Lars Ulrich

Kiedy ostatnio Lars udzielał wywiadu magazynowi perkusyjnemu? Tak, żeby usiąść twarzą w twarz i nie gadać jedynie o promocji płyty, tylko spojrzeć na nią przez pryzmat bębnów lub po prostu pogadać o bębnach? Udziela się aktywnie w mediach, ale perkusyjne wywiady jakoś mu umykają. Nam jednak nie odmówił!
Żeby uzmysłowić sobie skalę całej sytuacji, warto zrobić powtórzenie wiadomości z tego, co się wydarzyło w muzyce przez te ostatnie 35 lat. Tyle bowiem minęło, odkąd na rynku pojawił się album Kill’Em All czyli pierwsza płyta Metalliki. Dziesiątki różnych stylistyk, mieszanina gatunków, a w świecie bębnów kilka konkretnych rewolucji nie tylko sprzętowych, ale kulturowych. Warsztaty perkusyjne dały narodziny perkusyjnym „bezpaństwowcom”, którzy nie grają w zespołach, tylko żyją właśnie prezentacjami i pokazami. Z pomocą przyszedł rozwój Internetu, gdzie pojawiło się tysiące godzin szkół i prezentacji.
W 1981 roku młody niedoszły duński tenisista, marzący o byciu w zespole muzycznym, mógł co najwyżej liczyć, że przyjedzie grać koncert jakiś zespół i tam będzie można podejrzeć, jakie patenty stosuje bębniarz. Ci bardziej wkręceni w technikę gry mogli liczyć na jakieś pokazy w regionalnym sklepie, perkusistów pokroju Carmine’a Appice, który był jednym z pionierów zorganizowanej działalności warsztatowej (za co zresztą wyleciał z zespołu Ozzy’ego Osbourne’a). Lars nabuzowany energią zespołów Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu zaczął powoli wdrażać w życie swój plan stworzenia zespołu. Pierwsza płyta zespołu powinna być właśnie postrzegana przez ten pryzmat dużej innowacyjności lub mówiąc lepiej – świeżości w muzyce. Tak, tak, ten szorstki hałas na „Kill’Em All” był nowym głosem w muzyce metalowej, który ostatecznie pociągnął za sobą całe pokolenia zbuntowanych dzieciaków.
