Diril AD

Dodano: 15.03.2011
Rodzaj sprzętu: Blachy

Patrząc na nazwę talerzy nawet mniej wytrawni sympatycy halsowania domyślą się na pewno, jaki jest ich kraj pochodzenia. Tak, Turcja. Kolejna marka blach działa na naszym rynku za pośrednictwem firmy firmamuzyczna.pl

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.

Diril to ciekawa historia? Założyciel firmy jest osobą niezwykle młodą, która nabierała doświadczenia w wielu uznanych talerzowniach. Kojarzycie serię Paiste Twenty? (Perkusista 3-10). Na samym początku to właśnie Diril zajmował się przygotowaniem tegoż jakże nowoczesnego modelu. Po pewnym czasie Szwajcarzy zakończyli współpracę (tylko oni wiedzą z jakich przyczyn) i Ibrahim Diril (nie mylić z Muratem!) doszedł do wniosku, że zajmie się produkcją talerzy na własną rękę. Czy to wyszło na dobre serii Twenty? Oceńcie sami, ponieważ seria brzmi obecnie nieco inaczej niż na początku. Z pewnością ważnym punktem w życiorysie producenta jest współpraca z firmą Meinl i stworzeniem jednego z ciekawszych modeli tejże firmy Meinl Byzance. Ciężko ocenić, jak faktycznie duży wpływ miał Ibrahim na finalną wersję obu serii, ponieważ proces tworzenia talerzy składa się z etapów, w którym nie ma elementów mniej ważnych. Każda zmiana ma wpływ na brzmienie i trwałość instrumentu (jak chociażby samo przygotowanie surowych krążków do dalszej obróbki). Tak czy inaczej takie punkty kariery (plus epizod w fabryce Istanbul) Dirila są efektowne.

Na filmie prezentującym manufakturę w Turcji widać klasyczny warsztat wytapiający i produkujący blachy. Grupa tureckich rzemieślników pracuje w słonecznych salkach - nie przypominających porządkiem operacyjnej sali szpitalnej - tłukąc młotkami w blaszki. W dużej mierze przeważają pracownicy w młodszym wieku. Seria, jaka trafiła w nasze ręce, to Diril AD. Dostaliśmy ją w konfiguracji Ride 21", Flat Ride 20", Crash 19", Hi hat 15", Splash 10". Zestaw dość ciekawy, ponieważ obok dużego crasha i hi-hatu mamy blaszki tworzone z premedytacją z zamiarem cichego grania (np. Flat Ride).

Wykończenie talerzy nie powala na kolana i sprawiają wrażenie lekko zabrudzonych, wręcz podrdzewiałych. Nie byłoby to nic nowego, ponieważ surowy wygląd był (jest?) modny, gdyby nie fakt, że talerze przechodziły wyraźnie proces toczenia i obróbki dłutkiem. Takie połączenie można rozpatrywać z dwóch stron. Po pierwsze, można lekko zakamuflować braki lub niedoróbki, natomiast z drugiej rokuje nadzieję na powtarzalność serii (grubość ścinki i częstotliwość rowków). Firma potrafi zrobić blachy także w innych wykończeniach, które wymagają innych technik.

Brzmienie


Jako pierwszy wzięliśmy na warsztat Flat Ride. Wyznacznikiem jakości brzmienia są na pewno flaty Paiste, firmy, która tenże talerz wymyśliła. Zildjian i jego flaty K także należą do czołówki, jeżeli chodzi o to rozwiązanie konstrukcyjne. No tak, ale przecież nie musimy trzymać się utartych schematów i ważne jest, by talerz brzmiał tak, jak potrzebujemy. Co nam oferuje Flat? Jest inny od swoich starszych kolegów. Jest nieco bardziej gongowaty, słyszalne są mało przyjemne alikwoty, które zasłaniają nieco ton podstawowy talerza. Można pokusić się o porównanie do ride?owania na dużym swish, tylko oczywiście zdecydowanie ciszej i bardziej "piaskowo".

Ride również ma nieco gongowate brzmienie i nie tworzy spójnego charakteru z flatem. Crash jest jazgotliwym talerzem, pracuje pełnym pasmem i charakteryzuje się sporą dynamiką. Grając na główce posłużyć nam może swobodnie jako ride. Ma przyzwoity atak i można go zdefiniować jako wybuchowy. Splash jest blaszką cielistą i krótką, ma zdecydowanie mało szlachetne brzmienie, co przydać się może, gdy potrzebujemy nieco surowego brzmienia. W końcu hi-hat. Jest to talerz przypominający swoim charakterem Flat Ride. Te dwa modele są bardzo spójne, ale czy działa to na korzyść hi-hatu? Kwestia konceptu. Odnotować możemy jedynie, że blachy grają razem. Hi-hat nie ma też wyraźnego tyknięcia. Na rynku są dostępne talerze o silniejszym "cyku". To także element, który może nam się przydać w sytuacjach wyjątkowych i nie jest elementem wpływającym na uniwersalność.

Podsumowanie


Talerze Diril AD to sprzęt przeznaczony dla perkusistów poszukujących oryginalnego brzmienia o tzw. nowoczesnym charakterze. Pomimo wymienionych różnic, tak naprawdę set jest w miarę spójny, tzn. czuć w nim ten sam koncept, natomiast bardzo wyraźne szczegółowe różnice nie pozwolą rozmyć całego setu w kompozycji. Mając tak duże wymiary kilku AD oraz mimo szerokiej dynamiki crasha, cały set nie jest przeznaczony dla bębniarzy, którzy chcą grać bardzo głośno. Nie udało nam się, niestety, sprawdzić wytrzymałości talerzy. Kilkudniowy, zmasowany ostrzał przetrwały bez większych zmian, jednak takie wykończenie wzmaga nieco naszą czujność. Bezdyskusyjnym faktem jest to, że poszukiwanie takiego brzmienia zależy od naszych własnych upodobań i charakteru kompozycji. Jeżeli będzie nam to pasować to możemy Dirile wypróbować. Tym bardziej, że cena wydaje się bardzo atrakcyjna. Za podobne pieniądze otrzymamy talerze inne od Amedii (to porównanie jest natychmiastowe, jednak chcieliśmy go uniknąć wcześniej, by nie nasuwać skojarzeń brzmieniowych), w kwestii brzmienia w zupełnie innym kierunku stylistycznym.

Ceny PLN:
Ride 21 - 760
Flat Ride 20 - 780
Crash 19 - 610
Splash 10 - 170
HiHat 15 - 850

{podsumowanie Talerze Diril AD to sprzęt przeznaczony dla perkusistów poszukujących oryginalnego brzmienia o tzw. nowoczesnym charakterze. Cały set nie jest jednak przeznaczony dla bębniarzy, którzy chcą grać bardzo głośno.}

Testowali: Paweł Sapija, Maciej Nowak
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.