Greyson do grobu*.

Dodano: 28.02.2024
Autor: Maciej Nowak

Ku*wa, to będzie wielki bębniarz!” wycedził z uznaniem Daray, dzwoniąc do mnie w reakcji na informację o pojawieniu się Greysona Nekrutmana w składzie Sepultury. 

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.

Przyznaję - ciut żem się martwił. No, może nie tyle martwił, co niechętnie patrzył w perkusyjną przyszłość. „Ale gość ma zmartwienia” – ktoś zaraz pomyśli. Ano ma, skoro od wielu, wielu lat ów gość siedzi zanurzony po szyję (a niekiedy dziurki w nosie) we wszelakich sprawach związanych ze sprzętem, perkusistami, dystrybutorami, sklepami, producentami. Świat się zmienia, a my z nim. Jak to zazwyczaj bywa, wiele spraw ma swoje różne oblicza, dlatego znowu musimy przewałkować dobrze znany nam wątek.

Cała armia perkusistów zapatrzonych w media społecznościowe popełnia ten sam błąd, jaki pojawia się w innych sferach życia muzyka, czyli „być tak jak…”. Co ciekawe, wraz z upływem czasu błędnie wierzyłem, że ludzie zrozumieją, że trzeba być na swój sposób wyjątkowym, oryginalnym i przede wszystkim prawdziwym w tym co się chce sprzedać. A tu atak klonów ma się w najlepsze. Istnieje jakieś dziwne przeświadczenie, że naśladowanie (nie mylić z inspiracją) to najlepsza forma by osiągnąć status, który pozwoli określić swoją działalność mianem „kariery”. Powiem krótko – potop materiałów, łatwiej nie będzie, kciuk na ekranie telefonu ślizga się coraz szybciej. 

I gdy tak lekko zadżumiony wpatrywałem się posępnie w kolejnego śmiałka starającego się po raz czterechsetny przekonać mnie tym samym co jego poprzednicy w ostatnich dniach, tygodniach i miesiącach, pojawia się jutrzenka nadziei. A tam, na horyzoncie, niczym bohaterowie pompatycznej amerykańskiej produkcji filmowej, pojawiają się kolejne sylwetki bębniarzy. Wiktoria Bialic, Greyson Nekrutman czy też Oskar Podolski. Ta przykładowa trójka ma jedną bardzo ważną wspólna cechę. Uwiarygadnia swoje umiejętności i jakość poprzez występy z innymi ludźmi, poprzez występy w zespołach, poprzez koncertowanie na dużych scenach. Świetnie korzystają ze swoich mediów społecznościowych, dostosowując prezentacje i ogólną obecność do kolejnych kroków jakie wykonują w swoich karierach (tu już bez cudzysłowu). Każdy ma pomysł na siebie w tym cyfrowym świecie. Oskar trzyma mocno za pysk swój kanał edukacyjny, ale szaleje z Agnieszką Chylińską we wspaniałych salach koncertowych. Wiki zamiast wypinać się na różne strony w poszukiwaniu atencji perkusyjnych „mistrzów internetu”, regularnie pokazuje różnorodne próbki tego, co można uzyskać, gdy producent czy lider zatrudni ją do nagrań. A poza swoimi produkcjami, sumiennie wykonuje pracę z zespołem Ralpha Kamińskiego lub… przyjmuje wyróżnienie od Grammy za jedną z sesji. Greyson oczarował cały świat wiatrem jaki robił przy nagraniach big bandowych, po czym wskoczył za Dave’a Lombardo do Suicidal Tendencies, a teraz czeka go wielomiesięczna przygoda z żegnającą się z publiką Sepulturą. Nie trzeba chyba wspominać, jak takie trasy działają na fanów i przed jakim wyzwaniem staje perkusista. Podjął się niesamowicie ciężkiego zadania zastąpienia silnorękiego Eloya, ale jak sprosta, to moim zdaniem siada przy jednym stole z takimi markami jak np. Ray Luzier. Swoją robotę w necie wykonał, teraz czas oblepić się nazwiskami, tytułami i markami, a sociale trzymać jako wgląd w to co słychać. 

