Talerze Paiste Signature Precision
Słynna seria Paiste Signature pozostaje dla wielu perkusistów wciąż nieosiągalna ze względu na zabójcze ceny talerzy. Firma zorientowała się w tym temacie i postanowiła coś zaradzić. Tak powstała seria Precision.
Podstawą powstania serii Precision jest właśnie udostępnienie muzykom talerzy o nieco bardziej przystępnych cenach, ale o tej samej jakości wykończenia i podobnych walorach dźwiękowych, co linia Signature. Nie łudźmy się jednak, że dostaniemy talerze w cenie chociażby podobnej do doskonałej serii Alpha. Jakość wykonania i surowiec wykorzystany do budowy Precision mają swoją cenę i talerze wciąż będą jedynie westchnieniem dla wielu perkusistów. Cena Precision to okolice cenowe serii 2002, czyli za talerz 16 cali będziemy musieli wyłożyć coś około ponad 900 złotych. To i tak taniej o jakieś 300 PLN w porównaniu do zwykłych Signature, ale wciąż diabelnie dużo. Warto więc się przyjrzeć, co otrzymamy za taką cenę, ponieważ możemy być tutaj naprawdę bardzo wymagający. Blaszki Signature znajdziemy w zestawach wielu uznanych perkusistów, w tym Tico Torresa, a także Nico McBraina, Mikkey’a Dee, Danny’ego Careya, Tommy’ego Aldridge’a, Billa Bruforda, Johna Dolmayana i wielu, wielu innych…
Signature to świetne instrumenty, posiadające wszystko to, co powinien mieć najlepiej wykonany talerz. Na to też liczymy w Precision. Kampania promocyjna była dość ciekawa, ale dobór perkusistów, którzy mieli zachęcać do zakupu Precision nie do końca dla nas trafny. Jason Sutter (mimo, że gościł na naszej okładce w zeszłym roku), Franklin Vanderbilt (usilnie promowany przez Paiste) czy nawet sam legendarny John JR Robinson to nie są dla polskich słuchaczy wystarczająco nośne nazwiska, o Deanie Butterworth już nawet nie wspominając.
Precision wykonane są z tego samego tajnego stopu brązu, co klasyczne Signature. Mamy podobny sposób toczenia talerzy czyli szerokie pofalowane pasy. Widoczne są też wyraźne ślady kucia - za wyjątkiem hi-hatów - wszystko to wykonane bardzo precyzyjnie i starannie. Wyglądają dostojnie lśniąc w kolorze złotawo-brązowym (panie pewnie wymyśliłyby jakąś dziwną nazwę dla tego koloru…).
GRAMY!
Zacznijmy może od crash, których seria oferuje nam 5. Są to dwa thin crash 16 i 18 cali oraz zwykłe crash 16, 17, 18 cali. Jest to chyba kompleksowe pokrycie potrzeb perkusistów. Z tych pięciu talerzy możemy skonfigurować ciekawe sety. Są to wszystko jasne blaszki o ciepłym ataku. W serii zwykłych crash na wyróżnienie zasługuje stanowczo 17" - talerz, który doskonale łączy zadziorność 16" i donośność 18". Talerz 18" jest nieco gongowaty i wymaga ciężkiej ręki, ponieważ przy mocnych uderzeniach brzmi najpełniej. 17" jest więc soczystym połączeniem najlepszych cech swoich "braci". Nam bardziej do gustu przypadły talerze modelu thin crash, które są bardziej piaszczyste, lepiej brzmią, gdy są uderzane samotnie, poza kontekstem. Doskonale sprawdzą się w klubach, gdzie potrzeba czystych, soczystych, jasnych blaszek, które nie rozsadzą głów słuchaczy.
Jeżeli chodzi o ride’y mamy tu dwa światy. Zwykły ride 20" jest zdecydowanie cieplejszy i bardziej sypki od 22" wersji heavy. Heavy ride to solidna blacha o konkretnej wielkości bella. To głośny talerz, który przebije się przez ścianę gitar, z bardzo przyjemnym dla ucha bogatym tłem. Uderzenie pałeczki jest czytelne i mięsiste jednocześnie. Doskonały talerz do rocka, hard-rocka czy też metalu. Nie polecamy go do akustycznych setów lub lekkiego grania w stylu jazz czy delikatnego pop.
