetnie, a uderzany w kontekście, czyli z całym zestawem lub zespołem przestaje być atrakcyjny i użyteczny. Lub odwrotnie, pozorny paździerz może się okazać świetnym instrumentem, gdy wejdzie w miks z pozostałymi pasmami. W związku z tym polecamy odwiedzać sklepy, które dają możliwość przetestowania stacków lub posiłkować się filmami, gdzie prezentowane są właśnie w kontekście.
ANIKA NILLES – DEEP HATS
Anika jest perkusistką, która występuje solowo lub ze swoim zespołem, gdzie cała baza kompozycji zbudowana jest na pracy jej perkusji. Ma silne i mocne uderzenie, ale jej bębny brzmią miękko i ciepło. Taki jest właśnie ten stack. Bardzo piaszczysty i szeleszczący, ciepły i niezbyt agresywny atak jest rozmyty i w porównaniu z pozostałymi prezentowanymi tu stackami jego wybrzmienie jest uzależnione od ściśnięcia blach (co jest akurat dość oczywiste), ponieważ układ blach w tym stacku jest w typie hi-hatu (stąd określenie hats) czyli blachy wnętrzem do siebie, a nie jak zazwyczaj to bywa jeden talerz w drugim lub talerz na talerzu. Nie jest to instrument do mocnych gatunków muzyki. Bardziej sprawdzi się w klimatach fusion, pop, muzyce elektronicznej itp.
Parametry: Dwie blachy o wymiarach 18” cali, wykończenie tradycyjne. Wykute z brązu B20.
LUKE HOLLAND – BULLET STACK
Młody gwiazdor YouTube chciał uzyskać efekt pocisku (bullet). Efekt jest bliski zamierzeniom, ale nie do końca. Jest to stack, jasny, agresywny, o krótkim wybrzmieniu z wyczuwalnym atakiem, przez co nieco ginie charakterystyczny dla tego typu instrumentów szelest. Ten znów jest nieco chaotyczny i krzykliwy. Słychać to szczególnie w miarę luzowania zaciśnięcia. Chociaż, gdy za bardzo ściśniemy obie blaszki, otrzymamy stack tępy i zdławiony. W związku z tym najlepiej, kiedy obie blaszki mają możliwość dość swobodnej pracy, ale bez przesady. Sprawdzi się w wielu gatunkach muzyki, podobnie, jak stack Thomasa Langa, gdzie potrzeba jest konkretnego akcentu o szybkim wybrzmieniu. Ciężko określić to w konkretnych gatunkach muzyki z racji ogólnej funkcji stacków, ale nowoczesne granie z pewnością będzie mieć z tego pociechę.
Parametry: Dwa talerze o rozmiarach 16” cali, baza w wersji tradycyjnej z brązu B20 i włożony w niego błyszczący talerz 12” z brązu B10.
MATT GARSTKA – FAT STACK
Szalony bębniarz Matt Garstka, któremu żadne podziały rytmiczne nie są obce, skierował się w tłustą stronę (fat). Bardzo ciepły i miękki z doskonale wyważonym szelestem stack. Ciemny, ale przy tym wciąż niesamowicie czytelny, bardzo zrównoważony, znacznie bardziej stanowczy od stacka Aniki Nilles. Świetnie brzmi w każdym poziomie ścisku blach. Nazwa doskonale oddaje charakter, ponieważ faktycznie jego brzmienie jest tłuste. Mówiąc obrazowo, o ile w przypadku stacka Aniki można mówić o szufelkach z piaskiem, to w tym przypadku jest to solidna taczka żwiru, sypnięta jednym ruchem na kawał blachy. Jest to też chyba najbardziej uniwersalny ze wszystkich czterech opisywanych tu instrumentów, chociaż wszystko zależy od własnych preferencji.
Parametry: Dwa talerze z brązu B20 w wersji surowej i tradycyjnej o wymiarach 16” i 18”. Talerz 16” to dziurawa płaska china, główką do góry, na którą nakładany jest crash 18" z dziurami.
THOMAS LANG – SUPER STACK
U Thomasa wszystko musi być albo „strong” albo super, stąd nazwa jego modelu. Nazwa, która idzie w parze z jakością. Jest to stack jasny i wręcz agresywny mimo, że jego „stackowy szelest” jest miękki, co świadczy o świetnym doborze blach, wybrzmiewa bardzo krótko. Jego głośność może nie przebija bębenków w uszach, ale można go zaliczyć do stacków o większej mocy. Sprawdzi się doskonale jako szybki akcent i wpisuje się przez to w agresywny, stanowczy i mocny styl Thomasa Langa. Instrument przeznaczony do instrumentalnego progresywnego rocka i metalu, będzie przydatny także w pop, rock, electro, generalnie tam, gdzie potrzebujemy jasnego, szybkiego, ciepłego, krótkiego uderzenia.
Parametry: Dwie blachy o wymiarach 18” cali, wykończenie brillant. Wykute z brązu B10 i B20.
PODSUMOWANIE
Cztery modele stack to bardzo ciekawe instrumenty, które przyjemnie uzupełnią nasze brzmienie, czy to w postaci blachy rytmicznej, czy też szybkich akcentów. Nam najbardziej przypadły do gustu modele Thomasa Langa i Matta Garstki, ponieważ są to stacki najpełniejsze, najbardziej dopasowane, co słychać po jakości szumu. Nie znaczy to jednak, że modele Aniki i Luke’a są złe. Stacki mają to do siebie, że nie są głównymi blachami w zestawie, dlatego wszystko zależy od tego, jak odnajdzie się dany instrument w tym, co gramy. Wszystkie cztery modele, a także wspomniane na początku dwa pozostałe, nieopisywane w niniejszej prezentacji, to wyjście naprzeciw tym, którzy nie za bardzo wiedzą, jak się zabrać za tworzenie stacków. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, żeby samemu poeksperymentować z zestawianiem blach. Póki co mamy fajne, pewne propozycje, które z czystym sumieniem polecamy. Meinl, dobra robota!
Dostarczył: Meinl Distribution (www.meinldistribution.pl)