Yamaha - zaglądając pod korpus

Dodano: 16.11.2018

Wszyscy bębniarze znają firmę Yamaha z racji wielu wspaniałych perkusistów i nagrań, jakich dokonali na instrumentach firmy. Jest to też marka, którą dotyka chyba największa ilość plotek ze świata instrumentów perkusyjnych.

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.

Dotyczą one niemal wszystkiego, co związane jest z produkcją bębnów. W niniejszym artykule przyjrzymy się historii firmy, produkcji bębnów oraz poruszymy kilka innych tematów, tym samym odpowiadając na wiele pytań i obalając pewne dziwne mity.

Zacznijmy od podstawowego faktu, związanego z istnieniem firmy. Pomimo, że Yamaha została założona w 1887 roku, to bębny tej marki zaczęto produkować dopiero od 1967 roku. Od samego początku były to wysokiej jakości instrumenty, wykonywane ręcznie w stosunkowo niewielkim warsztacie w Hamamatsu. Do roku 2011 wszystkie wysokiej klasy bębny Yamaha były produkowane w Japonii. Chociaż Yamaha kontynuuje produkcję swojej flagowej serii Phoenix PHX w Japonii, to najnowsza profesjonalna seria wychodzi z nowej placówki w Xiaoshan w Chinach. Ta wielka fabryka Yamahy została po raz pierwszy otwarta w 1997 roku, zaczęła produkować instrumenty dęte-drewniane i instrumenty dęte-blaszane oraz marszowe instrumenty perkusyjne. W 2010 roku Yamaha doczekała się realizacji swojego ambitnego planu w postaci dodatkowego budynku, przeznaczonego jedynie dla bębnów. Zastosowane tam zostały najnowocześniejsze technologie, a metody produkcji i jakości były rygorystycznie przestrzegane. Celem każdej firmy perkusyjnej jest to, aby być na szczycie, być konkurencyjnym i stworzyć najlepszy zestaw perkusyjny, jaki można sobie wyobrazić. Nic nowego, a jednak.

Fabryka Xiaoshan wypuściła najpierw serię Live Custom, a następnie w 2014 roku prezentowany jako wielce postępowy Absolute Hybrid Maple. Trzeba przyznać, że wielkie zadęcie na temat innowacyjności tego zestawu było na wyrost z racji podobnych hybryd, tworzonych już od lat przez konkurencję. Odświeżona została także seria Recording Custom i zaprezentowana na zimowych targach Namm Show w 2016 roku. Recording Custom jest najbardziej uznaną serią Yamahy i prawdopodobnie jest to najczęściej nagrywany zestaw w studiach na całym świecie. To właśnie ten zestaw usytuował Yamahę na pierwszym miejscu w latach 80. Ten zestaw także w Polsce wciąż słychać w radio w dziesiątkach nagrań naszych perkusistów. Chociażby Michała Dąbrówki.

Michał Dąbrówka był kiedyś bardzo aktywnym użytkownikiem bębnów Yamaha.

Na nowych bębnach Recording Custom jest tabliczka informacyjna, że bębny zostały wyprodukowane w Chinach. I tu pewnie każdy internetowy krzykacz strzela z palców w gotowości pisania komentarzy na różnych forach perkusyjnych. Na kolejnych stronach przekonacie się jednak, że placówka Yamahy w Xiaoshan nie powstała po to, aby wykorzystywać jedynie tanią, chińską siłę roboczą. Wręcz przeciwnie, Yamaha zainwestowała w to niewyobrażalną kwotę 10 milionów dolarów (jak na warunki firm muzycznych jest to naprawdę dużo) i wyszkoliła chińskich pracowników, aby zyskali najlepsze zdolności do wykonywania swojej pracy, a szkoleni byli przez niesamowicie doświadczonych japońskich rzemieślników.

Wizyta w fabryce otwiera oczy, można zobaczyć z bliska, jak rygorystyczna jest kontrola jakości produkcji i testów oraz jak czyste są stanowiska pracy – niczym w laboratorium naukowym. Fakt, że fabryka znajduje się w Chinach jest jedynie znakiem czasów, w jakich żyjemy. Tak było przy okazji naszej wizyty w innej japońskiej firmie perkusyjnej, gdzie także byliśmy zaskoczeni jakością pracy chińskiej placówki. Ale po kolei…

PAN YAMAHA

Yamaha została założona przez japońskiego zegarmistrza Torakusu Yamahę (1851-1916) jako firma produkująca instrumenty muzyczne. Pewnego dnia został poproszony o naprawę fisharmonii (takie organy wielkości pianina) i pod wpływem wzbudzonej fascynacji zapragnął zbudować własny instrument. Stało się to w 1887 roku i właśnie ta data uznawana jest za narodziny firmy. Torakusu stopniowo zaczął zauważać zapotrzebowanie na produkcję zachodnich instrumentów muzycznych w Japonii. Dwa lata później założył Yamaha Organ Manufacturing Company w Hamamatsu, która przerodziła się w Nippon Gakki Co., Ltd. w 1897 roku. Na przełomie stulecia Yamaha wyprodukowała swoje pierwsze pianino, a kilka lat później w 1902 roku pierwszy fortepian, który już wtedy wyglądem przypominał fortepiany, jakie są teraz. Od tego momentu instrumenty klawiszowe stały się fundamentem całej firmy, a obecnie pianina i fortepiany Yamahy zdobią sale koncertowe, kluby jazzowe, studia nagraniowe i domy na całym świecie.

Pan Torakusu Yamaha, założyciel firmy. Kochał muzykę, ale lubił też sztuki walki.

Z wiedzy, jaką posiada firma, wynika, że logo Yamahy – trzy skrzyżowane kamertony - wywodzą się od trudności, jakie miał Torakusu z nastrojeniem swojej pierwszej fisharmonii. Według Yamahy trzy kamertony reprezentują trzy filary ich biznesu – technologię, produkcję i sprzedaż. Mówią również o symbolizmie trzech podstawowych, muzycznych elementów – melodia, harmonia i rytm.