No tak, powiecie - łatwo gadać, jak gra się z takimi artystami. Po pierwsze to owszem, są to duże marki, wielkie firmy, dlatego ich używam, jako oczojebnych (pardon za zwrot) przykładów. Nie oznacza to jednak, że tylko potęgi biorę pod uwagę. Nie każdy ma taką możliwość i nie każdy będzie miał taką możliwość, bo ilość miejsc ma swój limit – powiedzmy to wprost. Tym bardziej trzeba mieć w sobie więcej samozaparcia, bo im mądrzej, sprytniej, aktywniej zadziałamy, tym prawdopodobieństwo lepszej nagrody (gwarancji nigdy nie ma, ale to nie jest tłumaczenie) jest wyższe. Nierzadko jest to granie w „szczurowniach”, w knajpach, gdzie beczka piwa pamięta jeszcze czasy denominacji złotego, na festynach w aromacie grillowanej śląskiej czy też zlocie zabytkowych taczek. Może się to rozwinie, a może nie. Pewności nie ma, ale jest swoiste puszczenie losu, czyli działanie, które jest po prostu daniem sobie szansy. Po drugie, cała wymieniona trójka nie znalazła się u tych artystów na zasadzie urzędowego przydziału. Są charakterystyczni, wyróżniają się i przede wszystkim wykorzystują okazje, gdy te się wreszcie pojawiają, cały czas pilnując swoich „pleców”. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by tak jak oni, cały czas być aktywnym online, w dowolnej formie.

Jasne jest chyba do kogo kieruję te słowa, ale po raz n-ty wytłumaczę. Jeżeli chcesz grać sobie w necie, ot tak, to proszę bardzo. Nie ma żadnego zakazu czy deprecjonowania takiej działalności. Wręcz przeciwnie - coś robisz, wystawiasz się na świat, ale to jaki to będzie miało odbiór to zupełnie inna sprawa. Jeżeli takie są twoje oczekiwania, to jak dla mnie wszystko jest super. Gorzej tylko, jak liczysz na coś więcej, szczególnie jak liczysz na „karierę perkusisty social-mediowego”. Sorry. To się udało niewielu i to też nie jest takie oczywiste. Sam El Estepario mówił mi na Meinl Festival, że gdy był tylko internetowym zjawiskiem, to profitów z tego nie miał prawie żadnych. A mówimy tu obecnie o jednym z najbardziej obserwowanych perkusistów na świecie, który osiągnął poziom, gdzie firmy mogą lokować u niego produkty spoza świata perkusji. Ilu jest takich bębniarzy? 66Samusowi troszkę zajęło, żeby móc utrzymywać się godnie z Twitcha. Facet inwestował i był konsekwentny, wytrwały, ale też zaznaczał teren chociażby z Devinem Townsendem.

Cieszy mnie to, że są tacy bębniarze jak Gresyon, Wiki czy Oskar, ale też Tymek Krajniak, Wiki Jakubowska albo Igor Falecki, który zamiast pajacować w sieci, mozolnie dłubie swoją muzykę, nagrywa, komponuje. On wie, że na idei „zjawiska” daleko się nie zajedzie, on to przeszedł i to w tłustszym okresie, znacznie czulszym na takie historie. Teraz jest tak dużo materiałów zewsząd, że pewne rzeczy nikogo nie dziwą, jak to było jeszcze te 10 lat temu. Wydekoltowana niunia? Spoko. Ale to kierunek w stronę Only Fans, a nie bębnienia. Niemniej, siedź i graj, bo cieszysz oko, szczególnie „piwniczaków”. Ta i jej podobne formy twórczości w internecie z pewnością wypełniają znamiona definicji rozrywki, przez co mają swoich odbiorców. Możesz pakować do sieci cokolwiek chcesz, byle tylko nie naruszać jakichś tam standardów danej platformy. Nie wcinam się w to, kto jak spędza wolny czas i kogo co bawi.

Natomiast, jeżeli z lekkim nadęciem (nie ukrywam, że lekko się nabzdyczyłem) gadamy o rozwoju bębnów, a jak nie o rozwoju to kontynuacji i przynajmniej utrzymaniu popularności uprawiania sztuki perkusyjnej, to ja poproszę o prawdziwe inspiracje. Prawdziwe w moim rozumieniu, co starałem się powyżej wykazać i wskazać po nazwisku. Imponują mi.

Maciej Nowak

 

P.S. 1. Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich perkusistów, którzy zgłosili się na konkurs „dzikiej karty” Tama Drum Festival! Brawo!

P.S. 2. Co do nowego perkusisty Slipknot. Uważam, że na dłuższą metę kapela powinna wziąć kogoś z cienia. Jeżeli chodzi o sidemana w trasę, to nie wykluczam "jakiegoś" popularnego nazwiska, ale tylko w takich właśnie okolicznościach.

 

*Naiwny chwyt z mojej strony - słowo grób to po portugalsku sepultura. 

QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…
Dalej !
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.