Warsztaty z T. Łosowskim cz. 3 "Werble i scena"
Ćwiczenie dwójek
Hi hat może być również grany dwa razy rzadziej (jeżeli jest szybsze tempo i męczymy się nadmierną częstotliwością uderzeń.
Warto też popróbować dwójki jedną ręką - prawą...
...lub lewą.
Powyższe ćwiczenia pomagają moim "normalnie" granym dwójkom. Dzięki nim gram sprawniej i mogę je swobodnie wykorzystywać w różnych sytuacjach na całym zestawie. Bez względu na to, czy gram cicho, czy też głośniej - zawsze są selektywne i wyrównane. Nie siada mi artykulacja i nie robią się tzw. "piardy", tzn. jedna ręka gra niby jakąś dwójkę, a druga ręka "siada" i gra coś na kształt pseudo-tremola (uderzenia w werbel przypominające "wesele u Mietka" lub też "mocno zaprawioną w boju" orkiestrę strażacką ze wsi Głucha Dolna...).
TREMOLO - to bardzo fajny efekt perkusyjny, ale trzeba je również osobno poćwiczyć. Bierze się z regularnego i naprzemiennego spuszczania pałek na werbel. Cała sztuka polega na umiejętnym połączeniu lewej i prawej ręki w jedną całość (jakby w jeden ciągły dźwięk) tak, aby było słychać płynny dźwięk, a nie "kuśtykanie" to jednej, to drugiej ręki.
DWÓJKI natomiast są wybijane i musi być tu kontrola palców, mięśni (aby rzeczywiście podnosić, spuszczać pałkę i wykorzystywać odbicie od naciągu tylko na dwa uderzenia!).
Kiedy gramy dwójki na kotłach (bardziej luźnie naciągi), to musimy użyć trochę więcej siły, aby osiągnąć dynamikę taką jak np. na werblu. Na werblu naciąg przeważnie jest mocniej naciągnięty i wystarczy lekko i swobodnie coś zagrać, a pałki zaczynają się fajnie odbijać. Z kotłami jest gorzej. Trzeba włożyć więcej energii grając np. dwójki, aby uzyskać podobny efekt, jak na werblu.
Wysoko nastrojony werbel - nawet przy lekkim uderzeniu pałki w łatwy sposób odbijają się od naciągu - jaskrawy dźwięk i szybki atak {galeria{(fot. 1)} {0}}.
Kocioł z luźną olejową membraną - trzeba użyć więcej energii - pałki gorzej się odbijają niż na werblu {galeria{(fot. 2)} {1}}.
Łączenie ćwiczeń
Otóż warto na tym etapie łączyć je np. w tym samym tempie (różne grupy ćwiczeń w rozmaitych systemach) np.: jedynki z dwójkami, trójki, dwójki i jedynki, wszystkie paradidle, różne grupy flamów, ćwiczenie od 1 do 8 i z powrotem... itd.
W materiale, który zobaczycie na DVD, na początku zaprezentowałem trójki, dwójki i jedynki grane w tym samym tempie. Dobrze uruchomić w tym ćwiczeniu tzw. myślenie triolowe (patrz: nuty - przykład piąty). Hi hat może "stukać" puls. Warto zacząć bardzo wolno i oczywiście włączyć metronom. Zaczynamy od trójek, potem gramy dwójki i z dwójek przechodzimy w jedynki. Z jedynek znowu wracamy na dwójki, a z dwójek z powrotem przechodzimy do trójek... itd.
W ćwiczeniu (od 1 do 8) dla zachowania porządku, należy dwukrotnie powtórzyć jedynki (PL PL). Ósemkę gramy natomiast tylko raz (nuty znajdziecie w drugim numerze pisma).
Trudniejszy wariant tego ćwiczenia to akcenty co cztery uderzenia. Można się do niego przymierzyć w momencie dokładnego opanowania podstawowej wersji (bez akcentów).
Jeżeli podejdziemy do sprawy solidnie to z czasem przyjdzie etap, kiedy bardziej będziemy czuć niż liczyć, że gramy siódemkę lub szóstkę... Wtedy warto spróbować dołożyć akcenty co cztery uderzenia. Możemy tutaj wspomóc się nutami, aby w sposób teoretyczny przeanalizować to ćwiczenie.
