Poszukiwanie pulsu z T. Łosowskim, Podstawy z Wecklem
T. Łosowski
Dodano: 08.06.2015
Zapraszam do przeanalizowania kolejnej kultowej szkoły. Tym razem - Dave Weckl i "Back To Basic".
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Szkoła została wydana w 1989 roku. Weckl już od czterech lat grał w słynnym Chick Corea Eletric Band, dzięki któremu zyskał światową sławę. Biorąc pod uwagę fakt, że oferta szkoleniowa w tamtych czasach była (delikatnie mówiąc) znacznie skromniejsza, a szkoły na VHS dopiero co wchodziły na rynek - po "Back To Basic" sięgnął wówczas chyba każdy perkusista.
Odpalając szkołę, na początku zobaczymy open solo Weckla, który gra sporo gęstych struktur na świetnie brzmiącym (jak na tamte czasy) zestawie Yamahy Power Recording Custom. Bębny te były wtedy bardzo popularne i praktycznie każdy bardziej znany muzyk miał z nimi styczność.
Steve Gadd (którego szkoły omawialiśmy wcześniej) był prekursorem popularyzacji kociołka 10" oraz używania dwóch bocznych, wiszących floorów. Po latach okazało się, że centralkę miał wykonaną nie z brzozy, tylko z klonu. Tomy wykonane były z brzozy. Werbel to Ludwig - Supraphonic 14" x 5" (blue olive) model. Rozmiary tomów Steve Gadda do dziś są bardzo popularne, a on sam nigdy nie uległ późniejszym modom (głębsze tomy w wersji POWER).
Z kolei Dave grał swego czasu często na Power Recording Custom. Stosował kocioł 8" jako pierwszy tom, co było pewną nowością w branży - podobnie, jak kocioł boczny - 12", zawieszony z lewej strony. Co do blach - novum była mini china 14" na crashu (z prawej strony)… Pamiętam, że kupa młodych perkusistów chciała mieć właśnie takie bębny - z takim ustawieniem. Z perspektywy czasu widzę, że sztuką jest nie ulegać tak do końca pewnym modom, instynktowi stadnemu, tylko szukać swojego brzmienia, stylu… To charakteryzuje wielkich artystów i dojrzałych muzyków. Zawsze powtarzał mi to mój ojciec. Zapytał kiedyś Niemena, czego aktualnie słucha. On mu na to: "Sławek, ja nie słucham niczego. Komponując muzykę nie chcę mieć żadnych obcych wpływów…". Krótko mówiąc, trzeba uważać, aby nie stać się klonem (atak klonów…).
Od razu po wprowadzającym solo, Weckl gra utwór ze swojej pierwszej szkoły (która ukazała się jako pakiet nut z dołączoną kasetą pt. "Contemporary Drummer + One"). Tytuł utworu - "Spur of the Moment". Nawiasem mówiąc, na tej kasecie były nagrane dość fajne utwory w stylistyce fusion (grał John Patitucci, Chick Corea…). Grając z tymi podkładami można było choć trochę poczuć się, jak byśmy grali w Chick Corea Electric Band. Cóż, trzeba było wiele potu i krwi, aby nauczyć się tego bardzo precyzyjnie. Kiedy ćwiczyłem te utwory, nagrywałem moją grę. Po latach widzę, że ta praca nie poszła na marne i sporo mi to dało. Wojtek Olszak powiedział mi kiedyś, że on i Michał Dąbrówka też sporo grali z tych szkół (Wojtek na klawiszach, a Michał na bębnach).
Jako pierwszy przykład audio, nagrałem groove z początkowych taktów utworu "Spur of the Moment". Zwróćcie też uwagę na tzw. odwrotkę w tym groove. Weckl był jednym z prekursorów takiego grania. Podałem wam dość prosty przykład, dzięki czemu łatwiej będzie ten element lepiej zrozumieć, poćwiczyć i wdrożyć.
Teraz kilka słów odnośnie następnej części w tym utworze (moment, kiedy Weckl gra na ride). Hi-hat wtedy mamy na "i". Wielokrotnie pisałem o graniu z dodatkiem "i". W tym wypadku hi-hat grany nogą to podkreśla. Dzięki temu zabiegowi, rytm jest bardziej skoczny i lekki. Dla przykładu - w swingowej muzyce też mamy hi-hat na "i", który bardzo pomaga w tego rodzaju beat'ach.