Rynek instrumentów muzycznych, sprzętów audio i edukacja muzyczna zyskiwały dzięki inspirującemu rozwojowi firmy przez całe dekady. W połowie lat 50 Yamaha zaczęła rozwijać się w innych dziedzinach, w 1955 roku utworzyła Yamaha Motor Company, a w 1958 roku zajęła się produkcją sprzętu sportowego. W tych kategoriach również odnieśli wielkie sukcesy, a zastępy pasjonatów ze świata motocykli i sportów wodnych zachwalały Yamahę, nie mając nawet pojęcia o ich perkusjach i gitarach. Sportowy odłam firmy wzbogacił się o łucznictwo, golf, wędkarstwo i wiele innych dziedzin sportowych.

Ta różnorodność pozwala na wymianę pomysłów i pakietu informacji praktycznych, co przynosi korzyści wszystkim produktom firmy Yamaha, w tym także bębnom. Sprawdźmy to!

PIERWSZE ZESTAWY PERKUSYJNE

W połowie lat 60, wraz z muzyczną rewolucją, która pobudzała świat, Yamaha zajęła się rynkami rekreacyjnymi i lifestyle’owymi, zaczynając od instrumentów dętych w 1965 roku. W następnym roku założyła Yamaha Music Foundation. To skutkowało rozwojem Yamahy w Europie i powstaniem Yamaha Europe GmbH w Zachodnich Niemczech. Wszystko było gotowe na wejście Yamahy w szybko rozwijające się obszary perkusji i gitar elektrycznych. Yamaha była dobrze znaną i szanowaną marką jeszcze przed rozpoczęciem prac nad perkusjami w 1967 roku. Pierwsze zestawy zostały stworzone w warsztacie Miyatake w Hamamatsu. Tak, jak teraz możemy być nastawieni sceptycznie do tabliczek z napisem „Made in China”, tak w latach 60 było z informacją „Made in Japan”. Ciężko to sobie teraz wyobrazić, ale wkrótce to podejście miało się szybko i dramatycznie zmienić.

Naturalnie pierwsze zestawy Yamahy były podobne do dominujących, amerykańskich projektów. Oryginalne lugi miały ciekawy kształt pocisku, które były podobne, ale jednak inne od tego, co robił Gretsch czy Slingerland. Zestawy miały uchwyty na tomy przymocowane do centrali oraz kolorowe okleiny w psychodeliczne wzory – typowe dla tych czasów, miały również ciekawe nazwy takie, jak: Red Pine, Black Willow, Gold Frost, Blue Camphor, Golden Dragon i Midnight Surf.

Jeden z pierwszych zestawów Yamahy z 1967 roku. Zwróćmy uwagę na sposób montowania tomów.

Już na samym początku Yamaha opracowała swoją charakterystyczną procedurę wytwarzania korpusów. Jest to słynny Air Seal System z naprzemiennymi, diagonalnie ściętymi warstwami. Metoda Air Seal polega na układaniu warstw drewna w typowe – znane nam z innych fabryk – formy, w które następnie wkłada się poduszkę powietrzną pod dużym ciśnieniem. Dzięki temu powstaje pełny i równy nacisk na całą powierzchnię korpusu, przez co uzyskujemy bardziej okrągły kształt. Ponadto ścięte diagonalnie warstwy układane są naprzemiennie, co oznacza, że cały korpus zaciska się mocniej, co pozwala uniknąć szczelin, które często pojawiają się w konwencjonalnych (pionowych) prostych ścięciach, gdzie warstwy nie przylegają do siebie tak dokładnie. W Japonii ta metoda jest znana pod nazwą kachikomi i tworzy tak silne struktury, że nawet przy cienkich korpusach nie ma potrzeby używania ringów wzmacniających. Gdy ścięcie jest pionowe, można czasem zauważyć maleńkie szczeliny w środku korpusu albo gładkie wypełnienie, nałożone na warstwę wewnętrzną w celu zamknięcia luki. Dzięki diagonalnemu ścięciu ta mała, ale jednak nieestetyczna niedokładność jest wyeliminowana.

Pierwsze zestawy Yamahy zostały importowane do Wielkiej Brytanii przez firmę Selmer. Chociaż nie były widywane często w tamtym czasie, kilka z tych zestawów pojawiło się w ostatnich latach na targach UK National Drum Fair, demonstrując jakość produkcji, potwierdzoną ich godnym podziwu stanem.

Yamaha D-20 z ok. 1968 roku. Właścicielem zestawu jest jest Gavin Thomas z Yamaha UK.

SŁOŃCE WSCHODZI

Yamaha nie była osamotniona we wprowadzaniu zmian na rynku perkusyjnym. Istniała trójka japońskich firm perkusyjnych, która rozbiła zachodnią dominację – Yamaha, Pearl i Tama. Na początku patrzono na nie z badawczą ostrożnością. Wszystkie były uznanymi firmami, ale zaczęły produkować profesjonalne zestawy wysokiej jakości pod swoimi nazwami pod koniec lat 60 i wczesnych 70. Pearl od 1966, Yamaha od 1967 i Tama od 1974 roku. Trwał wyścig i wszystkie trzy firmy brały w nim udział, aby rozwinąć własną tożsamość. Udowodnienie swojej wartości nie zajęło im wiele czasu i wkrótce stały się poważnymi graczami w przemyśle muzycznym. W reklamach Pearla zaczęły pojawiać się takie sławy, jak Art Blakey i Louie Bellson oraz gigant sesyjny z Los Angeles, John Guerin (znany również ze swojej współpracy z Frankiem Zappą i LA Express), który pojawił się w reklamach z końca lat 60 w amerykańskim czasopiśmie „Downbeat”. Billy Cobham stał się twarzą Tamy w połowie lat 70, co bardzo pomogło firmie pod względem wizerunkowym.

