Nietaktownie z Wojtkiem Deręgowskim: Przekraczanie granic kreski taktowej
Niejednokrotnie zauważyć można, że muzyka złożona jest z klocków. Wstęp, zwrotka, refren, bridge, refren… trzy takty groove’u, jeden takt przejścia… Sztuką jest stworzenie z nich pewnej całości, w której klocki nie będą od siebie oderwane, lecz płynnie przejdą z jednego w drugi.
Naszymi podstawowymi perkusyjnymi klockami są takty. Często zamykają nas w pewnych granicach, które skrupulatnie przestrzegamy, co z reguły jest poprawne, lecz z czasem, bądź wraz z nadużyciem, przynosi monotonię i uwydatnienie koncepcji klocków. Chcąc ją przełamać warto poszukać sposobu, aby nasza gra zamiast być przedzielona granicami, płynęła jako logiczna ciągłość. Przedstawię koncepcję, pozwalającą na wyrwanie się poza kreskę taktową w obrębie przejść, a co za tym idzie całej naszej gry.
Przejścia niejednokrotnie zaczynamy na „raz” oraz kończymy na „raz” kolejnego taktu. W krótszej i z pewnością częściej występującej wersji startujemy na „trzy” crashując na „raz” następnego taktu. A co by się stało, gdybyśmy nasze półtaktowe przejście przesunęli przykładowo o jedną ćwierćnutę? Nie kończyłoby się na „raz”, lecz na „dwa”, a więc w miejscu, gdzie zazwyczaj przypada akcent werbla tzw. backbeat. Wtedy nasze „raz” miniemy w trakcie przejścia. Jest to najprostszy przykład wychodzenia poza granicę taktu i frazy.