Nie jest też powiedziane, że musimy grać tylko jeden wariant przez cały utwór. Przykładowo, w tym utworze Weckl zmienia hi-hat - czasami gra na "i", czasami na raz, a czasami gęsto (warto poćwiczyć różne warianty).
Na początku należy znaleźć dobry balans i pewien punkt w pałkach, gdzie trzymane niemal same chcą się odbijać. Jeżeli coś gramy i czujemy, że pałki nie pracują dobrze - trzeba skontrolować chwyt tzn. czy nie trzymamy za blisko lub za daleko i czy mamy dobry balans (czy pałki współpracują z nami, czy też nie). Weckl pokazuje, jak on trzyma pałki - głównie pomiędzy kciukiem, a palcem wskazującym (w późniejszej szkole pt. "Natural Evolution" trochę zmienił swój chwyt - rolę palca wskazującego bardziej przejął środkowy palec). Zwraca uwagę na rolę przestrzeni pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym (jak trzymamy pałki). Brak tej przestrzeni może powodować mocniejsze zaciskanie i usztywnianie palców - co oczywiście jest bardzo niedobre (brak luzu).
Dave mówi też o pracy pozostałych palców - współpracują z przegubem, popychając i wprawiając w ruch pałkę. Są przy tym odpowiedzialne za szybkość. Proponuje takie ćwiczenie - ręce ustawia w system francuski tak, aby pracowały palce. Gra na zmianę w trioli ćwiczenia po trzy uderzenia z każdej ręki, potem po sześć, po dziewięć oraz po dwanaście. Na początku można liczyć w systemie po trzy. Warto też zacząć od "dwunastki", aby ustalić, jaka jest nasza granica tempa. Nie robimy tutaj żadnych akcentów. Pracują głównie palce. Idea tego ćwiczenia to granie na luzie w bardzo szybkim tempie.
Dzięki tym ćwiczeniom usprawniamy palce, co jest bardzo potrzebne przy szybkich jedynkach czy też dwójkach. Później Weckl przechodzi do jedynek i gra je metodą "przyspieszania i zwalniania". Widzimy tutaj, jak dużą rolę odgrywają palce (aby grać to ćwiczenie szybko i sprawnie).
Dave mówi o wzmocnieniu drugiej, słabszej nutki w każdej dwójce. Prezentuje ćwiczenie, o którym wielokrotnie wspominałem - dwójki z akcentami na drugie nuty. Wykorzystuje bardzo dużo dwójek w grze na zestawie i podkreśla, że dwójki muszą być silne - selektywne i zagrane z dobrą artykulacją. Prezentuje też bardzo fajne ćwiczenie - połączenie dwójek i jedynek. Z tym, że jedynki są tutaj akurat dwa razy wolniej. Możemy grać w ósemkach i szesnastkach lub też triolowo. Takie ćwiczenia bardzo usprawniają dwójki.
Paradidle - czyli kombinacje jedynek i dwójek. Paradidle są bardzo fajne do grania na całym zestawie. Na pewnym etapie nauki warto nie ograniczać się do samego werbla, tylko przekładać ćwiczenia werblowe na cały set.
Weckl mówi, aby grając paradidel akcentować pierwszą nutę z prawej i lewej reki. Daje to fajny puls. Reszta nut tworzy akompaniament w dość cichej dynamice. Pomiędzy akcentami a resztą nut muszą być dość spore różnice dynamiczne. Na początku gra na samym werblu, a potem pokazuje, jak używa paradidli na całym zestawie. Grając na zestawie i używając wyobraźni możemy z czasem zmieniać akcenty, wdrażać inne paradidle i ćwiczenia. Wszystko to powoduje, że jesteśmy bardziej sprawni w graniu na całym zestawie.
Weckl zagrał krótkie solo na werblu, gdzie łączył różne flamy - flam pojedynczy, z dwójek, flam accent, flam z paradidla. Przy osiągnięciu pewnego zaawansowania, warto łączyć ćwiczenia. Dzięki tej szkole zmusiłem się do łączenia różnych grup ćwiczeń werblowych. Dave bardzo fajnie to tutaj pokazuje. Flamy są bardzo ważne. Pamiętajmy o tym.