Yamaha zaczęła tak naprawdę zwracać na siebie uwagę, gdy amerykański mistrz jazzu Al Foster podpisał z nimi kontrakt w 1972 roku podczas japońskiej trasy z Milesem Davisem. Następnie w drugiej połowie lat 70 Yamaha przyciągnęła najbardziej wpływowego perkusistę epoki – Steve’a Gadda. W 1974 roku wraz z szybko rosnącą popularnością marki produkcja bębnów Yamaha została przeniesiona do fabryki Sakae Rhythm w Osace. Pierwotnie założona w 1925 roku, w tym czasie firma Sakae wykonywała bębny za pomocą tradycyjnej metody, wykorzystując cienkie warstwy korpusów z prostymi ścięciami i obręczami wzmacniającymi. Yamaha wyposażyła Sakae w swoje formy Air Seal oraz podzieliła się pakietem informacji praktycznych na temat ścięcia diagonalnego.

NADCHODZI 9000!

W tym czasie Yamaha rozwinęła swoje serie – profesjonalną YD7000, budżetową YD5000 i początkującą YD3000 – z wykończeniem z okleiny. W roku 1975 ukazało się pierwsze wcielenie YD9000, którym Yamaha zaatakowała najwyższą półkę rynku perkusyjnego. To, co wyróżniało 9000, to 100% korpusy brzozowe, pełnowymiarowe, wysoko naprężone, odlewane lugi i hardware Yamaha System, który również został zaprezentowany w 1975 roku. To wszystko razem wzięte okazało się potężną trójcą. Brzoza potrzebna do budowy bębnów była odmianą Hokkaido o szerokich liściach, wcześniej używaną przez Yamahę do produkcji fortepianów. Bębny basowe były 8-warstwowe, tomy 6-warstwowe, a krawędzie ścięte pod kątem 60 stopni. Na tym etapie były dwie opcje wykończeniowe: okleina i naturalne drewno. Oryginalne lugi miały również wewnętrzne sprężyny przez cały korpus.

Te legendarne lugi wyróżniały się w czasie, gdy wszyscy inni podążali za amerykańskim trendem pojedynczego lugu. Jak na ironię, „full length lugs” Yamahy były już od dekad powszechne w Wielkiej Brytanii. Premier pod koniec lat 40 ubiegłego wieku wprowadził na rynek wyróżniające go lugi w stylu art deco. W połowie lat 70 wyglądało to na krok w tył i Premier w końcu zdecydował się na pojedyncze, gdy znów Yamaha 9000 poszła wbrew modzie i zebrała za to ostatecznie laury.

Powodem tego nieoczekiwanego i ostatecznie kluczowego kroku było to, że niektórzy artyści Yamahy poczuli, że ich bębny potrzebują wzmocnienia, aby uzyskać stabilność. Pełne lugi przez cały korpus zapewniały taką stabilność, przenosząc nacisk na cały bęben. W przypadku oryginalnych bębnów Premiera z lat 40 firma tłumaczyła: „Podłużne lugi przejmowały większość napięcia ze śrub naciągu, znajdującego się po drugiej stronie, przez co tak samo jak wyglądało to estetycznie, tak spełniało to użyteczną rolę, pozwalając bębnom na bardziej naturalną reakcję w czasie gry”. To właśnie nadało charakteru nowym 9000.

SYSTEM DRUMS HARDWARE

Oprócz zabójczo wyglądających bębnów, Yamaha wprowadziła swój hardware System Drums. Często twierdzi się, że największe braki w hardwarze miały Europa i Ameryka. Chociaż nastąpiły poważne ruchy, zmierzające do wzmocnienia i modernizacji sprzętu dla generacji rockowej, był to niezwykle kosztowny biznes, a japońskie firmy pojawiły się ze świeżym podejściem i nowymi dużymi inwestycjami. Z początku niepozorny hardware Yamahy ewoluował z każdą serią. Teraz hardware System Drums ujednolicił średnicę wszystkich rurek i holderów do 22mm, dzięki czemu bębny i hardware z każdej serii można ze sobą mieszać w dowolne konfiguracje.

Podstawą ramion montażowych był – teraz dobrze znany – sześciokątny pręt stalowy, połączony z kulką z żywicy syntetycznej o wielkiej twardości, co umożliwia regulację nachylenia do 360 stopni. W latach 60 ze wszystkich wcześniejszych, klasycznych amerykańskich konstrukcji hardware Rogersa Swiv-O-Matic był najsprytniejszy, a do tego niezawodny. Yamaha podjęła słuszną decyzję, aby w swoim System Drums wykorzystać i usprawnić koncepcję sześciokątnego pręta z kulowym zaciskiem. Łatwość pozycjonowania i szybkość ustawiania były czystą radością. To najzgrabniejszy i najszybszy system, jaki został dotychczas opracowany. Do tego dochodzi trójdzielna wersja holderu z trzema otworami, która pozwalała na zamontowanie dwóch małych tomów i ramienia talerza na bębnie basowym lub na statywie. Sprytne rozwiązanie. Jednym z bardziej pomysłowych aspektów konstrukcji statywów Yamahy było pierwsze wyciągane, łamane ramię statywu, co oznacza, że statyw na talerz można łatwo przekształcić z prostego na łamany i z powrotem. Hardware Yamahy został opracowany w fabryce motocykli w Indonezji, dzięki czemu zyskał na trwałości i jakości chromowania. Kolejny plus wynikający z różnorodnych zainteresowań firmy.

ZAGRANICZNE PRZYGODY

W 1977 roku Yamaha rozszerzyła swoją działalność o zagraniczne produkcje bębnów, otwierając fabrykę na Tajwanie, aby produkować bębny na rynek północnoamerykański. Inna wersja 9000 została zbudowana pod nazwą YD9000D, ale brakowało jej długich lugów. W tym czasie napięty budżet Yamahy nie mógł się rozciągnąć na inwestowanie w formy dla fabryki w Tajwanie. Zamiast tego musieli korzystać z wcześniejszego, pojedynczego lugu. Trzeba przyznać, że był to dobry zestaw i dziś jest towarem poszukiwanym przez kolekcjonerów.

