DW Collectors
Mamy Wam do zaprezentowania dziś nie lada rarytas? Trzy zestawy serii DW Collectors dostarczone przez szaleńców perkusyjnych z firmy PMI czyli firmy, do której należy się zwracać w temacie owych beczek.
Od razu powiedzieć trzeba, że jeżeli naprawdę poważnie myślicie o grze na bębnach - czy to dla swojej przyjemności, czy tym bardziej w kontekście profesjonalnej sceny to nazwa prezentowanego sprzętu powinna widnieć na Waszej liście dużymi literami. Dlaczego? Lecim!
Pierwszą rzeczą, jaką należy wyjaśnić to fakt obecności trzech zestawów DW Collectors. Niektórym mniej zorientowanym nasunie się pytanie: "A dlaczego nie jeden, no, tudzież dwa zestawy porównawcze?". Pytanie jak najbardziej zasadne, wymagające odpowiedzi bo bez wyjaśnienia tego faktu z dalszą prezentacją ani rusz.
Sprawa jest nazwijmy to "banalnie skomplikowana"... Pan szanowny - John Good czyli wice-szef firmy, a jednocześnie niestrudzony konstruktor kolejnych modeli beczek DW wymyślił sobie różne rodzaje układów warstw korpusów w modelu Collector. Wywiad z Johnem z numeru 3-09 Perkusisty możecie już przeczytać na naszej stronie. W nasze ręce dostały się beczki Collectorsa modelu Maple Standard (to te ciemne - Ebony Stain) oraz dwie hybrydy korpusów VLT, VLX i X-Shell. Jakie różnice są między tymi modelami, oczywiście za wyjątkiem koloru? Chodzi tutaj o układ poszczególnych warstw drewna w korpusach (...). Oprócz trzech zestawów dostaliśmy także dwa nieziemskie werble - Solid i Edge.
Opiszemy je dokładniej na samym końcu. W próbkach dźwiękowych poszczególnych zestawów słyszymy właśnie Solida (sam Solid i Edge są także zaprezentowane - tylko, że na oddzielnych ścieżkach audio). Solid najbardziej pasował nam do trzech zestawów, dlatego wykorzystaliśmy go jako punkt wyjścia. Co do Edge, no cóż, werblem tym możemy spokojnie pakować na siłowni, ponieważ ta hybryda mimo swojego kruchego wyglądu jest naprawdę ciężkim sprzętem, jego ciężar idzie w parze z potężnym brzmieniem. Zacznijmy jednak od bębnów.
I. BĘBNY
Bębny spakowane w kartony wylądowały w naszym studio na długo przed nagraniami. Wstawiliśmy je do pomieszczenia, gdzie przyzwyczaiły się do warunków tam panujących (wilgotność, temperatura), co w obecnej aurze epoki lodowcowej jest rzeczą, którą każdy z Was powinien próbować robić. Jeżeli wchodzicie do studia, postarajcie się jak najszybciej wstawić tam bębny, rozstawić je nastrojone. Bębny świeżo z transportu są gwarancją inwektyw z ust odpowiedzialnego realizatora nagrań. Godzina-dwie to za mało.
Ustalacie datę nagrań to zapytajcie pana "gałkowego", czy możecie gary wcześniej chociaż postawić gdzieś w kącie, to ważne. W naszym przypadku trzy zestawy dumnie rozstawione czekały na swoją kolej w pomieszczeniach studyjnych. Naciągi na bębnach to firmowe DW, zrobione przez gigantów Remo. W odróżnieniu od wielu naciągów firmowych te na DW są godne zaufania i swobodnie możemy z nich korzystać. W skład każdego zestawu wchodzi także estetyczne pudełko z wszelkiego rodzaju gadżetami takimi, jak: płytka instruktażowo- -zapoznawcza, ściereczka, zapasowe śruby, naklejki, zestaw zawodowych kluczy - bardzo przyjemnie. Pamiętajcie o jednym - nie mamy w zestawie hardware! Są to same beczki, które musimy zawiesić na czymś konkretnym.