Potem powiedział kilka słów o efekcie tremolo - obie ręce na zmianę uderzają, dociskając leciutko pałki do membrany. Nie trzeba robić tego bardzo szybko, a raczej skupić się na tym, aby pałki mimo docisku dość długo wybrzmiewały. Kiedy traci wybrzmienie prawa ręka, od razu dociska lewa i tak na zmianę, aż do uzyskania efektu ciągłego połączenia dźwięku obydwu pałek - czyli efektu tremolo. W graniu należy kontrolować, aby tremolo nie miało nadmiernego akcentowania (poprzez zmiany rąk) oraz przerw (dziur wynikających z niedociągnięcia pałki do membrany).
Używa ich w wielu sytuacjach muzycznych (nie gra nimi tylko np. szuranego swingu na werblu). Umiejętne posługiwanie się miotłami wspomaga rozwój muzykalności. Dobra droga do nauki gry miotłami to grać nimi wszystko to, co pałkami - czyli jedynki, dwójki, paradidle, flamy… Przy okazji mówi, że woli grać miotłami w wariancie niezbyt rozwartym - wtedy czuje miotły bardziej niż pałki, zwłaszcza, kiedy gra szybkie jedynki i dwójki. W zaprezentowanym utworze swingowym pt. "Again and Again", możemy podpatrzeć, jak pracuje miotłami w wersji szuranej - na werblu oraz grając po całym zestawie.
Następny temat to nogi - w wersji tylko stopa i hi-hat. Przy okazji prezentacji techniki nóg, wspomina kilka słów o siedzeniu. Siedzi bardziej na krawędzi stołka niż na całym stołku (chodzi tu o balans i pracę całego ciała za zestawem). Nie jest dobrze siedzieć za nisko (np. kolana wyżej od poziomu ud) oraz za wysoko. Wypośrodkowana wysokość stołka jest ok. Weckl mówi też, że nigdy nie grał na stopie starą techniką (z tzw. pięty). Gra raczej z palców (pracują całe nogi - z udami itp.). Noga leży na pedale niezbyt blisko łańcucha ani też nie za nisko. Jest to podobna sytuacja z balansem i punktem, jak przy trzymaniu pałek. W taki sam sposób pracuje lewa noga (na hi-hacie).
Prezentuje fajne ćwiczenie - gra ósemki, triole i szesnastki. Proponuje ćwiczyć to na różnych poziomach głośności i w zmieniających się tempach. Hi-hat w tym czasie gra ćwierćnuty.
Tak, jak pałkami uderzamy np. szybką dwójkę z jednej ręki - na zasadzie impulsu i energii na pierwszą nutę, a druga jest z odbicia, podobnie działa to na stopie - robimy taki mikroślizg. Dave podaje pewne ćwiczenie, gdzie gra dwójki na stopie, a rękami grupy po dwa i cztery uderzenia. Możemy grać je na hi-hacie lub też na werblu albo po kotłach.
Dobrym ćwiczeniem jest również samba. Weckl gra fajną sambę na stopie, hi-hacie i cowbellu.
Przy okazji mówi kilka słów o samej centralce. Mowa jest o dziurze z przodu - jeśli ona jest, mamy większy atak. Podpowiada też, aby centralka nie stała na ziemi, tylko by trochę podnieść jej nóżki - tak, aby jej przód był nieco wyżej. W innym wypadku wałek od stopy będzie miał dość daleką drogę do membrany, w którą uderza.
Wspomina też o graniu na dwie stopy - trzeba wyrobić słabszą nogę, aby grała na tym poziomie, co noga sprawniejsza. W wypadku ludzi prawonożnych - słabszą nogą będzie lewa - czyli ta, która spoczywa często bezwładnie na pedale hi-hatu. Warto, aby lewa noga przynajmniej raz na jakiś czas poćwiczyła struktury grane przez prawą nogę i to na pedale od stopy (aby był większy opór).