Operacja na Tajwanie trwała trzy lata, po czym dodatkowe obciążenie produkcyjne zostało przejęte przez Sakae z powrotem w Japonii. Tymczasem w 1978 roku powstała seria YD9000R. Wtedy właśnie doświadczenie i wiedza specjalistyczna Yamahy w zakresie techniki lakierowania fortepianowego i gitarowego zostały zaadaptowane do perkusji, powodując prawdziwą sensację w świecie bębnów. W szczegóły projektu zaangażowany był Steve Gadd, a jego zestaw Black Piano Lacquer stał się najbardziej pożądanym i kopiowanym zestawem perkusyjnym w latach 80.

Tak się składa, że Sakae nie posiadało wymaganych umiejętności w zakresie lakierowania fortepianów, więc korpusy tworzone przez Sakae były lakierowane w fabryce Yamahy – Wada. Obręcze bębnów basowych były lakierowane tak, aby pasowały do korpusów, a wnętrza były starannie wykończone ciemnym barwnikiem, podobnie do fortepianów. Kiedy rzemieślnicy Yamahy wprowadzili Sakae w tajniki lakiernictwa i zaczęli budować nowe kabiny lakiernicze, cała operacja została ponownie przejęta przez Sakae. Kolejne zmiany, jakie zostały wprowadzone, to 7-warstwowe bębny basowe i 6-warstwowe tomy z krawędziami ściętymi pod kątem 45 stopni.

Następną wielką atrakcją były wiszące floor tomy, które doprowadziły do nowej koncepcji zestawu „fusion”. W tamtym czasie Steve Gadd na okrągło pracował w nowojorskich studiach nagraniowych. Zmontował jednorazowy zestaw z centrali Gretscha i tomów Pearla – 10”, 12”, 13” i 14”. Były to tomy koncertowe, więc zostały zawieszone na statywach. Wtedy Steve zasugerował, aby Yamaha zaadaptowała ten pomysł.

Podobno Yamaha wysłała wiele swoich tomów koncertowych do domu Steve’a, żeby dopracować taką głębokość tomów, która pozwoli uzyskać gładką i płynną gamę. Teraz można kupić wiszące tomy w rozmiarach od 8” do 16” oraz jednomembranowe tomy koncertowe od 6” do 16”. Mały dynamiczny 10-calowy tom Steve’a stał się niezastąpiony i wygrał z tomem 12x8”, który był standardowym tomem od dziesięcioleci. Zestaw Gadda z mniejszymi i płytszymi tomami, wyglądał bardzo nowocześnie i był idealny do studia, a także do ostrych, funkowych stylów gry, czym zachwycił resztę perkusistów.

W KOŃCU – RECORDING CUSTOM

W 1982 roku Yamaha zainwestowała w nowe formy do pozbawionych sprężyn lugów, przez co stały się ciche. Wkrótce wszyscy chcieli zestawy 9000, a przekonanie, że są to najlepsze współczesne bębny do realizacji nagrań, zyskało powszechną akceptację. Ostatnia litera w nazwie YD9000R wskazywała, że są to bębny serii Recording, chociaż oficjalnie nie została ona zatwierdzona przez Yamahę aż do 1985 roku. Od tego momentu perkusiści stosowali wymiennie nazwy 9000 i Recording Custom.

Zestaw YD9000 RA z roku 1982.

Choć było to rzadkością, aby nazwisko projektanta bębnów stało się powszechnie znane, Takashi Hagiwara z Yamahy, znany wszystkim jako „Hagi”, zyskał szczególne uznanie jako główny mózg odpowiedzialny za powstanie Recording Custom. Steve Gadd mówi: „Mój znajomy, Chris Parker, był w Japonii i powiedział, że podpisał kontrakt z Yamahą. Powiedział mi, że powinienem porozmawiać z Hagim. Hagi zapytał mnie o endorsering, powiedziałem mu, że mam kilka pomysłów, jak można zmienić brzmienie perkusji. Był otwarty na moje propozycje. Wpadliśmy na pomysł z 10-calowym tomem – by wyjąć z niego kontroler brzmienia. Bębny miały wtedy wewnątrz takie metalowe ramię. Znajdowało się ono w tomach, floorach i centrali, celem usprawnienia brzmienia. Postanowiliśmy to wyjąć i podwiesić również floor tomy. Wprowadziliśmy wiele zmian, poruszaliśmy się do przodu i do tyłu, a Hagi był naprawdę bardzo otwarty na nowe informacje i cieszył się, gdy mógł spróbować czegoś nowego. Miło wspominam ten czas.”

WPŁYW MODELU YD9000

Być może najbardziej oburzającym marketingiem na temat Recording Custom był sposób, w jaki przekonaliśmy się, że brzoza jest drzewem „nagrywającym”. Jak na ironię, wszystkie te wspaniałe amerykańskie i brytyjskie płyty, które wielbiliśmy, zostały nagrane w większości na mahoniowych (Ludwig i Slingerland) lub klonowych (Gretsch i Rogers) bębnach.

Brzoza miała nieco bardziej skupioną i mocniejszą barwę niż klon, który był odbierany jako jasny, a mahoń był postrzegany jako ciemny. Perkusiści, a przynajmniej ci z Wielkiej Brytanii, wcześniej tak naprawdę nie zdawali sobie sprawy z tego, jaki rodzaj drewna był używany do produkcji bębnów, a Recording Custom miał ogromny wpływ na tę świadomość. Świadomość, która od tego momentu jest istotna w sprzedaży bębnów. Steve Gadd komentuje: „Wiedziałem o rozmiarach i typach naciągów, ale tak naprawdę nie wiedziałem, jaka jest różnica między rodzajami drewna. Wiem tylko, że podoba mi się sposób, w jaki brzmiały tomy Recording Custom. Łatwo się przebijały i przyjemnie się na nich grało, także strojenie było banalnie proste. Zacząłem grać na tych bębnach i nigdy nie potrzebowałem pomocy inżynierów. Łatwo było wydobyć z nich to, czego oczekiwałem.”

