Zestaw Ddrum D2
Firma ddrum do niedawna kojarzona była głównie ze słynnymi triggerami. Obecnie koncentruje się głównie na zestawach akustycznych wciągając w swoje szeregi co raz to bardziej znane nazwiska.
Ostatnim nabytkiem firmy jest Vinnie Paul, który wydawałoby się, że do końca życia będzie grał na Pearl. Generalnie ddrum koncentruje w swoich szeregach bębniarzy o konkretnym ciosie (Mike Terrana, Travis Barker, Carmine Appice). Tak jak większość producentów bębnów tak i ddrum ma w swojej ofercie zestawy profesjonalne, pół profesjonalne jak i komplety bębnów dla zupełnych żółtodziobów.
Firma FX-music, oficjalny dystrybutor ddrum w Polsce, zdecydowała się na wysłanie do testów właśnie taki zestaw. Ddrum D2 to bębny przeznaczone dla zupełnych nowicjuszy. Zasadniczo można pokusić się o stwierdzenie, że są to garnki dla ludzi którzy nie potrafią jeszcze zupełnie grać a chcą postawić pierwsze kroki w tym fachu bojąc się zainwestowania większej ilość gotówki. Dlatego tez osoby mające dłuższy staż gry nie powinny być zainteresowane niniejszym testem. Bębny są w cenie ok. 1500 i po zakupie są gotowe do gry ponieważ w komplecie są zarówno stołek, blaszki i pałeczki. Analizując zestaw trzeba mieć wiele aspektów na uwadze. Przede wszystkim nie spodziewajmy się że za taką cenę otrzymamy mega-wypasione bębny z najwyższej półki, czy chociażby ze średniej. Stanowczo nie. Ich przeznaczenie jest jasne - "pograj sobie synu na tych bębnach, jak ci się nie znudzą to pomyślimy o Dominionie".
Pierwsze wrażenie
D2 przyszły w dwóch paczkach kompletnie rozkręcone na części pierwsze. To dobrze. Mieliśmy przez to możliwość wczuć się w rolę młodego nowicjusza, który dostaje bębny i musi sobie z nimi poradzić od podstaw. Rozstawianie D2 jest dobrą szkołą. Bębny dość leniwie współpracują i nie ma w nich zbyt dużych udogodnień. Pierwszy i podstawowy wniosek to natychmiastowa zmiana naciągów, szczególnie bębna centralnego. Zwróćcie uwagę na próbki dźwiękowe. Porównajcie centralę do tomów. Różnica jest wyraźna jednak spowodowana głownie faktem, że naciąg na centrale był tak koszmarny, że musieliśmy od razu go wymienić. Dlatego też na testach obijamy Remo Ambasador. Słyszycie zatem różnicę w samej istocie brzmienia bębnów. Naciągi tomów dawały też dużo do życzenia co odbiło się na jakości nagrań ponieważ nie udało nam się w końcu ich precyzyjnie nastroić mimo, że daliśmy im czas na osadzenie się na tomach. Do brzmienia jeszcze wrócimy. Przejdźmy dalej do budowy zestawu. W pakiecie mamy kilka dodatkowych śrub zarówno do centrali jak i tomów. Centrala ma wysuwane nóżki co pomoże nam znaleźć odpowiedni kąt ustawienia bębna.
Hardware
Tutaj musimy być w tej kwestii bezwzględni. Statyw pod blachę jest zdecydowanie najsłabszym ogniwem całego hardware?u. Jest mały, delikatny i nie ma osłonki na czubku czyli zakładamy blachę na gołą śrubę co jest pierwszym krokiem do zrobienia sobie na talerzu keyhole?a. Statyw pod hi-hat również do potworów nie należy. Dość delikatne nóżki i składany trzpień nie są za bardzo stabilne, ale powtórzę po raz kolejny i nie ostatni. Dla kompletnego laika to nie powinno być przeszkodą. To samo z werblem. Nasz redakcyjny kolega Piotr Pniak znany z piekielnie konkretnego uderzenia złamał swego czasu statyw pod werbel dlatego też statywu z testowanego zestawu nawet bym mu nie pokazywał.