20" ride to ewidentnie ten sam, co 22" charakter, ale podany w znacznie subtelniejszym wydaniu. Sypkość talerza podczas gęstej gry pozwoli nam na zastosowanie go dokładnie w tych gatunkach, w których Heavy nam się nie sprawdzi. Fenomenalne uzupełnienie dwóch blach! Bardzo muzykalny talerz z wielością alikwotów. Jasny i cieplejszy od Heavy. Wyraźnie zaakcentowany bell pozwala nam zastosować blaszkę także w nieco mocniejszych stylistykach, ale tak, jak zostało to wspomniane, jest świetnym uzupełnieniem mocy i potęgi heavy ride.
Przyszedł czas na hi-haty. Firma wykonała dwa modele: swój sztandarowy Sound Edge 14" oraz zwykły 14". Zacznijmy może od Sound Edge. Klasyczny wygląd czyli pofalowany dół (pomysł Paiste) jest trochę cięższy od górnego talerza. To bardzo specyfi czny hi-hat, szczególnie, jeżeli chodzi o Signature. Uderzany sam brzmi nieco topornie, jednak jest to jeden z najbardziej plastycznych hi-hatów na świecie grany w kontekście. Idea ta działa także w przypadku Precision. Jeżeli chodzi o jego charakterystykę brzmieniową to będziemy się tu powtarzać, że jest to jasny, ale ciepły hi-hat. Cała seria Precision jest właśnie takim typem blach. Hi-hat Sound Edge ma dodatkowo typowe dla swojego modelu właściwości, jakimi jest większa zadziorność i duża muzykalność. Zwykły hi-hat 14" jest delikatniejszy, bardziej suchy i nieco ciemniejszy i w konfrontacji z np. heavy ridem może polec na polu bitwy. Ma za to bardzo przyjemny szum, który płynnie pojawia się w miarę otwierania hi-hatu.
Splash 10" nie jest może jakąś specjalnie wybitną historią, godną dłuższych opowieści. To przeciętny talerzyk z charakterystycznymi dla swoich rozmiarów atrybutami. Nie jest to talerz głośny i mimo, że ma przyjemne "czknięcie", to zdusimy go, gdy zostanie uderzony mocno, przez co nie przebije się nam przez zespół. Nie ma w sobie wystrzału potrzebnego przy akcentowaniu. Wydaje się być w tej samej linii brzmieniowej, co thin crash, dlatego też nie pozwolimy z nim sobie na większych wojażach. Jest to chyba najsłabszy element całego setu.
China ma w sobie kilka elementów, które mogą zwrócić uwagę. Nie jest to talerz bardzo głośny, ale mocno i kolorowo eksplodujący przy stanowczym uderzeniu. W kontekście jest to talerz dźwięczny z dużą ilością "piasku" i głębokiego wnętrza. Mimo, że zakwalifikować go można do średniej długości wybrzmiewających, to cały swój arsenał brzmieniowy wykrusza szybko, przez co możemy pozwolić sobie na gęste, rytmiczne granie.
PODSUMOWANIE
Mamy do czynienia z bardzo przemyślaną serią talerzy, która w swojej podstawowej formie pokryje większość sytuacji brzmieniowych, w jakich się znajdziemy. Chodzi tu o układ hi-hat-ride-crash. Nieco gorzej jest z efektami, szczególnie splashem, bo china wydaje się być wypośrodkowana brzmieniowo, między dającym się kontrolować talerzem 16 cali i donośnym 20-calowym. Może jednak Paiste skusiłoby się na te dwa modele w tej serii? Nie powinniśmy mieć problemów ze skonfigurowaniem setu dla danej okazji np. zestaw 20" ride, 18" thin, 17" crash, 14 Sound Edge hi-hat może być dobrym zestawem do średniego klubu. W małych pomieszczeniach lub do akustycznego grania świetny byłby zestaw 20" ride, 16" thin crash, 10" splash i 14" hi-hat. Większe sale i rockowe granie to 22" heavy ride, 18" thin crash, 18" crash, 20" ride (jako crash), 18" china i 14 Sound Edge hi-hat. Można więc tu nieźle namieszać, mając do dyspozycji spójny set o wyraźnej koncepcji, która ewidentnie towarzyszyła Szwajcarom podczas tworzenia. Paiste znowu daje radę, chociaż cenowo potrafi przyprawić o ból głowy.
Dostarczył: Gewa Polska
www.paiste.com
www.gewamusic.com/pl/
Test ukazał się w numerze wrzesień 2013
{Podsumowanie Plusy:
+ świetne wykończenie,
+ możliwość konfiguracji urozmaiconych
stylistycznie zestawów,
+ właściwości thin crash, sound
edge hihat i ride.
Minusy:
- talerze efektowe - stosunek
ilości do możliwości barwowych.
Pomiędzy:
+/- cena mimo obniżenia nadal jest
wysoka.}