Przez jakiś czas Gadd używał hydraulicznych naciągów Evansa, które mają kroplę oleju pomiędzy dwiema warstwami, czyniąc je głębszymi i tłustszymi. Później przerzucił się na Remo Pinstripes, które stały się wiodącymi naciągami lat 80. Tak więc nie chodziło tylko o same bębny, Steve wybrał naciągi o skoncentrowanym brzmieniu i śpiewnym rezonansie. Recording Custom był właściwie tylko jednym elementem ogólnego brzmienia Gadda. Największym czynnikiem było oczywiście podejście, wyczucie, smak i muzykalność muzyka. To, czego dokonał, to przeniesienie sesyjnego grania z pojedynczych, pudełkowych brzmień z lat 70 do bardziej śpiewnego tonu, który był nadal ciepły, ale skoncentrowany. Recording Custom był tym instrumentem, który umożliwił mu to, wraz z naciągami Evansa i Remo.

Dave Weckl bardzo aktywnie współpracuje z Yamahą, zarówno w kwestii werbli jak i kolejnych konfiguracji zestawów.

Z powodu tej wszechstronności perkusiści z różnych gatunków zaczęli grać na perkusji Yamaha – Peter Erskine, Dave Weckl, JR Robinson, Vinnie Colaiuta, Steve Jordan, Rick i Jerry Marotta, David Garibaldi, Tommy Aldridge, Sheila Escovedo, Mickey Curry, Roy Haynes, Cozy Powell, Kenney Jones, Ian Mosley, Larry Mullen Jr., Dave Mattacks, Ian Thomas, Jeremy Stacey i wielu innych.

Tommy Aldridge zmieniał markę blach, ale nie bębnów. Od lat używa Yamahy, często z drewnianymi obręczami tomów.

WSZYSTKO SIĘ ZMIENIA – LATA 80

Zabawne jest to, że w latach 80, gdy Yamaha się rozwijała, świat perkusji akustycznej zamarł ze strachu z powodu pojawienia się zestawów elektronicznych, drum-maszyn i próbek cyfrowych. Życie stało się podwójnie trudne, ponieważ nagrywanie cyfrowe w niewielkim stopniu skupiało się na brzmieniach i strojeniu perkusji.

Era komputerów zaczęła wymagać większej dokładności w zakresie umiejętności nagrywania, umiejętności grania z klikiem, a także posiadania bębnów, które były łatwe do strojenia i nie dźwięczały. Zarówno zestawy, jak i perkusiści byli bezlitośnie analizowani. Nigdy wcześniej nie było tak ważne, aby znać swój sprzęt od podszewki i umieć sobie z nim radzić na każdym poziomie.

Podczas, gdy amerykańskie firmy perkusyjne cierpiały, nowe firmy japońskie ruszyły naprzód ze świeżym i pozytywnym podejściem do technologii perkusji, dzięki pełnej kontroli nad dźwiękami w Recording Custom i precyzyjnej grze Steve’a Gadda. Steve mówi: „Wiedziałem, że ludzie lubią te bębny i uważam, że świetnie brzmią, ale nie byłem świadomy, jak wielki wpływ miały na środowisko muzyczne. Nie sądzę, aby zestaw zmienił sposób, w jaki grałem, ponieważ staraliśmy się dostosować ich brzmienie do mojego stylu gry tak, żebym czuł się z tym komfortowo.”

NA STULECIE – PREMIER

Dotarliśmy do 1987 roku – stulecia istnienia Yamahy. Firma zmieniła nazwę na Yamaha Corporation i podjęto decyzję o rozszerzeniu rynku europejskiego przy jednoczesnym obniżeniu kosztów wysyłki. Aby to osiągnąć, firma Yamaha podjęła szokujący krok, kupując firmę perkusyjną Premier. Podobnie, jak w przypadku wszystkich zachodnich firm perkusyjnych, zasoby Premiera były niewystarczające, ale Yamaha skutecznie uratowała sytuację, inwestując w fabrykę w Leicestershire. Yamaha wprowadziła swój nowoczesny system Air Seal oraz maszynowe diagonalne, a także dwie linie form, wyszkoliła pracowników i zaczęła produkować bębny Yamahy równolegle do Premiera.

Pierwsze Yamahy wyprodukowane w Wielkiej Brytanii pojawiły się w 1989 roku, począwszy od budżetowej serii Power V i w chwili, gdy zostało to porzucone, Premier wziął się za tworzenie europejskiej wersji Recording Custom. Potem pojawiła się seria Rock Tour Custom z brzozy i mahoniu, które zostały rozesłane po Europie, trafiając głównie do Francji i Niemiec.

Jednak sprzedaż nie była tak duża, jak się spodziewano, więc w 1992 roku Yamaha odsprzedała Premiera. Okres panowania Yamahy był niewątpliwie korzystny dla Premiera, który się odbił od dna i stał się nowoczesną firmą. Jak widać niewiele to Premiera nauczyło, bo firma znowu ryje dno jakości i sposobu obsługi.

Rynki i mody zmieniają się nieuchronnie i w latach 90 Recording Custom utracił swoją pozycję „numeru jeden”. Tak, jak brzoza była wiodącym drewnem w latach 80, tak w latach 90 królował klon. Yamaha ruszyła z Maple Custom, który miał jaśniejsze i bardziej otwarte brzmienie, co pasowało do panujących wtedy trendów. Wzmocnienie rezonansu było oczywiste i towarzyszyła mu zmiana lugów na małe i okrągłe. W 1993 roku system montażu został zmieniony, aby dostosować się do coraz popularniejszej koncepcji izolowanego montowania tomów. Trend ten rozpoczął się w połowie lat 80, co w efekcie doprowadziło do tego, że stopniowa każda firma musiała wymyślić swój własny system zawieszenia o jakiejś oryginalnej nazwie. Rozwiązanie Yamahy zostało usprawnione przez dział rozwoju, co doprowadziło do powstania Yamaha Enhanced Sustain System (YESS).

Recording Custom nadal przyciągał klientów (choć coraz mniej), którzy pragnęli tego legendarnego brzmienia. Zainteresowanie utrzymywało się dzięki okazjonalnym wydaniom specjalnym, jak Blue Sunburst 20th Anniversary Edition w 1995 roku, dostępny również w wykończeniach Red, Purple i Black Sunburst.

