Kalimba Meinl
Co ma wspólnego kalimba z instrumentami perkusyjnymi? Patrząc na sam wygląd i konstrukcję oraz sposób gry, można rzec, że kompletnie nic. Deseczka z przymocowanymi, odstającymi blaszkami… Ani to uderzyć pałką, ani klepnąć dłonią.
Mimo wszystko gra na kalimbie, nawet dla nowicjusza, który po raz pierwszy ma styczność z tym instrumentem, sprawia bardzo dużo przyjemności i jest wciągająca. Dotyczy to nie tylko perkusistów. W dość krótkim czasie można na tyle sprawnie opanować ten instrument, że spod naszych palców wychodzą różnorodne melodie. Dla ludzi, którzy nie mają na co dzień kontaktu z instrumentami melodycznymi, jest to jeszcze większa satysfakcja.
Na przestrzeni lat oraz dzięki wnikliwości i zaangażowaniu takich firm jak Meinl Percussion, kalimby przybrały różną formę, kształt i budowę. Jednak zasada działania każdej z nich opiera się na tym samym, czyli na zaczepianiu kciukiem (lub też palcem wskazującym) metalowych języczków o określonej wysokości dźwięku.
Nie mamy w Polsce wielu ekspertów od gry na kalimbie, także polskojęzycznych opracowań też wiele nie znajdziemy, może dlatego, że zastosowanie tego instrumentu jest wciąż marginalne, chociaż niektórzy mogą być zaskoczeni możliwościami modulacji dźwięków, nakładania efektów czy korzystania z dodatkowych instrumentów perkusyjnych jednocześnie (na palcach) w trakcie gry. Współczesne kalimby oczywiście różnią się od oryginalnych afrykańskich instrumentów (zwanych też Mbira, Zanza), szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę instrumenty, które otrzymaliśmy do prezentacji. Meinl nie próbuje na siłę dokonywać jakichkolwiek stylizacji, mimo to, widząc takie instrumenty odnosi się bardzo pozytywne pierwsze wrażenie. Po prostu wiedzą, co jest tym sednem.