Bębny Dixon Blaze
Poszukujemy ciekawych bębnów i trafiamy na Dixona. Czy nas to dziwi? Stanowczo nie.
Firma Sound Trade - oficjalny dystrybutor na Polskę - przekazała nam zestaw Blaze. Skomentowali to w ten sposób: "Nic wam nie będziemy o tych bębnach mówić, sprawdźcie sami." Ok, z przyjemnością!
Otrzymujemy dwa duża pudełka, w których znajdują się: kompletny shell-set (czyli same bębny bez statywów), a w ich skład wchodzą: werbel 14" x 6,5", centrala 22" x 18", tomy 12" x 9" i 10" x 8" oraz fl oor tom 16" x 14". Wykończenie bębnów prezentuje się wyśmienicie, świetnie nałożony lakier, dobrze wykończone wszystkie elementy metalowe, bardzo estetycznie i efektownie.
Przezroczyste naciągi Evans G1 pozwalają od razu spojrzeć do wnętrza bębnów. Tam da się zauważyć dziwny kolor, który nie kojarzy się ani z klonem, ani brzozą czy też bubingą lub mahoniem. Okazuje się, że jest to australijski red silkwood. Mamy pięć warstw tego egzotycznego drewna, które umieszczone są od wewnątrz, bowiem na zewnątrz mamy dwie warstwy północnoamerykańskiego klonu. Dixon nie boi się eksperymentów. Pamiętamy, jak to było w przypadku werbli stworzonych razem ze słynnym Chrisem Brady (patrzcie w Perkusiście 2/10), gdzie wykorzystali także kompletnie nam nieznane drewno Rose Gum (taki eukaliptus) z Australii. Świadczy to jedynie o tym, że Dixon szuka i nie leci na utartych schematach. Takie firmy lubimy, wzbudzają zaufanie i zwiększają chęć zapoznania się z produktami.
Co mamy dalej? Ścięte krawędzie pod kątem 45 stopni i niezależny system zawieszenia tomów. Centralka pozbawiona jest otworu na holder tomów, co oznacza, że będziemy musieli montować bębenki do statywów poprzez clampy, które są dołączone do zestawu. Same clampy wyglądają dość zabawnie, są szerokie i po zamontowaniu można wręcz postawić na nich puszkę z? napojem. Montaż nie przebiegał początkowo jakoś ultra gładko i trzeba było dokładnie odkręcać szeroko wszystkie śruby, by swobodnie zakładać beczki. Mając to na uwadze, zestaw ostatecznie rozstawiony został szybko i sprawnie. Ustawienie odpowiedniego kąta nie sprawiło większego problemu. Odlewane obręcze oraz małe lugi nie obciążające korpusy dopełniają widok naszego Dixona.
Pamiętajmy, że w skład shell-setu wchodzi także głęboki werbel, ponieważ 6,5 cala to nie jest rozmiar, który często spotyka się w gotowych paczkach. Zresztą w takich sytuacjach werbel jest najsłabszym elementem zestawu. Czy tak będzie i tu? Zobaczymy później. Kolor bębnów to See Thru Red Black. Drugie wykończenie dostępne na rynku to Natural. Zanim zaczniemy bezlitośnie naparzać w bębny musimy zaznaczyć, że są to bębny w cenie ok. 4,5 tys. PLN czyli przyzwoicie. Na razie cena idzie w parze z jakością.
BRZMIENIE
Pierwsze, co dało się zauważyć - są to bębny głośne, nie jazgotliwe, ale bardzo odważne. Bębny nie wymagały zbyt dużej pracy nad strojeniem. Doskonale w tej kwestii spisał się floor tom, który zdawał się mówić: "Nastrój mnie, jak chcesz, i tak ci zabrzmię". Rzeczywiście, mogliśmy spokojnie dostosować sobie floora do potrzeb. Naciągnięty mocniej nie brzmiał jak piłeczka, natomiast opuszczony nie ciągnął tym denerwującym, często długim, ogonem. Tomy sprawdziły się także tak, jak należy. Tutaj większe brawa należą się mimo wszystko "dziesiątce", jest bardziej okrągła i ciepła. Tomy są wyraźne, plastyczne z konkretnym atakiem.