Stage Custom we współczesnej edycji z pojedynczymi lugami. Bębny tego modelu pod koniec lat 90 (z podłużnymi lugami) były niezwykle popularne w Polsce. Zestawy z indonezyjskiej fabryki były zbawieniem w porównaniu z tandetnym Power Beat, które zalały młody polski rynek. Dopiero kilka lat później pojawiła się wielka fala budżetowych Mapexów.

ŚPIĄCY OLBRZYM

Świat muzyczny przechodził kolejną poważną zmianę, w której większość firm produkujących instrumenty – zarówno zachodnich, jak i wschodnich – zaczęła przenosić część swoich produkcji do Chin. W 1997 roku Yamaha założyła nową fabrykę w Hangzhou, około 200 km na południowy zachód od Szanghaju. Ten chiński obiekt rozpoczął produkcję uznanych instrumentów dętych oraz perkusji marszowych, jednak Recording Custom wciąż był produkowany w Japonii.

Robert Ligiewicz w sielskim klimacie za słynnym zestawem Yamahy, który dostał (!) od firmy, gdy kariera zespołu Hey eksplodowała. Był to prawdziwy szok dla bębniarzy.

Podczas, gdy Yamaha kontynuowała wprowadzanie innowacji z przełomowymi seriami, takimi, jak Maple Absolute w 1998 roku, a następnie bębny bukowe i dębowe w latach dwutysięcznych, Recording Custom stracił swoją sławę. W 2008 roku Yamaha założyła fabrykę perkusji customowych, niedaleko swojej głównej siedziby w Hamamatsu, aby stworzyć przełomową hybrydę serię Phoenix PHX oraz kontynuować badania i rozwój akustycznych zestawów perkusyjnych.

Nadal można było kupić Recording Custom i kolejne, specjalne wydania, jak seria Temple w różnych opcjach kolorystycznych z okazji 40-lecia Yamaha Drums. Do tego był najbardziej spektakularny ze wszystkich – zestaw Washi z 2007 roku. Zestaw miał drewniane obręcze i brzozowe korpusy oklejone starożytnym, japońskim papierem „washi”, przedstawiającym wojnę Gempei z XII wieku. Tylko w Japonii wypuszczono model Akira Jimbo na 30-lecie firmy w 2010 roku, a dwa lata później wyszła linia Yamaha 45th Anniversary Limited Edition, składająca się z 45 zestawów – po 15 w każdym z 3 kolorów: Hot Red, Mellow Yellow i Piano White.

W międzyczasie Yamaha powoli zbliżała się do momentu, w którym produkcja bębnów z wyższej półki zostanie przeniesiona z Japonii do Chin. Placówka Hangzhou zawsze była zaawansowana technologicznie oraz przyjazna środowisku, a w październiku 2010 roku otwarto podobnie zaawansowaną fabrykę perkusyjną – Hangzhou Xiaoshan Yamaha, która stanowi niebywałą inwestycję wartą 10 milionów dolarów.

Wszystkie profesjonalne linie produktów zostały zawieszone, a w 2011 roku w Xiaoshan ruszyła produkcja nowych linii perkusyjnych wyższej klasy, z wyjątkiem PHX, których produkcja była kontynuowana we flagowym warsztacie Yamahy – Drum Lab w Japonii. Wraz z własnym działem materiałów ten warsztat kontynuuje ścisłą współpracę z nową fabryką. Obydwa obiekty rozwijają się obok siebie.

Tak, jak w przypadku Premiera, Yamaha pozostawiła wszystkie swoje mechanizmy Air Seal z Sakae w Osace. Jak dobrze wiemy, firma Sakae wyprodukowała wysoce indywidualne, najwyższej jakości bębny pod własną nazwą. Taki rozwój doprowadził kilka lat temu do wielu plotek, a Yamaha jako duża korporacja musiała ugryźć się w język, wziąć się w garść i jak zwykle pozwolić swoim produktom przemówić za siebie. Postrzeganie przeniesienia produkcji do Chin jako krok w tył lub po prostu cięcie kosztów, nie mogło bardziej mijać się z prawdą, jak pokazują raporty z fabryk. Yamaha wolałaby, żeby klienci nie postrzegali ich produktów jako „Made in Japan” czy „Made in China”, ale raczej jako „Made In Yamaha”.

Akira Jimbo podczas koncertu w ramach Drumfest w Opolu. Muzyk jest jednym z ambasadorów Yamahy.

Yamaha jako firma zawsze stara się patrzeć w przyszłość i dążyć do innowacji. To właśnie doprowadziło pierwotnie do ogromnego sukcesu Recording Custom. Znaczna inwestycja w Xiaoshan świadczy o determinacji firmy, aby kontynuować tę działalność. Do tej pory doprowadziło to do trzech nowych serii, w których uwzględniono trzy najważniejsze aspekty potrzeb perkusistów. Najpierw zmodernizowano Oak Custom do Live Custom, z grubszych, dębowych korpusów wydobywało się mocniejsze i ciemniejsze brzmienie. Później, w 2014 roku, przyszła kolej na wyrazisty Absolute Hybrid Maple, który napakowany został innowacyjnymi funkcjami oraz montowaniem z YESS III. W końcu przyszedł czas na ulepszony Recording Custom.

Yamaha Drums Product Manager Gavin Thomas mówi nam: „Kiedy podjęliśmy decyzję o zakończeniu naszych obecnych linii produktowych, zawsze mieliśmy zamiar dokonać przeglądu i rozważyć nową odsłonę Recording Custom. Nie wiedzieliśmy, co to może być, ale jest to kamień węgielny naszego dziedzictwa, dlatego byliśmy pewni, że chcemy dać się tym bębnom odrodzić, a nie jedynie przenieść produkcję – jeśli tylko byśmy udowodnili, że jest na to rynek. Problemem, który nas dręczył, była zmiana na produkty klonowe w późnych latach 90 i 2000. Niektórzy pomyśleli, że zawieszono produkcję Recording Custom na długo przed tym faktem. Byliśmy miło zaskoczeni, że reakcja po zakończeniu produkcji Recording Custom była tak silna.”

