Latin Percussion Laptop Conga
– To niemożliwe, żeby to maleństwo brzmiało jak dwie congi... – pomyślałem tuż po tym, jak wydobyłem z pudełka niewielką skrzyneczkę LP z napisem „Laptop Conga”.
Gdy już nauczyłem się grać na tym instrumencie, przypomniała mi się Ania Patynek, która w rozmowie do „Perkusjonisty” żaliła mi się, że musiała dźwigać ciężkie congi na koncerty i próby. A to maleństwo waży jedynie 2,5 kg i brzmi porównywalnie z ciężkimi bębnami, choć z oczywistych względów nieco ciszej.
W życiu lubię zaczynać od wybrzydzania i wad, więc pozwolę sobie zauważyć, że bardzo – przez cały czas testowania – przeszkadzała mi kanciastość tego instrumentu. Nie jestem mistrzem gry na congach, ale o wiele przyjemniej lekcje Dominika Muszyńskiego przerabiało mi się na bębnie, którego naciąg jest okrągły niż na płaskiej płycie instrumentu LP Laptop Conga, która ma kanciasty spadek pudła rezonansowego. I będę jak zawsze z wami szczery – sporo czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do klarownego wybrzmiewania na tej płaszczyźnie. Zaliczyłem kilkanaście tutoriali na YouTube.com z tym instrumentem i kilka wieczorów, nim ręce ułożyły mi się na drewnianej płycie, przedzielonej czarnym paskiem i zacząłem swobodnie bawić się różnymi rytmami. Wcześniej kląłem pod adresem swoich umiejętności w żywe kamienie, a i też chłodno myślałem o skrzynce od Latin Percussion, snując teorie spiskowe. „To niemożliwe, żeby to tak grało, jak na filmie u Cristiana Latorre! Na pewno zmontowali to jakoś sprytnie!”. Ale gra! Gra i nie buczy! Ma nawet przyjemny sustain, choć krótszy od klasycznych bębnów conga.
MAŁY ROZMIAR, CZYSTE BRZMIENIE
Producent perfekcyjnie ustawił interwał między dwoma płaszczyznami uderzanymi. Brawo! Jest bardzo klarowny. Co więcej – instrument ten jest bezobsługowy. Nie trzeba go stroić. Jedyną rzeczą, jaką można, ale nie trzeba robić, jest przykręcenie do korpusu specjalnego paska. Mocuje się nim pod nogami instrument, by grać spokojnie i bez lęku o to, że spadnie z kolan, na których spoczywa. To bardzo komfortowe rozwiązanie, zupełnie niewpływające na brzmienie, co sprawdziłem montując instrument na statywie werblowym. Pasuje idealnie i brzmi tak samo, jak wtedy, kiedy Laptop Conga spoczywa na udach muzyka. Można więc uznać, że może być indywidualnym instrumentem np. do grania streetowego albo częścią rozbudowanego setu Percussion, kiedy muzyk nie ma zbyt wiele miejsca w samochodzie, by wozić potężne bębny conga. Instrument ten jest na tyle lekki i poręczny, że śmiało można go przenosić na ramieniu. Wzbudził spore zainteresowanie kucharza łódzkiej restauracji „Włoszczyzna” – jak się okazało – perkusjonisty, który oniemiał na jego widok i najważniejsze – możliwości brzmieniowe. Kompletnie oderwał się od garnków i klientów i grał, także narzekając na kanciastą konstrukcję...
IDEALNY NA MAŁY GIG
Skoro już jesteśmy przy przenoszeniu, warto zadbać o jakiś case na naszego Laptopa. Niestety, wbrew reklamom, na których wszystko wygląda pięknie i elegancko, a muzycy spacerują sobie z instrumentem beztrosko, Laptop Conga jest podatny na uderzenia i zarysowania, co w przypadku płyty uderzanej, może skutkować zmianą jakości brzmienia. W pierwszym tygodniu testu, instrument przewożony do mojego studia tramwajem i autem, został „wyposażony” w kilka mniejszych i większych rys. Na szczęście jedynie na korpusie. Mimo tego, że starałem się na niego bardzo uważać. Ta skrzyneczka nie wygląda na delikatną, ale jest. Zalecam też przyszłym nabywcom tego fantastycznego instrumentu dbanie o to, czy śrubki mocujące pasek są przykręcone do korpusu. Niestety, od drgań mają tendencję do odkręcania się. Zapomniałbym napisać, że gramy bez pierścionków, obrączek, kastetów i innych drobiazgów, zdobiących palce. Szanujemy instrument, który po pierwsze się niszczy, po drugie – brzmi wtedy źle. Polecam eksperymentowanie z rodsami czy filcowymi pałkami, które uszlachetniają „congowe” brzmienie tej skrzyneczki.
Z oczywistego względu – rozmiaru pudełka rezonansowego, możliwości brzmieniowe tego instrumentu są ograniczone. Laptop Conga, choć brzmi niemal identycznie, jak bębny conga, jest od nich o wiele bardziej cichy. Z pomocą akustyka, który pomajstruje mikrofonem i pokrętłami, może być jednak doskonałym uzupełnieniem setu perkusyjnego czy Percussion, który będzie brzmiał tak, jak dwa pełnowymiarowe bębny conga. Skrzyneczka od LP jest doskonałym instrumentem warsztatowym, do ćwiczenia techniki, jammowania czy grania małych, akustycznych gigów. Pod warunkiem, że zainwestuje się około 600 zł, bo tyle za ten wspaniały instrument trzeba zapłacić. W porównaniu z cenami bębnów conga to niedrogo, jeśli myślimy o uzupełnieniu zestawu o dodatkowe brzmienia i niewielkie gabaryty.
Tekst i zdjęcia: Wojtek Andrzejewski
Instrument do testu dostarczyła firma Gewa Music