W tego typu ćwiczeniach mamy łatwiejsze i trudniejsze "momenty" do zagrania. Np. kiedy gramy wariant z akcentami co cztery uderzenia to łatwiejszymi elementami będą "czwórki" oraz "ósemki". Natomiast w "piątkach" oraz w "siódemkach" czy nawet w "szóstkach", będziemy musieli mieć czujniejszą uwagę. Z kolei w ćwiczeniu z akcentami co trzy uderzenia - swobodnie będzie nam się grało w "trójkach" oraz w "szóstkach", a uważać musimy w "czwórkach", "ósemkach" czy "siódemkach" itd.
W ćwiczeniu z akcentami co trzecią nutę nie powtarzamy dwa razy jedynek na początku.
W zapisie nutowym tego ćwiczenia na końcu zmienione jest metrum na 2/4 (aby wszystko się zgadzało). Proponuję te ćwiczenie często zaczynać od słabszej ręki (lewa?).
Problem polega na tym, że w wielu klubach jest słaba wentylacja, a z kolei na dużych koncertach światła dają tyle ciepła, że bez ręcznika i wiatraka po trzech utworach zamieniasz się w mokrą gąbkę, a szczypiący pot zalewa Ci oczy... Ręcznik, wiatrak i woda to walka o przetrwanie perkusisty podczas koncertu {galeria{(fot. 3)} {2}}. Przyda się też zestaw T-shirtów na zmianę - "mokrość" + pot + przeciąg = choroba. Choroba = spadek formy {galeria{(fot. 4)} {3}}.
Bezcenna jest również woda (najlepiej mineralna niegazowana). UWAGA! NIE Z LODÓWKI - BO ZAŁATWISZ GARDŁO!
Nie licz na to, że organizator wpadnie na pomysł, aby zapewnić Ci ciecz na scenę. Zdarzają się oczywiście pozytywne wyjątki, ale mając na koncie wiele koncertów mogę napisać, że równie często wody dla muzyków nie ma...
Jeżeli sam nie zatroszczysz się o swój komfort pracy (grania) to nie zdziw się, że po pierwszych trzech utworach grać Ci się będzie po prostu coraz gorzej.
Obuwie do grania na bębnach - najlepiej miękkie z niezbyt grubą podeszwą - jest to ważna kwestia, jeżeli chodzi o komfort gry oraz by nie poniszczyć od błota i kamieni pedałów, grając butami codziennego użytku {galeria{(fot. 5)} {4}}. Do tego pamiętaj o niezbędnych akcesoriach. Kluczyk do bębnów zawsze w pogotowiu, latarka - przydatna na scenie - zwłaszcza, kiedy zgasną światła oraz okulary na zmianę - te, które są na spoconej głowie mogą spaść i kiedy ma się np. minus siedem, to bębny i talerze zlewają się w jedną całość? {galeria{(fot. 8)} {7}}
Nie chcę nawet wspominać o "procentach". Absolutną porażką jest używanie alkoholu przed, a nawet po graniu. Zwłaszcza, kiedy jesteś w trasie i w następne dni grasz kolejne koncerty w innych miastach. NIEDOPUSZCZALNE JEST DLA MNIE GRANIE POD WPŁYWEM ALKOHOLU CZY TEŻ INNYCH ŚRODKÓW, które tylko oszukują. Wydaje Ci się wtedy, że fruwasz w obłokach i grasz piękne solówki (gorzej - gdy zostaną nagrane i posłuchasz tego na trzeźwo...). Istnieje oczywiście pokusa, aby po trudnym koncercie się wyluzować i np. wypić co nieco. Pamiętaj jednak, że przegięcie pały z alkoholem, zarwana noc i kac okrutnie się mści następnego dnia. Nie ma ucieczki, nie ma gdzie odpocząć i zregenerować siły (podróż w telepiącym busie do następnego miasta... polskie drogi...), a tam znowu trzeba nosić i rozstawiać graty, no i przede wszystkim na przyzwoitym poziomie zagrać koncert. Przyjdą Twoi fani i Twoi anty - fani (chociażby z ciekawości, albo po to, by Cię nagrać na komórkę i wrzucić na Youtube)... Dzielę się z Wami wiedzą i doświadczeniem, abyście byli czujni i nie popełniali błędów, które potem w fatalny sposób odbiją się na Waszej grze i muzyce. A chodzi przecież o to, żeby Wasza gra pozostawiła na słuchaczach, jak najlepsze wrażenie!
Na koniec - plan koncertu, czyli kolejność utworów i ich oryginalne tempa. Przydaje się to, by ustawić clock przed nabiciem - niezależnie, czy gramy z klockiem, czy bez niego. Plan napisany czarnym markerem na białym tle - aby w nawet słabym oświetleniu był widoczny {galeria{(fot. 6)} {5}}.