Zdecydowanie najlepiej prezentuje się łańcuchowa stopka. Oczywiście bez platformy, ale bardzo prosta do złożenia i dość stabilna. Kopniaki na niej wychodzą dość swobodnie i nie męczą nogi. Jak wspominaliśmy dołączono również stołek. To dobry pomysł ponieważ młody adept będzie miał możliwość dostosowania sobie wysokości siedziska, a nie siedzenia na narzuconej mu wysokości stołka z kuchni lub podkładania sobie starej encyklopedii. Pomijam już fakt, że taki Gene Hoglan za długo by na tyn siedzisku nie posiedział...
Montowanie tomów będzie kosztowało użytkownika trochę wysiłku. Chodzi o to, że rurka holderu wchodzi w tom, w którym to zamontowany jest swobodny zacisk dociskany tradycyjnie śrubą. W nim tkwi cały szkopuł. Jest on umieszczony w środku wejścia dość swobodnie co znaczy, że w momencie nakładania holderu wisi sobie pomimo faktu, że śrubę zaciskową mamy odkręconą. Rezultat jest taki, że zacisk ten opada blokując nam włożenie holderu. Troszkę trzeba się z nim pogimnastykować.
Po złożeniu zaprezentowały nam się estetyczne garnki o wymiarach 22"x18", 10"x8", 12"x9" i 16"x14". Celowo tutaj pomijamy opis dołączonych blach ponieważ z takim dziwadłem nie mieliśmy nigdy do czynienia...Nie zamieściliśmy także próbek dźwiękowych ponieważ kwalifikują się one bardziej na powieszenie na ścianę, a niżeli funkcjonowanie w zestawie. Z uporem maniaka przypominam jednak o przeznaczeniu testowanych bębnów.
Brzmienie
Nadszedł czas ostukiwania bębnów. Tak ja wspomnieliśmy wcześniej zdjęliśmy firmowy naciąg z centrali i założyliśmy coś zdecydowanie konkretniejszego. Naciągi na tomach pozostały firmowe stąd tez duże problemy ze strojeniem. Zwróćcie uwagę na próbkę brzmienia, w której perkusista gra na całym zestawie używając wszystkich tomów. Trzeba przyznać, że nie jest aż tak źle jakby można się było spodziewać po bębnach za tę cenę. Nie leżą może za bardzo pod mikrofonami szczególnie w momencie gdy gramy tomy pojedynczo jednak w całości daje się coś z nich wydobyć. Zdecydowanie najlepszy z całej ekipy jest "kopniak". Być może jest to spowodowane zmianą naciągu co prawdopodobnie zrobi dobrze pozostałym bębnom. Wymiary 22x18 sprawdzają się i realizator nie będzie miał większych problemów gdy będziemy nagrywać nasze pierwsze demo lub gdy sami będziemy ukręcić sobie jakiś sound.
Werbel po założeniu ringu tłumiącego również jako tako daje radę. Dlatego też tylko takie próbki brzmienia werbla umieściliśmy na płycie ponieważ bez ringu werbel jest delikatnie mówiąc zwykłą puszką. Wśród tomów najgorzej spisuje się floor. Być może konfiguracja 10>12>16 nie jest do końca trafiona i lepiej byłoby się skupić na 14 calach. Mimo dość wątpliwej jakości naciągów tom 12 wykazuje wyraźne oznaki potencjału brzmieniowego. Jest to tym bardziej zaskakujące, że w nisko budżetowych zestawach właśnie tomy 12 calowe sprawiają najwięcej problemów. Korpusy zbudowane są z dziewięciu warstw bardzo jasnego mahoniu. Najlepiej zestaw sprawdza się gdy gramy proste groove?y - stopa z werblem. Korzystamy wtedy z jego najlepszych elementów. Tak tez prawdopodobnie będzie w przypadku użytkowników którzy będą na d2 uczyć się gry.