Zdradzić możemy już w tym miejscu, że tej klasy bębny wymagają solidnego wsparcia (polecamy szeroką gamę "hardych warg" firmy DW). Mieliśmy już dziesiątki zestawów u siebie i bezsprzecznym faktem jest to, że już przy samym otwieraniu bębnów z pudełek widać klasę firmy lub też klasę zestawu. Oczywiście, nie dotyczy to bębnów robionych na zamówienie tylko zestawów, które możemy nabyć w rodzimym sklepie (a mamy u nas kilka naprawdę fachowych miejsc - polecamy rubrykę "Sklepy muzyczne") lub bezpośrednio u dystrybutora. DW trzyma fason, jak mało kto. Tyle pierwsze wrażenie. Konstrukcja i rozstawienie Pod kątem wizualnym DW to przede wszystkim charakterystyczne lugi.
Wspomniany pan "Jan Dobry" przykłada też dużą wagę do jak najmniejszego obciążania korpusów wszelkiego rodzaju śrubkami. Dlatego zacznijmy od góry tomu. Obręcze Die Cast, rzecz jasna, do tego Suspension Tom Mount czyli specjalne mocowanie tomów tak, by nie obciążać korpusów oraz nie wywierać zbyt dużego nacisku na lugi. Kiedy wyprowadzimy siarczysty cios w stronę tomu jego wibracje nie mogą być sztywno hamowane przez system mocowania, dlatego właśnie John i spółka wpadli na takie usprawnienie.
Wspomniane lugi (dotyczy to też obręczy) mamy w wersji chromowanej. Dostępne są jeszcze 4 inne standardowe wykończenia, łącznie ze złotym. Nasze zestawy są pozbawione dziur w centralkach do mocowania tomów. Bardzo użyteczną rzeczą jest firmowa poduszka tłumiąca centralkę. Bywa, że wpychamy do środka wszelkiego rodzaju tłumiki od koców i poduszek po kury, kaczki i worki z cementem, co nie zawsze wpływa na estetykę, szczególnie, gdy gramy w miejscu, gdzie zależy nam na wyglądzie z klasą (dbajcie o swój wizerunek, nie każdy na publice musi wiedzieć dlaczego z tego wielkiego bębna wystaje snopek słomy - "je się oczami", co dotyczy szczególnie poważnych firm, a te jak wiadomo płacą za sztukę nieźle).
Tym bardziej w przypadku naszych szykownych DW głupio by było tłumić takie bębny waciakiem dozorcy. Poduszka przytwierdzona do dolnej części centralki wygląda estetycznie i co najważniejsze spełnia swoje zadanie. Każdy z naszych zestawów składa się z czterech tomów 10-12- 16 oraz dużej centrali 22 na 18.
Jeżeli chodzi o montowanie bębnów, przestrzeni lat rozkaprysiliśmy się znacznie i każda szarpanina jest kwitowana wiązanką słowną, która swoim natężeniem zmieniała odcień bębnów. Tym razem niczego takiego nie miało miejsca, gładko, swobodnie i przede wszystkim stabilnie. Kolory, jakie mamy, to wspomniane Ebony Stain, Black Swirl (to te a?la perłowe) oraz Ruby Glass. W przypadku DW ilość wykończeń na pewno zadowoli każdego wybrednego bębniarza. Nasz Maple Standard to w pełni bębny klonowe, bębny o klasycznym ułożeniu słojów. Bębny Ruby Glass to kombinacja układu VLT (dwa mniejsze tomy) oraz X-Shells (dwa duże tomy i kopniak), Black Swirl to podobna kombinacja, co Ruby - z tym, że centrala jest zasadniczo ciemniejsza, gdyż jest to układ VLX. Nie ma chyba sensu dokładniejsze rozpisywanie się, który układ jak się prezentuje. W tym celu odsyłamy do strony producenta www.dwdrums.com.
Różnice w brzmieniu są tak niewielkie, że naprawdę tylko kapryśny bębniarz będzie doszukiwał się decydujących różnic. Bębny prezentują taką klasę, że jednego dnia spodobają nam się X a drugiego Standard - o tym jesteśmy przekonani! Oczywiście, różnice są, ale naprawdę pamiętajmy, z jakimi beczkami mamy do czynienia. "Ślepy test" zweryfikowałby to bez cienia wątpliwości.