Mówi tu o dwóch szkołach, które szczególnie pomogły mu w pracy nad koordynacją (poziom bardzo zaawansowany). Główna idea polega na podziale kończyn - przykładowo trzy kończyny grają jakiś ostinatowy beat, a czwarta czyta w tym czasie dodatkowy materiał nutowy. W trakcie pracy kończyny się zamieniają - dodatkowy materiał, który przykładowo graliśmy na werblu, będzie grany teraz przez stopę czy też przez hi-hat. Wspomniane szkoły to Jim Chapin - Advanced Techniques for the Modern Drummer i Gary Chester - New Breed. Przyznaję się, że sam próbowałem ćwiczyć niektóre fragmenty z tych szkół - są naprawdę trudne. Szkoda, że nie mam pięciu żyć… W jednym z nich siedziałbym cały czas na stołku za perkusją i grałbym te rzeczy.
Dave zwraca uwagę, aby nie mieć za nisko werbla i kotłów - wtedy jest daleka droga dla rąk - nie jest dobrze. Fajnie mówi o uderzaniu w blachy - aby nie łoić w nie bezlitośnie, tylko uderzać z luzem i wyczuciem, dokładnie tak, jak uderzamy w werbel czy tomy. W krótkim wywodzie o sobie Weckl mówi, że kiedy miał 12 lat to chciał być najlepszym bębniarzem na świecie. Życie potem zweryfikowało to myślenie (bo jest wielu świetnie grających bębniarzy). Po prostu stara się rozwijać, ćwiczyć, pracować, na ile czas i możliwości mu pozwalają. Wymienia też dość sporą grupę swoich pedagogów, co od razu przywodzi na myśl, w jak olbrzymi sposób rozwinięty jest system edukacyjny w Stanach.
Weckl opowiadając o strojeniu bębnów przyznał, że strojenie jest bardzo indywidualną i osobistą sprawą, a on lubi dość niski strój naciągów. Jeśli naciąg na kotle jest za mocno naciągnięty, brzmienie gdzieś ucieka, a pałki się niewygodnie odbijają. Dlatego lubi małe rozmiary bębnów. Ma małe rozmiary, za to nisko nastrojone. To jest sekret jego brzmienia z tamtych lat. Bębny stroi nie na statywach, tylko każdy tom zdejmuje, kładzie na nodze i osobno stroi dół i górę. Nowe naciągi celowo podkręca na początku w górę, aby się trochę rozciągnęły, popracowały, dopasowały do kotła… Równocześnie delikatnie przyciska ręką lub kciukiem środek membrany. Kiedy już jest dość wysoki ton i znikną wszystkie fałdy - zaczyna stroić poszczególne śruby, schodząc w dół, cały czas obserwując, czy nie pojawiają się fałdy. Kocioł z fałdami na naciągu niezbyt dobrze brzmi.
Końcowy utwór nosi tytuł "Garden Wall". Jest to dość wolna, melodyjna kompozycja ze stylistyki fusion. Nagrałem wam groove ze wstępu utworu. Mamy tu rytm z elementami paradidla, w którym prawa ręka gra często na bellu, lewa gra ghosty na werblu, a hi-hat chodzi szesnastkowo.
Jako ciekawostkę napiszę, że w tym utworze Dave gra przez moment bardzo interesujący groove z rimem. Wykorzystuje w trakcie hi-hat - nogą, drugi hi-hat - prawą ręką oraz ride. Dodatkowo gra na stopie. Rytm jest dość trudny do opanowania, ale robi fajne muzyczno - perkusyjne wrażenie.
Podsumowując - jest to pierwsza szkoła Dave Weckla. W odróżnieniu od szkoły Steve Gadda "In session", która była bardziej "muzyczna" (grał cały band), szkoła Weckla "Back to Basic" jest bardziej "techniczna" - mamy sporo ćwiczeń dla rąk i nóg.
Wiele rzeczy, jak na tamte czasy, było nowatorskich - szczególnie, jeśli chodzi o jego grę partii solowych. Dziś (moim zdaniem) nie warto naśladować wszystkiego w stu procentach. Pewnych rzeczy się już tak nie gra (sam Weckl od tamtego czasu przeszedł mile w rozwoju i dziś gra zupełnie inaczej oraz ma inne brzmienie). Z drugiej strony na pewno część spraw jest aktualnych. Starałem się w miarę wiernie wam to przybliżyć. Na ile propozycje Weckla sprawdzają się dzisiaj? Odpowiedzcie sobie sami. Za miesiąc kontynuacja "Back to Basic" czyli "The Next Step". Potem odpoczniemy od Weckla, aby powrócić do niego po większej przerwie, omawiając kolejne wydawnicze odsłony.