RECORDING CUSTOM ZMIENIA SIĘ

Zestaw Yamaha Recording stał się prawdziwą perkusyjną ikoną i wymaga tym samym specjalnego traktowania. W naszym hitowym magazynie (7/2017), dotyczącym najważniejszych wydarzeń w historii perkusji, Recording uznaliśmy za jeden z najważniejszych instrumentów perkusyjnych w historii.

W pewnym momencie, podobnie, jak miał to Pearl ze swoim Exportem, tak samo Recording zaczął firmie nieco ciążyć. Pozbyć się takiej marki nie ma mowy, może więc warto ją na chwilę odstawić? Głęboko pomyślana modernizacja była nieunikniona, a w rzeczywistości nowy Recording Custom i kolekcja metalowych, kompletnie nowych werbli rodziła się na przestrzeni trzech lat. Ponieważ brzmienie Recording Custom jest nierozerwalnie splecione z brzmieniem Steve’a Gadda, postanowiono ponownie wykorzystać jego przemyślenia, uwagi i słuch. Jednak najpierw, we wrześniu 2012 roku, niezawodne źródło dobrej jakościowo brzozy północnoamerykańskiej zostało zabezpieczone. Yamaha zapewnia, że jest ono „idealne dla docelowego brzmienia” i gwarantuje ciągłość dostaw z racji zastąpienia osławionej brzozy Hokkaido, użytej do produkcji oryginału.

Zespół projektujący perkusję, w tym Nori Ishimatu i Ziggy Okamoto, skonsultowali się ze Stevem w sierpniu 2013 roku, aby omówić, w jaki sposób można ulepszyć ten instrument. Zawsze był zadowolony z tomów, ale czuł, że bęben basowy potrzebuje więcej głębi i roundness (gra na klonowej centralce ze swojej własnej sygnatury) i chciał, aby metalowe werble były tak proste i elastyczne jak Ludwig SupraPhonic, którego używał przez wiele lat.

Prototypy zostały złożone i do lutego 2014 roku drugi zestaw próbnych werbli aluminiowych, mosiężnych i ze stali nierdzewnej został przygotowany do oceny przez Steve’a, gdy ten był w Tokio. Później w sierpniu tego samego roku drugi sprawdzian miał miejsce w Nowym Jorku, gdzie sprawdzano centrale o grubości 6, 8 i 10 warstw z różnymi lugami i ścięciami. Trzecia sesja próbna odbyła się w lipcu 2015 roku w domu Steve’a w Phoenix, w Arizonie. Wynikiem tego wszystkiego była decyzja, że najlepszy jest najcieńszy, 6-warstwowy bęben basowy z krawędziami ściętymi pod kątem 30, a nie 45 stopni jak wcześniej. Steve poprosił także o nową podstawkę dla 20-calowego bębna basowego, która pozwala bijakom stopki na uderzanie w sam środek, sprawiając wrażenie, że gra się na 22-calowym bębnie. Jeśli chodzi o werble, Steve woli metalowe korpusy. Zostały wybrane trzy materiały – stal nierdzewna, aluminium i mosiądz – w siedmiu rozmiarach. Pierwszym wyborem Steve’a jest model ze stali nierdzewnej.

Wykończenie było kolejnym ważnym czynnikiem w oryginalnym Recording Custom, a obecne wersje kolorystyczne są ograniczone. Nie ma chociażby Cherry Red, który był faworytem w latach 80. Yamaha wyjaśnia, że jest to spowodowane udoskonalaniem procesu lakierowania, a nowa opcja Classic Walnut – głębsza, bogatsza czerwień – jest prawdziwszym odzwierciedleniem nowej faktury korpusu. Ponadto, oprócz ostatecznego Solid Black, Yamaha chciał wprowadzić nowe kolory, stąd Surf Green. Jeśli chodzi o opcję Real Wood, jest to ukłon w stronę pierwszych bębnów z połowy lat 70, które chwalono za naturalne, drewniane wykończenie.

Nowy zestaw Recording Custom z 2016 roku. Firma po kilku latach przerwy wróciła do legendarnej serii, robiąc przy tym dodatkowy szum medialny.

Steve Gadd ma swój własny, customowy zestaw bębnów, ale jego wpływ na kształt odnowionego Recordinga był niepodważalny. Legenda nadal trwa, mimo, że na rynku jest kilkanaście dokładnych odpowiedników Recordinga. Firmy szybko ruszyły z naśladowaniem brzozowego charakteru bębnów, który doskonale sprawdził się pod mikrofonami. To, co słyszymy „na ucho”, nie zawsze jest tym, co uda nam się uzyskać w studio. Tak mają właśnie bębny brzozowe czy dobrze wykonane (to ważne!) blachy ze stopu B8. Niektórzy zaciskają zęby, gdy je słyszą, ale okazuje się później, że w studio lub na dużej scenie są nie do zastąpienia. Stąd wielki sukces studyjny Paiste 2002 i właśnie Yamaha Recording, który to broni się w zasadzie w każdej sytuacji.

Steve Gadd opowiada o swojej długiej współpracy z Yamahą i pracą nad odnawianiem Recording Custom



Opowiedz nam o swoim wkładzie w pracę nad oryginalnym Recording Custom.

Kupiłem kiedyś zestaw Gretscha, ale tomy nie były takie, jakich oczekiwałem. Zatrzymałem centralę i dokupiłem sobie zestaw tomów Pearla, osiem bębenków z pojedynczymi membranami, więc założyłem dodatkowe naciągi, aby były po dwa na każdy tom i zacząłem na nich grać – korzystałem z 10”, 12”, 13” i 14”. Bardzo dużo nagrywałem na tych bębnach i wiele się przez to nauczyłem. Metodą prób i błędów dowiedziałem się, jaką różnicę powoduje założenie dolnych naciągów, jaka jest różnica pomiędzy typami naciągów, których używasz – są naprawdę różne rodzaje zmiennych w tej kwestii. Przekazałem firmie Yamaha wszystkie moje spostrzeżenia, które ostatecznie zastosowaliśmy do stworzenia serii Recording.