Ostatnimi czasu spotykaliśmy się z opiniami krzywdzącymi firmę, że zdarzają im się kiepskie modele w kontekście krzywizn i niedoróbek. Możliwe, że bywa i tak, choćby z racji tego, że ręczna robota DW ma w sobie czynnik ludzki, jednak należy oddać DW, co królewskie, ponieważ nasze trzy zestawy (wątpliwym jest, by zostały one dostarczone specjalnie z myślą o naszym teście) są w idealnej kondycji, bez najmniejszych uszczerbków. Lubujemy się w wynajdowaniu i wytykaniu błędów (co kwitujemy szyderczym śmiechem), tym razem musieliśmy zastosować technikę francuską i wywiesić białą flagę? Zero uchybień.
Strojenie
Każdy z bębnów posiada tzw. Timbre Note. Pamiętać należy, że nie chodzi tu o to, jak dosłownie powinniśmy nastroić nasz tom. Jest to informacja, w jakim dźwięku rezonuje dany korpus (John robił to uderzając po prostu palcami), co pozwala nam skonfigurować odpowiedni zestaw i wyszukać satysfakcjonujące nas interwały stroju. Przyznajemy, że metoda ta sprawdza się. Kręciliśmy śrubami dość dużo, sprawdzając poszczególne interwały (stroiliśmy zarówno klasycznie do piana, jak i autorską metodą rezonansową Pawła Sapiji).
Jeżeli chodzi o pracę śrubami to czy w ogóle powinniśmy wspominać, że nie mieliśmy żadnego problemu? Śruby stawiają opór miarowo, co pozwala nam na szybsze skręcenie naciągu palcami do równej bazy wyjściowej pod kluczyk. Podsumowując - bębny współpracują, że aż miło. Szeroki zakres możliwości strojenia pozwala przystosować zestaw do naszych potrzeb bez strat jakościowych.
Brzmienie
Jak wspomnieliśmy wcześniej, bębny są do siebie bardzo podobne. Każdy z trzech zestawów charakteryzuje bardzo wysoka dynamika. Tomy odzywają się zarówno, gdy uderzymy w nie bardzo lekko, jak i wtedy, gdy wykonamy niszczący cios zza ucha. Bardzo przyjemne pasmo charakterystyczne dla wysokogatunkowego klonu. Występuje duża spójność w zestawie mimo, że przy modelu Black Swirl nie robiliśmy dziury w naciągu rezonansowym centrali. Jak słychać na próbkach (przypominamy, że są one czystym, nieobrobionym sygnałem, bez najmniejszego miksu) otrzymaliśmy przez to dużą, szeroką centralę, doskonałą do ciężkiego Sabbathowego groove?u. Wśród taktowców najbardziej przypadł nam do gustu ten z zestawu Ebony. Wspaniały, wyraźny atak z wyczuwalną głębią bębna. Centralka niemal idealna chciałoby się rzec i jedyną weryfi kacją jej przydatności jest po prostu gatunek granej przez nas muzyki. W swojej klasie jest to obecnie z pewnością jedna z lepszych centralek. W przypadku bębnów czerwonych, gdzie centrala jest modelu X-shells czuć lekką utratę szlachetności i odrobinę brudu, jednak i tu wielu bębniarzy w ciemno chciałoby mieć taki sprzęt pod nogą. Brzmienie zestawu jest ciepłe, otwarte i dające szerokie możliwości dla realizatora. Jedyną wadą (dla niektórych zaletą) może być fakt, że nie są to bębny głośne. Bębny z korpusami VLT miały nieco mniejszy atak w porównaniu ze zwykłym Maple.
Także w przypadku Black Swirl mieliśmy słynny problem z jęczącą czternastką. Bęben ten wymagał bardzo dokładnego strojenia, eliminującego nieprzyjemny ogon. W przypadku studzienki w drugim zestawie, będącej również konstrukcją X-shell problemu tego absolutnie nie było.
