Wolf Spider - VI
Takiej witalności i energii gry nie słyszy się często wśród młodego pokolenia perkusistek.
Napęd: Beata Polak (Metalmind 2023)
Typ silnika: thrash metal
Trasa: Szósty album długogrający jednego z prekursorów thrash metalu w Polsce. 10 kompozycji, wliczając w to klimatyczne intro, tym razem w wersji polskojęzycznej. Ruch słuszny i trafny, powodujący lepszą identyfikację całości z rodzimą sceną. Soczyste brzmienie płyty idzie w parze z dobrą selektywnością poszczególnych partii instrumentalnych i wokalnych. Wilczy Pająk (wiele osób wciąż używa polskiej nazwy zespołu) zawsze charakteryzował się gęstymi gitarami i stanowczym tempem swoich kompozycji, coś jak wczesny Overkill wymieszany z Annihilator. Zawsze dużo się działo i tak samo jest teraz. Z tą różnicą, że przemawia tu doświadczenie, większa dojrzałość, co powoduje, że mimo bogatej w dźwięki atmosfery, albumu słucha się bez uczucia przytłoczenia. Z pewnością przyjemność będą mieć fani dobrego thrash metalowego grania w starym klimacie, ale z wykorzystaniem współczesnych możliwości realizacji nagrań. Głos Janka Popławskiego to olbrzymi potencjał jakościowy. Facet potrafi dużo, ale pamiętać trzeba, że swoją specyfiką wpisuje się w charakter zespołu, ugruntowując styl kapeli. W związku z tym zupełnie inną sprawą są osobiste preferencje słuchającego.
Dużym atutem jest też spora różnorodność kompozycji, mimo że siedzimy w dynamicznych riffach. Wkraczamy więc w aranż i umiejętny dobór środków wyrazu. Słychać tu po prostu koncept, a nie trzaskanie kawałków na kolanie, co przytrafia się niektórym poważnym zespołom. Owszem, jest tu trochę sztampowych dla tej muzyki rozwiązań, troszkę banałów w tekstach, ale raczej nie można tego nazwać pretensjonalnością. Ten klimat tym się charakteryzuje i nie powinno to nikogo przyprawiać o ból zębów. Wręcz przeciwnie, czuć ducha w zespole.
W latach 80 w kapeli za bębnami szalał legendarny Tomasz Goehs. Teraz, już od ponad 10 lat, robi to Beata Polak, którą nazywamy „matką chrzestną” polskich perkusistek. Beata kolejny raz pozytywnie zaskakuje i jeżeli ktokolwiek zarzuca nam, że zbyt mocno promujemy jej osobę, to ma teraz kontrargument w postaci tego albumu. Takiej witalności i energii gry nie słyszy się często wśród młodego pokolenia perkusistek. I nieważne, że mało która kieruje się docelowo w te rejony muzyczne. Chodzi tu o muzykalność i artykulację, niezależnie od edycji materiału. Beaty się świetnie słucha, a to akurat nie jest tak oczywiste w przypadku wielu perkusistek współczesnych mediów społecznościowych. Akurat polskie dramerki wygrywają na arenie międzynarodowej jakością muzyczną, co ogromnie cieszy i tu mamy tego przykład w wersji metalowej. Beata w swoim pędzie wszystko znakomicie osadza, co szczególnie słychać w różnorodnych wstawkach lub też ciągach gry na dwie stopy. Jest to świetna lekcja, że nie trzeba pchać się w kosmiczne tempa, by umiejętnie skorzystać z tego aspektu gry na bębnach i używać go dla całości tworzonej muzyki. Mamy też smacznie wstawiane przejścia w stylu pulsacji Charliego Benante. Jak dodamy do tego kotłujący się wir blond włosów Beaty, to mamy artystkę, którą wciąż można zaliczyć do ścisłej czołówki perkusistek metalowych w Europie, jak nie na świecie. Sprawdźcie video poniżej.
Wrażenia z jazdy: Polskojęzyczna dawka thrash metalu w klasycznym stylu we współczesnym brzmieniu. Dobra jakość nagrania i przemyślane aranżacje powinny przypaść do gustu fanom szybkiego, gitarowego grania przełomu lat 80-90. Nie ma tu jakiś innowacji czy odkrywania koła na nowo. To solidna dawka muzyki, która z polskimi tekstami daje możliwość wspólnego pokrzyczenia na koncertach.
Odcinki specjalne: „Transcendencja” to pokaz wspaniałych możliwości Beaty, od soczystej jazdy na dwie stopki, przez połamane rytmy, po stabilny prosty groove 4/4 w świetnym gitarowym solo. Ponadto wejście na solo i wyjście z solo w „VII XV”, środkowy groove w „LSD”.