Odpalając szkołę, na początku zobaczymy open solo Weckla, który gra sporo gęstych struktur na świetnie brzmiącym (jak na tamte czasy) zestawie Yamahy Power Recording Custom. Bębny te były wtedy bardzo popularne i praktycznie każdy bardziej znany muzyk miał z nimi styczność.
Steve Gadd (którego szkoły omawialiśmy wcześniej) był prekursorem popularyzacji kociołka 10" oraz używania dwóch bocznych, wiszących floorów. Po latach okazało się, że centralkę miał wykonaną nie z brzozy, tylko z klonu. Tomy wykonane były z brzozy. Werbel to Ludwig - Supraphonic 14" x 5" (blue olive) model. Rozmiary tomów Steve Gadda do dziś są bardzo popularne, a on sam nigdy nie uległ późniejszym modom (głębsze tomy w wersji POWER).
Z kolei Dave grał swego czasu często na Power Recording Custom. Stosował kocioł 8" jako pierwszy tom, co było pewną nowością w branży - podobnie, jak kocioł boczny - 12", zawieszony z lewej strony. Co do blach - novum była mini china 14" na crashu (z prawej strony)… Pamiętam, że kupa młodych perkusistów chciała mieć właśnie takie bębny - z takim ustawieniem. Z perspektywy czasu widzę, że sztuką jest nie ulegać tak do końca pewnym modom, instynktowi stadnemu, tylko szukać swojego brzmienia, stylu… To charakteryzuje wielkich artystów i dojrzałych muzyków. Zawsze powtarzał mi to mój ojciec. Zapytał kiedyś Niemena, czego aktualnie słucha. On mu na to: "Sławek, ja nie słucham niczego. Komponując muzykę nie chcę mieć żadnych obcych wpływów…". Krótko mówiąc, trzeba uważać, aby nie stać się klonem (atak klonów…).
Od razu po wprowadzającym solo, Weckl gra utwór ze swojej pierwszej szkoły (która ukazała się jako pakiet nut z dołączoną kasetą pt. "Contemporary Drummer + One"). Tytuł utworu - "Spur of the Moment". Nawiasem mówiąc, na tej kasecie były nagrane dość fajne utwory w stylistyce fusion (grał John Patitucci, Chick Corea…). Grając z tymi podkładami można było choć trochę poczuć się, jak byśmy grali w Chick Corea Electric Band. Cóż, trzeba było wiele potu i krwi, aby nauczyć się tego bardzo precyzyjnie. Kiedy ćwiczyłem te utwory, nagrywałem moją grę. Po latach widzę, że ta praca nie poszła na marne i sporo mi to dało. Wojtek Olszak powiedział mi kiedyś, że on i Michał Dąbrówka też sporo grali z tych szkół (Wojtek na klawiszach, a Michał na bębnach).
Jako pierwszy przykład audio, nagrałem groove z początkowych taktów utworu "Spur of the Moment". Zwróćcie też uwagę na tzw. odwrotkę w tym groove. Weckl był jednym z prekursorów takiego grania. Podałem wam dość prosty przykład, dzięki czemu łatwiej będzie ten element lepiej zrozumieć, poćwiczyć i wdrożyć.
Teraz kilka słów odnośnie następnej części w tym utworze (moment, kiedy Weckl gra na ride). Hi-hat wtedy mamy na "i". Wielokrotnie pisałem o graniu z dodatkiem "i". W tym wypadku hi-hat grany nogą to podkreśla. Dzięki temu zabiegowi, rytm jest bardziej skoczny i lekki. Dla przykładu - w swingowej muzyce też mamy hi-hat na "i", który bardzo pomaga w tego rodzaju beat'ach.
Nie jest też powiedziane, że musimy grać tylko jeden wariant przez cały utwór. Przykładowo, w tym utworze Weckl zmienia hi-hat - czasami gra na "i", czasami na raz, a czasami gęsto (warto poćwiczyć różne warianty).