Podsumowując, mamy tu soczyste, pełne brzmienie o olbrzymiej dynamice w niesamowicie spójnym zestawie, który dodatkowo doskonale sobie radzi w różnym stroju. Duży komfort będący konsekwencją wspomnianej dynamiki. Gdy siedzimy za tymi bębnami to po prostu czujemy, że gramy. Ciepły sound doskonale wykonanych bębnów.
II. WERBLE
W dzisiejszym teście przyjrzymy się również bliżej instrumentom, często określanym jako "serce zestawu" ze względu na kluczową rolę, jaką pełnią w perkusji. Na warsztat weźmiemy dwa werble z serii Collector?s, w których zastosowano nowatorskie i bardzo śmiałe rozwiązania technologiczne. Pierwszy z nich to Super Solid Shell 14x5,5", którego korpus wykonany jest w całości z jednego kawałka drewna, w tym przypadku z klonu. Drugi natomiast to mniejszy - 12x6 werbel z serii Edge, o hybrydowym połączeniu dwóch, wydawałoby się niemożliwych do połączenia, materiałów - mianowicie klonu i mosiądzu.
Super Solid Shell 14x5,5"
Werbel ma naturalne wykończenie, korpus pokryty jest tylko warstwą matowego lakieru. Zastosowane w tym modelu chromowane, okrągłe lugi, wspólne dla obu obręczy typu "triple flanged" o grubości 2,3mm, to hardware charakterystyczny dla większości instrumentów ze stajni DW. W werblu umiejscowiono aż cztery otwory wentylacyjne, by tak "sztywny" korpus lepiej oddychał. Ogólne wrażenie wizualne jest bardzo przyjemne - tradycyjny, w zasadzie niczym nie wyróżniający się, drewniany werbel. Dopiero, gdy zajrzymy do środka zauważymy, że jest to nietypowa konstrukcja.
Korpus o grubości 3" posiada pierścienie wzmacniające, których krawędzie ścięte są pod kątem 45 stopni. Całość, co istotne - łącznie z pierścieniami, wykonana jest z jednego kawałka północnoamerykańskiego selekcjonowanego klonu. Pierwsze wrażenia brzmieniowe, to w sumie mało zaskakujący typowy ciepły, jasny i okrągły sound klonu. Zadziwiający jest jednak ogromny zakres dynamiczny Solid Shell?a. Sprężyny doskonale odzywają się przy najcichszym piano, "ghosty" są artykułowane precyzyjnie niczym w werblu marszowym. Brzmienie jest bardzo szerokie i otwarte, przy każdej dynamice świetnie czuć "pracę" korpusu, z ciepłym przydźwiękiem.
Zaskakuje także głośność, która jest zdecydowanie większa od typowych werbli drewnianych, nie należących przecież do najgłośniejszych. Z pewnością jest to zasługa potężnego korpusu. Strojenie nie przysporzyło nam żadnych kłopotów, w zasadzie po paru obrotach klucza uzyskujemy satysfakcjonujące brzmienie. Także zakres wysokości stroju jest bardzo szeroki i werbel ma swój charakter faktycznie przy każdej wysokości. Jednak naszym zdaniem najlepiej prezentuje się w średnim oraz średnio niskim stroju, gdzie jego ciepły, soczysty przydźwięk nie dominuje, zwłaszcza grany z rimshotem. Werbel ten z pewnością znajdzie zastosowanie w wielu gatunkach muzycznych, potrafi zagrać bardzo ciepło i szlachetnie, ale także głośno i przeszywająco, co daje możliwości zastosowania w przeróżnych sytuacjach muzycznych, od akustycznego "głaskania" po rockowe "wbijanie gwoździ".
Edge 12x6"
Model ten posiada hybrydowy korpus stworzony z trzech pierścieni: dwóch zewnętrznych, wykonanych z mosiądzu pokrytego warstwą polerowanego chromu oraz wewnętrznego z dziesięciu warstw klonu, w kolorze matowego grafitu, spod którego widoczne są słoje drewna. Podobnie, jak we wcześniej omówionym werblu, zastosowano tu tradycyjny hardware DW. Wyjątkiem jest mechanizm sprężyn, który oprócz bardzo wygodnej maszynki typu "throw-off", posiada trójstopniową regulację napięcia sprężyn w drugiej części uchwytu, do którego zamocowano nylonowy pasek sprężyn. Pozwala to w bardzo poręczny i szybki sposób na zmianę barwy werbla w trakcie grania.