Ludzie uwielbiają brzmienie twoich bębnów i styl twojej gry. Jak duży wpływ na to może mieć perkusja, na jakiej grasz?

Wiedziałem, że ludziom podoba się ten zestaw, zresztą tak jak mnie, uważałem, że świetnie brzmi, ale nie zdawałem sobie sprawy, jak wielkie miała znaczenie. Grałem koncerty tak, jak inni i chciałem, żeby moje bębny dobrze brzmiały. Nie zwracałem uwagi na sprzedaż. Moim zadaniem było jedynie przekazywanie informacji, które miały pomóc w stworzeniu dobrze brzmiących bębnów, a później dalej wracałem do pracy.

Minęło już 40 lat od powstania pierwszych Recordingów. Dlaczego nadal grasz na bębnach Yamahy? Co najbardziej lubisz w tych bębnach?

To świetne bębny. Yamaha zawsze była dla mnie bardzo dobra, uwzględniała wszelkie pomysły, jakie miałem na temat tego, jak poprawić brzmienie perkusji. Wspierali mnie, kiedy potrzebowałem jakiegoś sprzętu. Mam w tej firmie wielu przyjaciół. Od wielu lat przyjaźnię się z Hagi (Takashi Hagiwara). Zawsze spędzaliśmy wolny czas razem, kiedy przyjeżdżałem do Japonii, znam jego rodzinę i dzieci, był również w moim domu w Stanach. Wciąż mam z nim kontakt. Zaprzyjaźniłem się z Yamahą, a oni o mnie dbają. Są świetną firmą.

Mówisz, że bębny Yamahy dały ci pewność siebie?

Jeśli masz instrument, z którym czujesz się dobrze i wiesz, że inżynierowie zadbali o jak najlepsze brzmienie, to daje ci pewność. A z Yamahą jest dość prosta sprawa, ponieważ jej brzmienie jest dopasowane do każdego rodzaju muzyki, w jakim operuję.



Grałeś na Recording Custom w projektach jazzowych, rockowych i funkowych. Dlaczego używałeś tego samego zestawu?

Ten zestaw sprawdza się praktycznie we wszystkim. Miałem różne rozmiary bębnów i mogłem ich używać w zależności od potrzeb. Czasami było to 12” czy 13”, by później przejść na 14” i 16”. Można dokonywać małych zmian, jeżeli mają przysłużyć się muzyce. Kolejną miłą rzeczą jest sposób, w jaki te bębny reagują na to, jak je stroisz. Możesz wydobyć jeden dźwięk na kilka różnych sposobów. Uważam to za istotne przy tworzeniu różnych rodzajów muzyki. Nie chodziło mi o to, żeby stworzyć coś dla siebie. Robiłem tylko to, co musiałem, aby grać muzykę i sprawić, by brzmiała najlepiej, jak to tylko możliwe, a Yamaha mi to zawsze umożliwiała.

Opowiedz o swoim zaangażowaniu w tworzenie nowego Recording Custom.

Przynieśli mi nowy sprzęt, więc poszliśmy do studia i zacząłem sprawdzać różne bębny basowe. Robiliśmy notatki z uwagami odnośnie tego, czy któraś brzmi lepiej lub gorzej. Najpierw musieliśmy wszystko ujednolicić. Jeśli sprawdzasz bębny o różnej grubości korpusów, nie możesz mieć różnych naciągów. Musisz mieć te same membrany, to samo tłumienie. Trzeba było trochę czasu, aby to wszystko ogarnąć. Potem przynieśli różne rzeczy do wypróbowania, żebym powiedział, co o nich myślę. Dużo pracowaliśmy nad bębnem basowym, próbując znaleźć w nim odpowiednią głębię. Z tomami ruszyli już trochę do przodu. Czuło się w nich Recordinga i jak się wyciągnęło je z pudełka, to nie sprawiały wrażenia jakichś nowoczesnych. Były wygodne, co uważam, że jest ok. Wróciłem do testowania po sześciu miesiącach, po tym, jak dokonanych zostało kilka zmian i spróbowaliśmy znowu. To było wiele ruchów do przodu i w tył. Sporo czasu zajęły nam werble. Wszystko metodą prób i błędów. Jeśli masz trzy bębny – stalowy, aluminiowy i mosiężny – a do tego masz różne obręcze, które możesz umieszczać na nich zamiennie, to zajmuje trochę czasu, aby przejść przez wszystkie opcje, a na końcu stwierdzić, które uważasz za najlepsze. Można oszaleć w pokoju z mnóstwem różnych werbli. Po jakimś czasie po prostu już nic nie wiesz, ale nie było innego wyjścia, a jaki jest efekt końcowy, każdy się może przekonać.

 

WSPÓŁCZESNA ROLA

Yamaha, podobnie jak wszystkie firmy, jest zależna od zmienności gustów i mody w świecie bębnów. Pewnym jest, że dzięki imponującej chińskiej mega-fabryce, wspieranej przez japońskie laboratorium badawcze i niezrównanemu doświadczeniu i wiedzy Yamahy na tak wielu polach, Yamaha będzie kontynuować poszukiwania przyszłościowych rozwiązań w produkcji bębnów i oferować produkty, które zachwycać będą perkusistów przez dziesięciolecia.

Yamaha to także doskonałe bębny elektroniczne i urządzenia hybrydowe, ale ten temat to zupełnie inna historia.

Konkurencja jest teraz olbrzymia i obok kolosów na rynku funkcjonują mniejsi producenci. Ciężko dokonać rewolucji w produkcji zestawów bębnów, ale też diabelnie ciężko wypłynąć nowym producentom na szersze wody. Yamaha należy do tych firm, które wywarły wielki wpływ na brzmienie wielu nagrań i jest uznawana za jedną z najpewniejszych firm na rynku co do jakości oferowanych produktów.

Elegancki i klimatyczny zestaw z tegorocznych targów Musikmesse.

Materiał przygotowała redakcja magazynu Perkusista przy współpracy z magazynem Rhythm
Zdjęcie główne: Zestaw profesora Steve’a Gadda przed koncertem w Polsce w ramach Drumfest.

 

QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…
Dalej !
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.