Roland V-Drums Tutor DT-1
Gigant elektronicznych bębnów zdecydował się wejść mocniej w software przeznaczony do nauki gry na perkusji.
Niemal każdy moduł V-drums posiada większą lub mniejszą funkcję ćwiczeń i nauki gry. Możemy natknąć się na ciekawe podkłady, nagrywać je, sprawdzać naszą równość itd. itp. W zależności od modułu funkcja ta jest różnie rozbudowana. Tym razem Roland pokusił się o wprowadzenie na rynek software?u, który będzie pełnił funkcję edukacyjną. Edukacyjną poprzez zabawę.
Podstawową sprawą jest to, że soft instalujemy na swoim kompie (Mac/ Windows) i podłączamy się do swojego zestawu kablem midi. Wszystko to, co się dzieje później, tak naprawdę opisane jest krok po kroku w niezwykle czytelnej instrukcji. Cały sposób podłączania i instalowania, nic prostszego i nie ma sensu tutaj wgłębiać się w detale. Co do wymagań systemowych nie ma tu jakiejś rzeźni i dużo starsze kompy (które często ma się w salach prób) spokojnie bez żadnego problemu program obsłużą.
W momencie, gdy już jesteśmy podłączeni, możemy przejść do zabawy. Obsługa programu jest tak banalnie prosta i intuicyjna, że chyba łatwiej się już nie da! Dwa główne ekrany, do wyboru na zmianę. Dwa rodzaje podkładów, jakie posiadamy czyli piosenki i ćwiczenia. Odpalamy sobie np. jakąś piosenkę i jedziemy! Na jednym ekranie notacja informuje nas, czy gramy poprawnie, a jak strzelimy byka jest to - rzecz jasna - od razu zaznaczone. Poniżej nasze bębny z zaznaczeniem, w co uderzamy. Możemy też wybrać instrumenty, których celność chcemy sprawdzić i tak np. wybieramy hi-hat i werbel, i program będzie sprawdzał nam tylko te elementy. Ewentualnie widok ekranu z perkusją możemy przestawić na dynamikę uderzeń i kontrolować siłę ciosu.
Na drugim z głównych ekranów (wybieramy widok ekranów według własnych preferencji, ponieważ zapis jest równoległy) mamy ścieżkę z uderzeniami, jak w np. w Guitar Hero. Obok punktacja, współczynnik trafi eń dobrych i złych. Wszystko ładnie nabijane i - nawet w sytuacji wejścia mamy z herbatnikami i kompotem z rabarbaru - po naciśnięciu pauzy i wciśnięciu z powrotem gry zaczynamy zabawę od nabicia. Nie musimy się reflektować, w jakim momencie przerwaliśmy. Możliwość wyłączania perkusji w podkładzie lub samego podkładu, zmiana tempa, możliwość zapętlania całości lub fragmentu. Wszystko proste i wyraźne. Piosenki (60 sztuk) w podkładach są w różnej stylistyce od big bandu przez Latino po power metal. Celem uniknięcia opłaty praw autorskich firma zrobiła mocno inspirowane utwory, podobne do np. Van Halen (Jump), The Who (Baba O?Riley), Aerosmith (Sweet Emotion). Ćwiczenia (57 sztuk) także różnorodne, ale głównie skupiające się na werblu, chociaż nie brakuje i kilku na zestaw.
PODSUMOWANIE
Firma Roland poszła śladem popularności takich gier, jak Guitar Hero i stworzyła program kompatybilny ze swoimi V-drums, działający na podobnej zasadzie, co słynna gra. Oczywiście, o ile gra jest wyjątkowo głupkowata i przeznaczona dla przeciętnego szarego człowieka, nasz Tutor DT-1 wymaga co najmniej podstawowej umiejętności w obsługiwaniu bębnów. Natomiast po dokładniejszym wgłębieniu się w program, umiejętność ta może zostać dość znacznie rozwinięta. Jest to więc program głównie dla początkujących bębniarzy, który może im pomóc w rozwoju. Oczywiście, poruszane aspekty nie stanowią nawet 1/4 tego, co powinien potrafić nowoczesny garowy, ale może stanowić wsparcie. Cena programu oscyluje w granicach 250 złotych i jej adekwatność co do jakości najlepiej opisałby właśnie ktoś z mniejszym doświadczeniem. Bardziej doświadczeni bębniarze chyba dość szybko znudzą się materiałem mimo, że kilka piosenek ma dość diabelskie układy na poziomie czterogwiazdkowym (poziom trudności jest oznaczany gwiazdkami od jednej - najłatwiejszy, do czterech - ekspert). Nauka poprzez zabawę, po prostu, bijcie rekordy, ale pamiętajcie, że to nie wszystko!
Dostarczył: Roland Polska (www.rolandpolska.pl)