Centralka jest bardzo interesująca, podobnie, jak tomy ma mocny atak, wyraźny punkt. Eksperymentując z tłumieniem zauważyliśmy, że nie trzeba napychać jej poduszkami, kocami, pluszowymi misiami i kotami. Tłumienie powinno być subtelne, ponieważ bardzo szybko możemy zgasić bęben i stracić jego walory. Absolutnie odradzamy dociskanie tłumików do naciągu uderzeniowego. Centralka sprawia akustycznie wrażenie, jakby posiadała mało ciała i atak był elementem dominującym, tymczasem pod mikrofonami da się wyraźnie zauważyć jej miękkość. Skoncentrowany atak powoduje, że może być wykorzystana w szybszym bieganiu.
Równie interesujący, jak bęben basowy, okazał się werbel. Jak wspomnieliśmy, głęboki, bo 6,5-calowy instrument ciekawie brzmi w niskich strojach. Akustycznie brzmi lepiej, gdy zastosujemy ring tłumiący. W nagraniach na płycie (ścieżka 1) werbel jest bardzo otwarty, bez tłumików, nastrojony ciut wyżej. Jeżeli chcemy go wykorzystywać spójnie z zestawem, powinniśmy dłużej nad nim posiedzieć i poszukać niższego stroju. Samoistnie jest to całkiem przyzwoity instrument, z zestawem odchodzi nieco od brzmienia całości. Na szczęście Dixon posiada fenomenalne wręcz werble (ale o tym wkrótce), które z pewnością uzupełnią nam zestaw, jeżeli nie mamy aspiracji, by pracować nad brzmieniem naszego werbla domyślnego.
Jeżeli posłuchamy całości brzmienia bębnów otrzymujemy przejrzyste i klarowne brzmienie, dźwięczne z wyraźnym atakiem. Pojawiały się wręcz opinie o nieco vintage?owym charakterze beczek w nowoczesnej odsłonie. Konfrontując jakość brzmienia z ceną instrumentu możemy śmiało powiedzieć, że idzie ona w parze i jest jak najbardziej adekwatna.
PODSUMOWANIE
Jest coś takiego w brzmieniach perkusji, że na niektórych zestawach gra się dobrze, a na innych źle. Po prostu czuje się lekki dyskomfort gry, gdy słyszymy, że bębny nie brzmią przyjemnie, niezależnie, czy są zbudowane z ulubionego przez nas budulca. Dixon Blaze to beczki, na których gra się wygodnie, pod każdym względem. Zarówno brzmieniowym, jak i stabilności rozstawu. Oczywiście, kwestią gustu będzie nasz ostateczny wybór, ale siadając za Dixon Blaze siadamy za solidnie wykonane gary.
Firma Dixon to strasznie tajemniczy producent. Potrafi ą wykonać świetne bębny? nie tylko dla siebie, co jest ogólnie wiadomą sprawą, jednak z równie wiadomych względów nie mówi się o tym oficjalnie.
Jest to chyba wciąż mocno niedoceniana firma, ale z drugiej strony jej ogromny potencjał nie został do końca zaprezentowany. Fakt, że mamy tylko dwa wykończenia Blaze i małą różnorodność konfiguracji bębnów nie powala na kolana. Gdy ekipa Dixona weźmie się za coś mocniej to efekt jest co najmniej satysfakcjonujący, czego przykładem są chociażby werble. Fajnie więc byłoby, gdybyśmy otrzymali od Blaze nieco więcej opcji. Zwracamy baczniej uwagę na Dixona, do czego i was zachęcamy, mamy nadzieję, że uda nam się kiedyś odwiedzić fabrykę, bo z pewnością firma zaskoczy nas jeszcze nie raz i nie dwa.
Dostarczył: SoundTrade (www.soundtrade.pl)
Test ukazał się w numerze grudzień 2012
{Podsumowanie Plusy:
+ duża plastyczność tomów i floora,
+ wyraźny, ale nie przesadny atak,
+ selektywność i czułość centralki,
+ stosunek jakości do ceny.
Minusy:
- mała możliwość konfiguracji
własnego zestawu.
Pomiędzy:
+/- werbel wymagający dokładniejszych zabiegów
dostosowania do zestawu.}