Brzmienie Edge jest bardzo nowoczesne. Ma jasny charakter i dość ostry, skupiony atak. Ton nie jest zbyt otwarty i szeroki, ale posiada ogromne "ciało", które proporcjonalnie odzwierciedla jego ogromna waga. Jak na werbel o tak niewielkich wymiarach jest bardzo głośny i ma doskonałą projekcję. Sprawdzi się nie tylko jako efekt, ale także śmiało może służyć jako główny werbel w zestawie.
Wybrzmienie jest wyrównane i dość krótkie, bardziej odzywa się w nim lekkie metaliczne "jęknięcie" niż głęboki i drewniany "oddech". Strojenie także jest banalnie proste, werbel zachowuje swój specyficzny charakter przy każdej wysokości, nawet przy bardzo wysoko nastrojonych naciągach, ma dużo ciała ze słyszalną "masą" korpusu.
Werbel łączy w sobie wszystko, co najlepsze z drewna i metalu. Finalnie nie jest on tak plastyczny, jak wcześniej omówiony Super Solid, mimo to jak na instrument o tych wymiarach oferuje ogromne możliwości barwowe. Jego nowoczesny temperament predestynuje go raczej do gatunków typu hip-hop, r&b, wszelkiej odmiany energicznej elektroniki czy fusion, ale też doskonale poradzi sobie w rockowych klimatach.
Podsumowując, omówione modele to najwyższa półka instrumentów, stąd nikogo nie zaskoczy stwierdzenie, że absolutnie nie znaleźliśmy niczego, do czego moglibyśmy się przyczepić. O ewentualnym wyborze decydowałyby w naszym przypadku tylko subiektywne upodobania i preferencje. Mimo dość zaporowej ceny, stawiającej modele Super Solid i Edge poza zasięgiem większości bębniarzy, to jak najbardziej uczciwie musimy przyznać, że obydwa modele warte są każdej złotówki z proponowanej przez producenta ceny.
III. PODSUMOWANIE
Stwierdzenie, że firma PMI zrobiła nam olbrzymią przyjemność dostarczając tak wysokiej klasy instrumenty będzie wręcz banalne. Mieliśmy przyjemność obcowania z fenomenalnie wykończonymi instrumentami o niezwykle szlachetnym brzmieniu. Profesjonalizm i fachowość bije od tego sprzętu na dystans.
Niemal w każdym elemencie widać zaangażowanie i dokładnie przemyślane działanie konstruktorów. Jeżeli chodzi o werble to wszystkie osoby, które miały do czynienia podczas niniejszej prezentacji z tym sprzętem przeżywały dylemat z kategorii "który?". Oba są świetnymi instrumentami i różnica brzmieniowa między nimi skłania do tego, by mieć... je oba! Wśród trzech zestawów Collectorsa wyróżnić na pewno należy standardowy Maple, który to oprócz doskonałej jakości wykończenia ma brzmienie ograniczające się do tego, co niezbędne w tego typu konstrukcji. Nie oznacza to oczywiście, że dwa zestawy są słabe. Nic z tych rzeczy.
O tych bębnach nie można powiedzieć nawet, że są dobre. To są bębny bardzo dobre! Wielkie gratulacje dla posiadaczy tych modeli, ponieważ mają w swoich rękach narzędzie, które daje nam możliwość swobodnego tworzenia najlepszych groove?ów, jakie jesteśmy w stanie zagrać.
{podsumowanie Zestawy DW Collectors wykazują bardzo duże podobieństwo więc niniejsza ocena jest oceną zbiorową. Są to sety wykonane wręcz perfekcyjnie i z zastosowanie innowacyjnych patent w niemal każdym elemencie bębnów. Na uwagę zasługuje również wyjątkowe brzmienie, w którym wyraźnie słychać drewno beczek (w tym przypadku klon). DW Collectors niestety są zestawami drogimi, ale cena idzie w parze z niespotykaną jakością.}