Technika rąk
Na początku należy znaleźć dobry balans i pewien punkt w pałkach, gdzie trzymane niemal same chcą się odbijać. Jeżeli coś gramy i czujemy, że pałki nie pracują dobrze - trzeba skontrolować chwyt tzn. czy nie trzymamy za blisko lub za daleko i czy mamy dobry balans (czy pałki współpracują z nami, czy też nie). Weckl pokazuje, jak on trzyma pałki - głównie pomiędzy kciukiem, a palcem wskazującym (w późniejszej szkole pt. "Natural Evolution" trochę zmienił swój chwyt - rolę palca wskazującego bardziej przejął środkowy palec). Zwraca uwagę na rolę przestrzeni pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym (jak trzymamy pałki). Brak tej przestrzeni może powodować mocniejsze zaciskanie i usztywnianie palców - co oczywiście jest bardzo niedobre (brak luzu).
Dave mówi też o pracy pozostałych palców - współpracują z przegubem, popychając i wprawiając w ruch pałkę. Są przy tym odpowiedzialne za szybkość. Proponuje takie ćwiczenie - ręce ustawia w system francuski tak, aby pracowały palce. Gra na zmianę w trioli ćwiczenia po trzy uderzenia z każdej ręki, potem po sześć, po dziewięć oraz po dwanaście. Na początku można liczyć w systemie po trzy. Warto też zacząć od "dwunastki", aby ustalić, jaka jest nasza granica tempa. Nie robimy tutaj żadnych akcentów. Pracują głównie palce. Idea tego ćwiczenia to granie na luzie w bardzo szybkim tempie.
Dzięki tym ćwiczeniom usprawniamy palce, co jest bardzo potrzebne przy szybkich jedynkach czy też dwójkach. Później Weckl przechodzi do jedynek i gra je metodą "przyspieszania i zwalniania". Widzimy tutaj, jak dużą rolę odgrywają palce (aby grać to ćwiczenie szybko i sprawnie).
Dwójki
Dave mówi o wzmocnieniu drugiej, słabszej nutki w każdej dwójce. Prezentuje ćwiczenie, o którym wielokrotnie wspominałem - dwójki z akcentami na drugie nuty. Wykorzystuje bardzo dużo dwójek w grze na zestawie i podkreśla, że dwójki muszą być silne - selektywne i zagrane z dobrą artykulacją. Prezentuje też bardzo fajne ćwiczenie - połączenie dwójek i jedynek. Z tym, że jedynki są tutaj akurat dwa razy wolniej. Możemy grać w ósemkach i szesnastkach lub też triolowo. Takie ćwiczenia bardzo usprawniają dwójki.
Paradidle - czyli kombinacje jedynek i dwójek. Paradidle są bardzo fajne do grania na całym zestawie. Na pewnym etapie nauki warto nie ograniczać się do samego werbla, tylko przekładać ćwiczenia werblowe na cały set.
Weckl mówi, aby grając paradidel akcentować pierwszą nutę z prawej i lewej reki. Daje to fajny puls. Reszta nut tworzy akompaniament w dość cichej dynamice. Pomiędzy akcentami a resztą nut muszą być dość spore różnice dynamiczne. Na początku gra na samym werblu, a potem pokazuje, jak używa paradidli na całym zestawie. Grając na zestawie i używając wyobraźni możemy z czasem zmieniać akcenty, wdrażać inne paradidle i ćwiczenia. Wszystko to powoduje, że jesteśmy bardziej sprawni w graniu na całym zestawie.
Flamy
Weckl zagrał krótkie solo na werblu, gdzie łączył różne flamy - flam pojedynczy, z dwójek, flam accent, flam z paradidla. Przy osiągnięciu pewnego zaawansowania, warto łączyć ćwiczenia. Dzięki tej szkole zmusiłem się do łączenia różnych grup ćwiczeń werblowych. Dave bardzo fajnie to tutaj pokazuje. Flamy są bardzo ważne. Pamiętajmy o tym.