W próbkach dźwiękowych całego zestawu widzimy bardzo duży rozrzut brzmień poszczególnych instrumentów. Jesteśmy przekonani, że po założeniu dobrych naciągów i mimo wszystko lekkim wytłumieniu poszczególnych tomów bębny zagadają lepiej. Podczas nagrań zdjęliśmy przedni naciąg centrali co pozwoliło nam lekko ją wytłumić oraz mieć lepsze dojście z mikrofonem.
Podsumowanie
Zestaw Ddrum d2 to bębny dla początkujących. Atutami są centrala i werbel. Zdecydowanym minusem jest wytrzymałość. O ile brzmienie zestawu wśród bębnów z takiej grupy jest w miarę zadowalające to jego stabilność budzi lekkie wątpliwości. Młodzi perkusiści dostaną solidną szkołę jeżeli chodzi o montowanie sprzętu, a brak doświadczenia może przyczynić się do szybkiej destrukcji wielu elementów. Chodzi tu głównie o hardware. Tak więc zakup tych bębnów do miejsc w stylu "mdk? gdzie będzie wielu użytkowników, nie jest do końca dobrym pomysłem. Lepiej troszkę dorzucić i zakupić model Diablo. Podsumowując dalej, kolejnym plusem są tu dodatkowe rzeczy w postaci fajnego pokrowca do pałek (i pięciu kompletów maczug w nim się znajdujących) oraz stołka.
O blachach wolimy tu jednak nie wspominać chociaż mimo ich kompletnej beznadziejności perkusista będzie miał przynajmniej w co uderzyć, a nie machać na sucho. Daleko tym bębnom do nisko budżetowych bębnów Tama Imperialstar czy choćby Pearl Target o Stage Custom Yamahy nie wspominając jednak zobaczmy tu na cenę. W niektórych przypadkach d2 jest dwa razy tańszy! Do tego od razu po rozstawieniu jest gotowy do gry. To niewątpliwy atut. Sam fakt możliwości zakupu gratów za naprawdę niską cenę w celu samego przekonania się czy będę grał na bębnach czy nie jest nie lada wygodą. Nie zapominajmy jak to jeszcze parę lat temu w celu postawienia pierwszych kroków kupowano stare rozklekotane Polmuzy. Wielu zaczynało na tragicznych Power Beat, które nieraz kosztowały więcej niż d2 lub też na Amati, które brzmiały dopiero po solidnej przeróbce. Tutaj mamy przyjemny i estetyczny, gotowy zestaw za bardzo niską cenę. Znak czasów. Idziemy do sklepu i niemal od ręki bierzemy sobie bębenki, nie nadszarpując mocno przy tym budżetu.
Pamiętajmy tez by kupić nowe naciągi i wytłumić tomy, od razu będzie lepiej. Próba zestawienia tych bębnów z jakimiś "rakietami" Ddrum, Premiera, Yamahy czy Sonora jest oczywiście bez sensu dlatego też mankamenty wypisane powyżej pomimo, że są niedopuszczalne w zestawach choćby pół profesjonalnych, naszym zdaniem mieszczą się w granicach wytyczonych przez najniższe formuły bębnów. Takie zestawy też są potrzebne.
Naprawdę trudno powiedzieć, że d2 to dobry zestaw... szczególnie w momencie gdy postawimy koło niego smoka w postaci Dios Elite czy kosmicznego Diatona. Jednak z drugiej strony, jeżeli zastanawiasz się czy chcesz grac na bębnach lub zastanawiasz się czy twój dzieciak chce grać na bębnach to śmiało możesz uderzyć do sklepu i kupić sobie tę perkusję.
{podsumowanie SPECYFIKACJA
Korpusy: 9 warstw mahoniu
Rozmiary: tomy - 10x8 i 12x9, floor tom - 16x14, centrala 22x18, werbel 14x5,5
Hardware: statyw pod werbel, hi hat, statyw prosty, pedał
Dodatki: Pokrowiec z pięcioma kompletami pałek, stołek, talerze - hi hat 14", crash 17"}
Zdjęcia: Łukasz Rygało