Meinl Byzance Foundry Reserve
Talerze te – mimo swej wysokiej jakości wykonania i elegancji brzmienia – nie wnoszą wiele nowego pod kątem brzmieniowym w jakże obszerny katalog Meinl Byzance, który przecież pełen jest ciepłych, zdefiniowanych, wręcz szlachetnych blach. Na czym więc polega sens rynkowej egzystencji Foundry Reserve? Zacznijmy po kolei.
Opisywana seria jest tegoroczną nowością i traktowana jest przez producenta z wielkim pietyzmem. Talerze są sklasyfikowane jako instrumenty premium, na co wpływ ma nie tylko jakość wykonania, ale też cała oprawa. Każda z blach jest zapakowana w tekturowe pudełko, gdzie znajdują się certyfikaty, rękawiczki czy też pałeczki. Pomińmy już fakt, że pałki Meinl to także nowy produkt na rynku i tym samym firma ma bardzo przyjemny pretekst do zaprezentowania swoich nowości w niesamowicie elegancki sposób.
TALERZE
Blachy są kute oraz obrabiane (np. skrawanie) ręcznie przez tureckich specjalistów z tamtejszej fabryki. Tam też przechodzą kontrolę jakości i są dopuszczane do finalnej obróbki w Niemczech. I tu jedna ważna uwaga. Tak, wszystkie blachy Meinl Byzance są blachami tureckimi, ale pamiętajmy, z kim mamy do czynienia. Meinl nie idzie na kompromisy i jeżeli wykucie dobrego „turka” wymaga poświęcenia przez majstra 10 minut więcej niż zazwyczaj, to właśnie tak się stanie i majster będzie klepał i toczył ją dłużej. Blachy, które w innych manufakturach byłyby dopuszczone do dalszej obróbki i w efekcie sprzedaży, w szeregach Meinl mogą takiej akceptacji nie otrzymać! To jest właśnie ta zasadnicza różnica między seriami Byzance a wieloma innymi blachami znad Bosforu.