Potem powiedział kilka słów o efekcie tremolo - obie ręce na zmianę uderzają, dociskając leciutko pałki do membrany. Nie trzeba robić tego bardzo szybko, a raczej skupić się na tym, aby pałki mimo docisku dość długo wybrzmiewały. Kiedy traci wybrzmienie prawa ręka, od razu dociska lewa i tak na zmianę, aż do uzyskania efektu ciągłego połączenia dźwięku obydwu pałek - czyli efektu tremolo. W graniu należy kontrolować, aby tremolo nie miało nadmiernego akcentowania (poprzez zmiany rąk) oraz przerw (dziur wynikających z niedociągnięcia pałki do membrany).
Miotły
Używa ich w wielu sytuacjach muzycznych (nie gra nimi tylko np. szuranego swingu na werblu). Umiejętne posługiwanie się miotłami wspomaga rozwój muzykalności. Dobra droga do nauki gry miotłami to grać nimi wszystko to, co pałkami - czyli jedynki, dwójki, paradidle, flamy… Przy okazji mówi, że woli grać miotłami w wariancie niezbyt rozwartym - wtedy czuje miotły bardziej niż pałki, zwłaszcza, kiedy gra szybkie jedynki i dwójki. W zaprezentowanym utworze swingowym pt. "Again and Again", możemy podpatrzeć, jak pracuje miotłami w wersji szuranej - na werblu oraz grając po całym zestawie.
Następny temat to nogi - w wersji tylko stopa i hi-hat. Przy okazji prezentacji techniki nóg, wspomina kilka słów o siedzeniu. Siedzi bardziej na krawędzi stołka niż na całym stołku (chodzi tu o balans i pracę całego ciała za zestawem). Nie jest dobrze siedzieć za nisko (np. kolana wyżej od poziomu ud) oraz za wysoko. Wypośrodkowana wysokość stołka jest ok. Weckl mówi też, że nigdy nie grał na stopie starą techniką (z tzw. pięty). Gra raczej z palców (pracują całe nogi - z udami itp.). Noga leży na pedale niezbyt blisko łańcucha ani też nie za nisko. Jest to podobna sytuacja z balansem i punktem, jak przy trzymaniu pałek. W taki sam sposób pracuje lewa noga (na hi-hacie).
Jedynki na stopie
Prezentuje fajne ćwiczenie - gra ósemki, triole i szesnastki. Proponuje ćwiczyć to na różnych poziomach głośności i w zmieniających się tempach. Hi-hat w tym czasie gra ćwierćnuty.
Dwójki na stopie
Tak, jak pałkami uderzamy np. szybką dwójkę z jednej ręki - na zasadzie impulsu i energii na pierwszą nutę, a druga jest z odbicia, podobnie działa to na stopie - robimy taki mikroślizg. Dave podaje pewne ćwiczenie, gdzie gra dwójki na stopie, a rękami grupy po dwa i cztery uderzenia. Możemy grać je na hi-hacie lub też na werblu albo po kotłach.
Dobrym ćwiczeniem jest również samba. Weckl gra fajną sambę na stopie, hi-hacie i cowbellu.
Przy okazji mówi kilka słów o samej centralce. Mowa jest o dziurze z przodu - jeśli ona jest, mamy większy atak. Podpowiada też, aby centralka nie stała na ziemi, tylko by trochę podnieść jej nóżki - tak, aby jej przód był nieco wyżej. W innym wypadku wałek od stopy będzie miał dość daleką drogę do membrany, w którą uderza.
Wspomina też o graniu na dwie stopy - trzeba wyrobić słabszą nogę, aby grała na tym poziomie, co noga sprawniejsza. W wypadku ludzi prawonożnych - słabszą nogą będzie lewa - czyli ta, która spoczywa często bezwładnie na pedale hi-hatu. Warto, aby lewa noga przynajmniej raz na jakiś czas poćwiczyła struktury grane przez prawą nogę i to na pedale od stopy (aby był większy opór).
Koordynacja
Mówi tu o dwóch szkołach, które szczególnie pomogły mu w pracy nad koordynacją (poziom bardzo zaawansowany). Główna idea polega na podziale kończyn - przykładowo trzy kończyny grają jakiś ostinatowy beat, a czwarta czyta w tym czasie dodatkowy materiał nutowy. W trakcie pracy kończyny się zamieniają - dodatkowy materiał, który przykładowo graliśmy na werblu, będzie grany teraz przez stopę czy też przez hi-hat. Wspomniane szkoły to Jim Chapin - Advanced Techniques for the Modern Drummer i Gary Chester - New Breed. Przyznaję się, że sam próbowałem ćwiczyć niektóre fragmenty z tych szkół - są naprawdę trudne. Szkoda, że nie mam pięciu żyć… W jednym z nich siedziałbym cały czas na stołku za perkusją i grałbym te rzeczy.
Teraz o ustawieniu bębnów
Dave zwraca uwagę, aby nie mieć za nisko werbla i kotłów - wtedy jest daleka droga dla rąk - nie jest dobrze. Fajnie mówi o uderzaniu w blachy - aby nie łoić w nie bezlitośnie, tylko uderzać z luzem i wyczuciem, dokładnie tak, jak uderzamy w werbel czy tomy. W krótkim wywodzie o sobie Weckl mówi, że kiedy miał 12 lat to chciał być najlepszym bębniarzem na świecie. Życie potem zweryfikowało to myślenie (bo jest wielu świetnie grających bębniarzy). Po prostu stara się rozwijać, ćwiczyć, pracować, na ile czas i możliwości mu pozwalają. Wymienia też dość sporą grupę swoich pedagogów, co od razu przywodzi na myśl, w jak olbrzymi sposób rozwinięty jest system edukacyjny w Stanach.
Strojenie bębnów
Weckl opowiadając o strojeniu bębnów przyznał, że strojenie jest bardzo indywidualną i osobistą sprawą, a on lubi dość niski strój naciągów. Jeśli naciąg na kotle jest za mocno naciągnięty, brzmienie gdzieś ucieka, a pałki się niewygodnie odbijają. Dlatego lubi małe rozmiary bębnów. Ma małe rozmiary, za to nisko nastrojone. To jest sekret jego brzmienia z tamtych lat. Bębny stroi nie na statywach, tylko każdy tom zdejmuje, kładzie na nodze i osobno stroi dół i górę. Nowe naciągi celowo podkręca na początku w górę, aby się trochę rozciągnęły, popracowały, dopasowały do kotła… Równocześnie delikatnie przyciska ręką lub kciukiem środek membrany. Kiedy już jest dość wysoki ton i znikną wszystkie fałdy - zaczyna stroić poszczególne śruby, schodząc w dół, cały czas obserwując, czy nie pojawiają się fałdy. Kocioł z fałdami na naciągu niezbyt dobrze brzmi.
Końcowy utwór nosi tytuł "Garden Wall". Jest to dość wolna, melodyjna kompozycja ze stylistyki fusion. Nagrałem wam groove ze wstępu utworu. Mamy tu rytm z elementami paradidla, w którym prawa ręka gra często na bellu, lewa gra ghosty na werblu, a hi-hat chodzi szesnastkowo.
Jako ciekawostkę napiszę, że w tym utworze Dave gra przez moment bardzo interesujący groove z rimem. Wykorzystuje w trakcie hi-hat - nogą, drugi hi-hat - prawą ręką oraz ride. Dodatkowo gra na stopie. Rytm jest dość trudny do opanowania, ale robi fajne muzyczno - perkusyjne wrażenie.
Podsumowując - jest to pierwsza szkoła Dave Weckla. W odróżnieniu od szkoły Steve Gadda "In session", która była bardziej "muzyczna" (grał cały band), szkoła Weckla "Back to Basic" jest bardziej "techniczna" - mamy sporo ćwiczeń dla rąk i nóg.
Wiele rzeczy, jak na tamte czasy, było nowatorskich - szczególnie, jeśli chodzi o jego grę partii solowych. Dziś (moim zdaniem) nie warto naśladować wszystkiego w stu procentach. Pewnych rzeczy się już tak nie gra (sam Weckl od tamtego czasu przeszedł mile w rozwoju i dziś gra zupełnie inaczej oraz ma inne brzmienie). Z drugiej strony na pewno część spraw jest aktualnych. Starałem się w miarę wiernie wam to przybliżyć. Na ile propozycje Weckla sprawdzają się dzisiaj? Odpowiedzcie sobie sami. Za miesiąc kontynuacja "Back to Basic" czyli "The Next Step". Potem odpoczniemy od Weckla, aby powrócić do niego po większej przerwie, omawiając kolejne wydawnicze odsłony.
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…